Stare i chore psy też chcą godnie żyć! Pomożecie?

Są takie osoby, które pomagają bez rozgłosu. Biorą pod swoje skrzydła psy chore, zaniedbane - takie, których nikt nie chce. Taką osobą jest Gosia. Chcemy jej pomóc w opłaceniu leczenia i życia jej psów. Prosimy, przeczytajcie...

Dorian:

Trafił do mnie, mając 1.5 roku, obecnie ma 5 lat. Długo był leczony - musiał przejść operację martwicy oka, wywołaną przez postrzał złego człowieka... Ledwo uszedł śmierci - nie ma oczka i ma problemy z otwarciem pyska.  Miał także ogromne problemy z agresją. Przez rok na wszystkich się rzucał. Teraz każe się głaskać i drapać!

Tayo:

Adoptowany z Jędrzejewa w wieku 10 lat. Jego stan był tragiczny - zapalenie oskrzeli, pęcherza, problemy ze stawami (na stałe przyjmuje leki). Bał się każdego bardziej gwałtownego ruchu ręką, czy podniesionego głosu... Obecnie okropny przytulas.

Nuta:

Adoptowana w wieku 7 lat, teraz ma 15. Dwie operacje listw mlecznych, zapalenie pęcherza, trudny do zaleczenia gronkowiec, już lekooporny, wyczuwalny guz na podbrzuszu... Pod stałą opieką weterynaryjną. Dodatkowo Cushing. Ale za to wielka wola życia!

Perła:

Perła to babunia, ma 15 lat. Trafiła do mnie mając 12 lat. Poprzedni właściciele chcieli ją uśpić ze względu na przewlekle zapalenie pęcherza, które skutkowało agresją. Do tego babulinka zmaga się z chorą tarczycą, zwyrodnieniem kręgosłupa i refluksem. 

Rudzik:

Kolejny dziadzia na naszym pokładzie. Ma 16 lat, przyjechał poturbowany. Ciało udało się wyleczyć, ale dusza... Nie toleruje ludzi. Cały czas prowadzimy diagnostykę, bo ma ciągle zapalenie jelita i żołądka.

Każdy z tych psów miał ciężkie życie, każdy przeżył jakaś traumę... Jednak czy to oznacza, że nie zasługuje na dom, na ciepłą miskę i leczenie? Niestety, to wszystko bardzo dużo kosztuje. Jeśli kochacie starsze psy, kundelki - proszę pomóżcie w dalszej diagnostyce moich cudownych psów... W ich imieniu serdecznie dziękuję.