Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po 10-dniowym pobycie w szpitaliku kociaki z zakładu trafiły do domu tymczasowego, gdzie są nadal leczone. Powoli nabierają ciałka, apetyt im dopisuje.
Stan kocurka jest dobry, na jednym oczku ma zrost, ale widzi. Natomiast koteczka będzie wymagała konsultacji okulistycznej oraz prawdopodobnie zabiegu, ponieważ na skutek długotrwałej choroby spojówki zaczęły się zrastać ze sobą i kotka nie otwiera całkowicie oczu.
Kociaki są miziaste, mimo choroby, która mogła zachwiać ich pewność siebie są ufne i proludzkie.
Dziękujemy za słowa wsparcia i wpłaty na leczenie. Bez Was nie dalibyśmy rady!
Wczoraj wolontariuszka Ola pojechała do zakładu wulkanizacyjnego na obrzeżach Bytomia. Nie spodziewała się, że zobaczy tam koty wymagające natychmiastowego ratunku. Na terenie zakładu mieszka ok. 20 kotów, w tym dwa tegoroczne mioty.
Dwa kociaki mają bardzo zaawansowany koci katar, ich pyszczki pokryte były ropą, koty nie widziały, nie czuły zapachu jedzenia, były zdezorientowane i nie były w stanie się przemieszczać. W tym stanie nie dożyłyby przyszłego tygodnia: kocie życia przemoknięte, wygłodzone i wychłodzone zostałyby zmiecione przez pierwszą nocną ulewę...
Kociaki zostały zabrane i rozpoczęliśmy leczenie. Pierwszą dobę z uwagi na zły stan maluchy spędziły w lecznicy, potem zostały zabrane do domu tymczasowego.
Na ten moment trudno nam jest powiedzieć, czy kociaki będą widzieć. Kolejne dni powinny rozjaśnić sytuacje, zobaczymy jak zareagują na leczenie (najważniejsze sprawy to oczka, nadżerki w pyszczku i powrót apetytu)
W kolejnym etapie będziemy zajmować się pozostałymi kotami z tego miejsca. Co drugi z nich ma katar, w dodatku żaden kot nie jest wysterylizowany. Koty są tam dokarmiane, mają schronienie ale wymagają pomocy.
Bardzo prosimy o wsparcie leczenia kociaków! O ile nie będzie powikłań, leczenie będzie trwało minimum 2-3 tygodnie. Wizyty w lecznicy, badania krwi, krople do oczu, preparaty poprawiające odporność, dobra karma – to koszty, które w tym momencie przekraczają nasze możliwości.
Każdego tygodnia leczymy bezdomne koty z Bytomia i okolic, którym nikt prócz nas nie oferuje pomocy. Pogoda przestała rozpieszczać, co natychmiastowo przełożyło się na wysyp chorych (zakatarzonych i charczących) kotów, z którymi lawinowo przybyło nam faktur za leczenie.
Prosimy o wpłatę jakiejkolwiek kwoty lub wysłanie smsa. Bez Waszej pomocy po prostu nie damy rady...
Ładuję...