Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kolejne dzikusy stale przewijają się przez nasz szpitalik. Dzięki Wam - jest nam trochę łatwiej im pomagać. Pamiętajcie, że takie wsparcie potrzebne jest stale...
W zasadzie piszemy głównie o kotach bezdomnych. Szukamy im domów, nagrywamy filmiki, robimy zdjęcia. Opowiadamy o smutkach i radościach. Czasem wspominamy też o łapaniu kotów wolno żyjących do sterylizacji - wszak rocznie wykonujemy aż 600-700 takich zabiegów.
Ale w zasadzie prawie nic nie piszemy o chorych dzikusach. A przecież trafia ich do nas tak dużo...
Trudno im zrobić ładne zdjęcia - albo siedzą w klatkach albo nakryte podbierakami albo kurczowo trzymane, jeśli w ogóle da się do nich włożyć ręce. Jeśli mamy ich wyraźniejsze zdjęcia - to głównie podczas badań i zabiegów w sedacji. Nie mamy i nie będziemy mieć słodkich zdjęć z myszkami w zębach czy z kotkami wtulonymi w opiekuna.
I o czym pisać? O tym jak bardzo kuliły się dziś podczas robienia zastrzyku? Ile ran kłutych i ciętych zrobiły opiekunowi podczas przygotowywania opatrunku? Jakim syczeniem i prychaniem powitały wolontariusza sprzątającego klatkę?
Większość z nich leczymy z powodu infekcji układu oddechowego. Drobiazg, powiecie? Może i drobiazg, jeśli leczenie rozpoczyna się wkrótce po złapaniu infekcji. Jeśli można podać zwierzakowi dowolne leki, robić inhalacje. A one trafiają do nas często po tygodniach lub miesiącach choroby, z silnymi zmianami w płucach. Więc leczymy, często tygodniami.
Próbowaliście kiedyś zakładać dzikiemu kotu opatrunek na plecy? Robić kroplówki dożylne? Zapuszczać krople? Wiele domowych mruczków na to nie pozwala, a co dopiero dzikusy.
A przecież robimy to. Codziennie.
Żeby działać skutecznie - potrzebujemy dla nich specjalistycznego sprzętu (klatki iniekcyjne, tarcze, podbieraki), dobrego jedzenia (bardzo często potrzebujemy karm typu intestinal bo wiele kotów ma zniszczone jelita), stymulatorów odporności. Leków i płynów. Środków opatrunkowych. Ton strzykawek, igieł, wlewników.
Żaden z nich nam nie podziękuje. Żaden z nich nie podziękuje również Wam. Nie zamruczy i nie przytuli się z wdzięczności. Ale jeśli pomożecie nam w ratowaniu ich - będziecie wiedzieć, że gdzieś tam, na podwórku, w piwnicy czy na cmentarzu, żyje uratowany dzięki naszym działaniom i Twoim pieniądzom zwierzak.
Warto?
Warto.
Ładuję...