Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wielka zbiórka dla psów i kotów z Filipin.
Powiesz, że to daleko? Ano daleko. A nawet dalej niż myślisz. 16 godzin samolotem to nie wszystko. To dalej o kulturę. To inny świat. Świat, w jakim bardzo niewiele ma znaczenia to, co wiesz. Nim przeczytasz dalej - postaw się w roli obserwatora i nie oceniaj. Bo miara naszego świata tutaj zwyczajnie nie pasuje.
Nasza Janice, która pracowała z nami bardzo długo tu w Polsce w Centaurusie i opiekowała się naszymi zwierzętami wlewając w nie ogrom miłości - musiała ze względów rodzinnych wrócić na Filipiny, na swoją wyspę Palawan.
Jeszcze w czasie gdy była w Polsce dużo opowiadała o swoim kraju - budziła naszą fascynację, ale też swoisty strach - bo świat o którym opowiadała wydawał się żyć wedle innych reguł.
Te reguły dotyczą też zwierząt. A raczej brak reguł.
Tam gdzie mieszka nasz John, który jest z nami już bardzo długo i kieruje jednym w ośrodków Centaurusa - w San Fabian - psy są głównym środkiem płatności. Psów używa się by zapłacić za usługę lub wymienia na inne towary.
Szacuje się, że w latach 80’ zabijano koło miliona psów rocznie - na samych wyspach. Obecnie to czarny rynek, ale nadal około 300 000 psów oddaje swoje życie w kuchni.
Tysiące psów giną stłoczone w małych klatkach, albo wciśnięte w podwójne dna mini Vanów, bez wody i jedzenia. Handlarze często używają starych, zardzewiałych puszek jako kagańców, łamią psom kości ramion i wiążą im za plecami, by jechały w ciszy. Psy, które przeżyją transport, mają czaszki rozbijane kawałkiem drewna lub podcinane gardła - opowiada Louis Buenaflor z Animal Kingdom.
Dlatego, nim opowiem dalej, chciałam podkreślić, że wkraczasz do innego świata.
Mary Carina prowadziła swoje schronisko od dawna. Poświęciła psom żyjącym w filipińskiej rzeczywistości całe swoje życie. Huragan Odette w grudniu 2021 wtargnął na Palawan i siał spustoszenie. Odebrał tym psom i kotom wszystko, co miały. Odette zabrał schronisko. Nie było do czego wracać.
Mary wraz ze zwierzętami ukryła się w górach - tam się woda nie sięga. Malutki teren użyczony na chwilę - pobudowali co mogli, z tego co znaleźli. Początkowo byliśmy zszokowani, że psy do karmienia nakrywane są koszami. A oni zwyczajnie nie mają jak ich nakarmić, by nie gryzły się przy jedzeniu. Powiedzieć, że brakuje na wszystko - to jak nic nie powiedzieć. Brakuje na jedzenie dla zwierząt - Mary gotuje to co ma pod ręką, ale w porze deszczowej jedzenie natychmiast kiśnie. A to połowa czasu. Na karmę specjalistyczną ich nie stać. Zresztą na prawie żadną ze sklepu. Psy są łańcuchach, ale nie z braku miłości. Miłość to chyba jedyne czego tu nie brakuje. Ich kojce i wybiegi pochłonął huragan. Nie udało się odbudować prawie niczego. Mary mówi, że te łańcuchy to po to, aby nie biegały po okolicy. Mogłyby tego nie przeżyć.
Nasza Janice wybrała się do schroniska już kilkukrotnie. Chcemy zorganizować im transport medyczny do prywatnej kliniki, która zdiagnozuje psy. Chcemy zapewnić im leczenie. Wysłaliśmy już 1000 euro na najpilniejsze potrzeby schroniska - i 500 euro na zakup mokrej karmy dla starych psów. Aby zjadły cokolwiek innego. Transportu nie ma od dawna - jest na Filipinach niezwykle drogi, tym bardziej że schronisko jest dziś zlokalizowane w górskich terenach i trudno tam w ogóle dotrzeć.
