Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lucuś jest już z nami!
Z całego serca dziękujemy Wam za ocalenie Lucusia! Po długiej tułaczce w końcu trafił do swojego prawdziwego domu – na nasz folwark, gdzie nie grozi mu już żadne niebezpieczeństwo, gdzie może spokojnie nawiązać przyjaźnie z innymi końmi, gdzie może odpocząć i nie martwić się już o nic. Wierzymy, że już niedługo, może za parę dni uwierzy, że to naprawdę jego dom. Że będzie tu kochany i zaopiekowany – a to wszystko dzięki Wam! Jeszcze raz, w imieniu Lucusia, dziękujemy Wam!
Dziś (wtorek, 26 lipca) zbieramy 3000 zł na zadatek dla Lucusia.
Później, do piątku na jego wykup i ocalenie przed rzeźnią
Mówią, że jedno spojrzenie potrafi zabić. Lucuś zabija niechcący. Gdy obdarzysz go spojrzeniem, jesteś skończony. Utoniesz w tych wielkich, ciemnych oczach pełnych nadziei. A zaraz po Tobie umrze ta cała jego nadzieja. Bo ona zawsze umiera ostatnia.
Nie wiem skąd jest Lucuś. Handlarz mówi, że zjechał kawał świata, nim tu dotarł. Patrzę w czarne ślepia i zastawiam się, czy było warto tyle jechać. Tylko po to, by tu umrzeć. Dziwna misja. Ale oczywiście nie Lucuś ją zaplanował. Tylko człowiek. Specjalnie dla niego. A nawet nie dla niego. To powtarzająca się procedura. Dostajesz numer, stajesz w kolejce. Pach. I następny. Nikt nawet nie zna imienia. Nie wie skąd Lucuś przyjechał, ani co lubi. To wszystko absolutnie bez znaczenia. Śmierć na to nie patrzy. Biznes zbudowany na tej śmierci też.
Kilogram Lucusia kosztuje dziś 18 zł. Tak, dokładnie. Takie życie przeliczane na kilogramy. A Lucuś wtula swoje chrapy w moje dłonie i opowiada mi swoją historię, wpatrzony w betonową posadzkę, nad którą tańczy kurz rozpromieniony lipcowym słońcem.
Głaszczę go chwilę i słucham jak ciężko oddycha. Zaczynam się domyślać czemu tu jest. Im więcej kursy tańczy, tym Lucusia oddech robi się cięższy. Handlarz mówi, że kupił go na targu, że zdrowy jak koń, że zza granicy jest. Jakby to coś zmieniało. To już nie czasy gdy hasło „pewex” zwala z nóg. Lucuś cierpi i się dusi. I nawet jeśli handlarz tego nie zauważa, to myślę że to główny powód dla którego wypadł z tego biznesu.
Robię kilka zdjęć. Wsłuchuję się w te oddechy. Staram się nie kurzyć, żeby oczy Lucusia nie stawały się takie ogromne z każdym wdechem. Na koniec targam go delikatnie za grzywę i szepczę do ucha, że po niego wrócę. Handlarz nie za bardzo chce się zgodzić na czekanie. Boi się, że koń padnie. Obiecuje, że we wtorek przywiozę 3 tysiące złotych. Resztę obiecuję do piątku. Ale chcę Was błagać, aby zabrać go szybciej. Upały i kurz mogą stać się jego wyrokiem szybciej, niż rzeźnia.
Musimy uzbierać dla Lucusia w sumie 10 800 zł - tyle potrzeba, aby opłacić wykup i transport. We wtorek 26 lipca muszę stawić się z 3000 zł w gotówce. Zresztą kwoty kilka dni później, w piątek. Czyli 29 lipca. To bardzo duża kwota. I to bardzo mało czasu.
Wychodzę ze stodoły. Odprowadzają mnie rozświetlone tumany kurzu i ciężki oddech Lucusia. Odprowadza mnie jego wzrok pełen nadziei. Wszystko nagle znika w upalnym, lipcowym słońcu. Jakby wszystko rozwiał ciepły wiatr i wywiódł tę historię starszego konia na okoliczne pola i barwne łąki. Dojeżdżam do domu, wrzucam Ci Lucusia na Twój monitor lub telefon. Bo chcę Cię błagać o pomoc dla niego. Nim lipcowe, wstające słońce odprowadzi go po trapie tam, skąd Lucusia nie wracają.
--------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, prawie 200 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Ładuję...