Jak Marynia ma walczyć o swoje życie? Przyniesiesz jej ocalenie?

Wsparły 4 osoby
135 zł (2,07%)
Brakuje jeszcze 6 365 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 21 Września 2024

Zakończenie: 31 Października 2024

Godzina: 23:59

Gospodarz twierdzi, że gdyby nie ta cała sytuacja z deszczami i powodzią, z pewnością zatrzymałby Marynię.

Ponieważ jednak groziło mu zalanie, zadzwonił po handlarza i poinformował rodzinę, że sami chyba rozumieją, że tak trzeba. Marynia służyła w tym gospodarstwie dokładnie 24 lata. Handlarz mówi, że gospodarz już wielokrotnie dzwonił i pytał, czy w razie czego konia zabierze. Dopóki żyje, bo martwy nie będzie miał wartości. A lata konia lecą i meta coraz bliżej. Ale rodzina nie wyrażała zgody. Żona mówiła, że przecież Marynia wypracowała dla siebie za trzy emerytury, a dzieci na jej grzbiecie się wychowały. Ale gdy teraz przyszła powódź, to podejrzewam, że stała się świetnym pretekstem dla gospodarza. Zwyczajnie rodzina nie miała już nic do powiedzenia.

I tak dzisiaj przedstawiam Wam babcię Marynię. Stoi u obcego jej handlarza, na obcym jej stanowisku i czeka na transport. Nie wiem ile ma lat, ale na pewno więcej niż 24.

Marynia nie wie, jak kiepsko trafiła. Nie wie, co dzieje się w Polsce i nie wie, czemu rodzina gospodarza się jej pozbyła. A raczej, czemu zrobił to gospodarz. Bardzo często mamy takie sytuacje, że dochodzi prawie do rozwodu między ludźmi, kiedy chodzi o zwierzę. Albo biją się o psa, kłócą o kota. Albo jedno chce dać zwierzęciu emeryturę, a drugie uważa, że to strata pieniędzy. No właśnie. Bo tak naprawdę to większość sprowadza się do pieniędzy. A idąc dalej, sprowadza się do tego, że te pieniądze trzeba zarobić, a to jest życie, czas, poczucie bezpieczeństwa.

Posiadanie albo nieposiadanie wyższego statusu społecznego, albo kultywowanie jakichś rodzinnych tradycji. Może się wydawać, że sprzedaż konia na ubój to od tak decyzja w 5 minut, ale za tym stoją bardzo złożone rzeczy. Oczywiście nie zawsze. Bo większość koni, które znajdujemy u handlarzy, to nie są konie wyhodowane przez nich, o czym wielokrotnie Wam pisaliśmy. To są konie, które pochodzą od ludzi prywatnych, albo z dużych hodowli, albo ze świata sportu. I oczywiście cięgi zbiera handlarz, bo to do niego na końcu jedziemy i on jest tym złym, który tego konia szarpie, podnosi na niego głos i bat, a ostatecznie po prostu przy nim stoi. Ale tak naprawdę to nie on tego konia zawiódł, tylko ludzie, dla których ten konie ileś lat służył.

Wolałabym, żebyś nie pytał mnie dzisiaj, czy tu gdzie jestem, obok Maryni, stoją też inne konie. Bo stoją. To są te sytuacje, gdzie jedziesz, widzisz grono skazanych zwierząt, a Ty masz tak naprawdę możliwość pomóc tylko jednemu. I to są wybory, na jakie nie można się uodpornić. I emocje, jakich nie można nie przeżywać za każdym razem. Do tego telefon cały czas dzwoni i wspaniałe wieści przeplatają się z tymi gorszymi.

Nie chcę znowu wracać do tematu kaloszy. Choć mam wrażenie, że niektórzy oszaleli i kaloszy albo nie ma, albo ceny tak poszły w górę, że wariactwem byłoby je teraz kupować. To trochę jak cena maseczek w covidzie albo paliwa, gdy przyszła wieść o wojnie na Ukrainie. Kalosze stały się towarem bezcennym i tam, gdzie jedni tracą wszystko, inni zaczynają swoje wielkie biznesy. Mam takie wrażenie, że tak jak wojna jest biznesem, tak gdzieś ta powódź się nim stała.

48 godzin. W poniedziałek w południe załadują Marynię. Gdy to piszę, Przemek wysyła mi serię zdjęć z Lądka - pojechał z materacami do starszych kobiet, które śpią na mokrych deskach. Ludzie nie chcą opuścić swoich domów. Fajnie, to naprawdę fajnie, że były materace. I możemy je dać.

Zerkam znowu na zdjęcie Maryni. Szczęście przeplata się z poczuciem, że ono jeszcze nie wszędzie dotarło, że może nie dla wszystkich starczy. Klikam ostatnie słowa. Pilnuj się. Bądź z nami w kontakcie. Dbaj o ludzi i zwierzęta wkoło i dbaj o siebie samego. Dawaj ogień, nie oddawaj wosku, bo nie będzie miał kto płonąć.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
26 aktualnych zbiórek
1469 zakończonych zbiórek
Wsparły 4 osoby
135 zł (2,07%)
Brakuje jeszcze 6 365 zł
Adopcje