Gdy dziś do Was piszę o tym wszystkim, nasza Janice nie może skontaktować się z Mary. Robi mi zrzuty ekranu - cyklon Jenny zbliżył się do wysp. Nie ma prawie nigdzie internetu. Nikt nie wie, co dzieje się ze schroniskiem i ze zwierzętami. To pora deszczowa. Tak dzieje się często. Tam ludzie wiedzą, że nie znasz dnia ani godziny. My nie możemy wytrzymać przy telefonie. Janice przystaje odpisywać.
Obiecała, że jutro dotrze z żywnością dla psów za to 500 euro, ale co to zmieni? Im trzeba zbudować nowe schronisko. Warunki do życia. Trzeba zapewnić leczenie. I może poszukać w Europie adopcji.
Oglądamy kolejne nagrania, które zrobiła Janice. Przy większości nie wiem, czy w ogóle starczy łez. Inny świat. I tam nikt nie pomoże. Te zwierzęta naprawdę nie mają nikogo. Są trochę jak w paszczy lwa, a z nimi Mary Carina i jej ogromna wola walki.
Mary, co dawno dostrzegliśmy na video i zdjęciach, jeździ na wózku. Nie chcieliśmy być wścibscy. Dosyć mają problemów. Ale Janice sama opowiedziała. Mary miała wypadek samochodowy. Wózek to dziś jej jedyny sposób poruszania się. Mimo to swych psów nie zostawiła. Na video, które widzisz, zrywa im moringę, dorzuca do garnka. Tyle może zrobić.
Miejsce, w którym są teraz, może w każdej chwili zniknąć - bo nie jest ich. Boją się że właściciel ich wyrzuci - i nie mają gdzie iść.
Mary ma swój kawałek ziemi, kilka hektarów. Chce tam zabrać psy i koty. One mają tylko ją. No, tylko nie za bardzo mają do czego iść. Ani za co. I w ogóle jak żyć dalej.
O co Cię proszę? O cokolwiek. Proszę, byś komuś o tym opowiedział. Proszę, byś zrobił, cokolwiek możesz. Byś wpłacił na tę zbiórkę złotówkę czy dwie. Ten inny świat jest przecież pod tym samym niebem.
Zbieramy tu najpierw na zapas mokrej karmy. I na transport psów do kliniki. Ich badania, leczenie. Będziemy też próbować organizować adopcje tych psów do Europy. Jeśli to w ogóle realne. W dalszej kolejności chcemy zebrać fundusze na odbudowanie miejsca, gdzie te psy nie będą musiały być nakrywane koszami do karmienia ani stać na łańcuchach. Czyli wybiegi, budy, kojce. Przyda się również miejsce do kwarantanny. Ale to już sfera marzeń..
Chcemy potem zebrać też na wylot weterynarzy, którzy pro bono polecą tam sterylizować i leczyć zwierzęta.
Dużo tu marzeń. W tym innym świecie. Ale patrzę na te video i zwyczajnie nie mogę zasnąć. Ten świat już przeplótł się z moim i to się nie zmieni. Co chwila zerkam na telefon, czy Janice coś odpisała. Milczy. Może dlatego, że tam jest środek nocy. A może huragan odbiera nadzieje kolejnym, którzy tam żyją.
Nasza Janice jeszcze w Polsce w naszym ośrodku
Janice na miejscu koordynuje akcję z nami.
Cóż mam dodać na koniec - że bez Ciebie się nie uda? Przecież to wiesz...
---------------------------------------------
Zobacz codziennie życie i przygody naszych zwierząt, naszą walkę, sukcesy i te mniej piękne chwile - codzienne publikacje na Instagramie:
https://www.instagram.com/f_centaurus/
---------------------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to prawie 3000 ocalonych koni, w tym ponad 200 osiołków, parę tysięcy psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Ładuję...