Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za ocalenie Poli!
Stareńka, siwa klacz, która po tym, jak oddała życie i swoją ciężką pracę człowiekowi, w końcu dostała godną, spokojną emeryturę. Dostała ją od Was! Dzięki Wam Pola w swojej jesieni życia będzie kochana i doceniana. Zadbamy o nią najlepiej, jak tylko potrafimy. Już nigdy nie będzie musiała pracować. Będzie mogła cieszyć się życiem, a nasi stajenni, lekarz weterynarii i kowal zrobią wszystko, co w ich mocy, aby nic jej w tym nie przeszkodziło.
Dzięki niej mamy szansę odebrać Polę do 14 listopada, do tego czasu musimy zebrać brakujące 7700 złotych nie licząc transportu.
Poznaj Polę. Podobno decydują sekundy. A to jedyne te sekundy, kiedy możesz to zrobić. Dwa głębokie spojrzenia i albo jesteś z Polą, albo wracasz do mycia naczyń. Sekundy co prawda przejdą w minutę, a minuty w godzinę, ale godziny nie przejdą już w dobę. Jutro o tej samej porze Pola będzie już tylko wspomnieniem. Do środy wspomnienie wyblaknie.
Siedzę i dopijam kawę z cykorii, patrząc przez szerokie okiennice na nasze jesienne porywające siano z paśników konia. To ci mniej liczni farciarze, którym się udało. Dopijam kolejne łyki chyba z niemocy i z poczucia, że wszystkim nie pomożemy. Widzę dno kubka. Odstawiam. Podchodzę bliżej drzwi. Uchylam.
Chłodne powietrze wpada bezszelestnie i studzi emocje. I chociaż od osiemnastu lat powinnam mieć tę świadomość, że świata nie ocalony, i dobitnie to zrozumieć, to tak trudno byłoby wtedy pracować. Tak trudno by było wybierać tego jednego spośród tysięcy, które dzisiaj umrą. Czasem wybieramy stare, czasem wybieramy młode, czasem wybieramy wręcz dzieciaki. Nie pytaj mnie, co decyduje. W zasadzie sama nie wiem. Czasem niektóre nie przeżyją transportu, a czasem przed innymi całe życie. To jest jakoś tak, że stoisz tam i wiesz, że ten dziś wyjdzie z tobą. Albo nie wyjdzie, jeśli zbiórka się nie uda. Tyle razy już wspominałam o tym jednym, przy którym się nie udało. Był taki podobny do Poli. Był bardzo stary. Pola też jest stara. Pola całe życie pracowała w rekreacji. Można nawet pokusić się o słowa, że była założycielką ośrodka i stajni, w której potem pracowała na kilka etatów. Bo Pola wychodziła wszystkie ścieżki i witała wszystkie dzieci. Niestety nie tylko dzieci. Bo choć Pola do tęgich nie należy, to jeździł na niej każdy początkujący. Bo Polę można było szarpać, kopać i poganiać.
A ona nie reagowała i nigdy się nie sprzeciwiała. To takie złote konie, jak je określają. Każdy ośrodek jeździecki takie chce. Bo klienci są zachwyceni. Niezależnie od tego, co zrobią. Mają gwarancję, że koń nie zrobi zupełnie nic. A ja mam wrażenie, że to nie jest dobre ani dla jednych, ani dla drugich. Dlaczego nie jest dobre dla konia, nie muszę Ci tłumaczyć. Ale myślę, że dla ludzi jest skrajnie nieedukacyjne.
Zalewam kolejną cykorię wrzątkiem. Jest chłodno. Zabieram dłonie, żeby móc pisać dalej.
Pola pracowała w wielkim ośrodku jeździeckim. Gdy grunty sprzedano i okazało się, że wszystkie konie też trzeba sprzedać, większość z nich rozeszła się jak ciepłe bułki. Ale gdy miłośnicy koni podchodzili do Poli, spuszczali wzrok. Padały cicha słowa „za stara, nie taka, zużyta” i szli dalej. Wychodzili z innymi końmi, a Pola tylko stała i patrzyła. Nie wiem, czy rozumiała. Ja nigdy nie zrozumiem, jak można kogoś eksploatować całe życie, a kolejno zwyczajnie się go pozbyć, a potem spokojnie iść spać. Nie rozumiem, na czym budują się takie biznesy i dlaczego nikt niczego z tym nie robi. I wszystko w majestacie prawa. Właściciel doskonale wiedział, że po Polę nikt nie wróci. Wszystkie konie znalazły domy, a nieustannie szarpana, kopana i zajeżdżana do granic Pola swojego człowieka w tamte dni się nie doczekała. Wszystkim było bardzo przykro, ale każdy mówił, że na drugiego konia go nie stać.
Nagle wszyscy tracili pracę albo wyjeżdżali za granicę. Gdy podchodzili do starej siwej klaczy, ona wystawiała z nadzieją swoje ciepłe chrapy. Jakby wszyscy nagle dostali amnezji. Jakby zapomnieli, ile jej zawdzięczają i od kogo to wszystko się zaczęło. Każdy wychodził i mówił, że trzyma kciuki, a potem zajmował się swoimi sprawami. I Pola tak stała i czekała, aż do ostatniego trzaśnięcia drzwiami i ostatniego konia, który wyszedł. Z człowiekiem, który na Polę nawet się nie obejrzał. To takie centra miłośników jeździectwa, co z miłością do zwierząt niewiele ma wspólnego. Właściciel, sprzątając do końca, posprzątał również Polę. Załadował ją po trapie i wywiózł do handlarza. Wszystkim oczywiście powiedział, że Pola jedzie na wiecznie zielone pastwiska i jest w tym sporo prawdy. Ale nie powiedział, jaką drogą tam dojedzie. Bo to nie chodziło, wbrew pozorom, o wiecznie zielone pastwiska na Mazurach ani na Lubelszczyźnie. To nie te pastwiska.
Te, na które jedzie Pola, prowadzą przez Tęczowy Most. A do Tęczowego Mostu prowadzi wąski korytarz rzeźni. I dzisiejszej nocy Pola pójdzie właśnie nim.
Gdyby moja kawa z cykorią mogła ocalić Polę, nie tknęłabym już ani łyka. Ale to nie tego rzędu kwoty. Musielibyśmy zrezygnować dziś z setek kaw, by dać Poli życie.
Kawa za Polę?
Odmawiamy sobie dziś wszyscy, by zabrać ją stąd?
Zobacz codziennie życie i przygody naszych zwierząt, naszą walkę, sukcesy i te mniej piękne chwile - codzienne publikacje na Instagramie: https://www.instagram.com/f_centaurus/
---------------------------------------------
Dlaczego kwota wykupu różni się od docelowej? Dzięki Waszej pomocy zbieramy nie tylko na ocalenie życia, ale też na późniejszy transport, badania i pierwszą opiekę weterynaryjną oraz kowala.
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to prawie 3000 ocalonych koni, w tym ponad 200 osiołków, parę tysięcy psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Ładuję...