Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Chrapcio zasnął na zawsze... Musieliśmy się z nim pożegnać, po ponad 5 miesiącach od diagnozy nadszedł moment, gdzie nie było już ratunku... Walczyliśmy do końca, byliśmy we Wrocławiu, aby skonsultować stan Chrapka i podać chemię ratującą życie. Po powrocie oswajaliśmy się z myślą, że nie zostało mu dużo czasu, ale modliliśmy się o cud. Niestety tym razem się nie udało. Chrapek do końca był ze swoimi ludzmi, którzy go kochali całym sercem, którzy przez 5 miesięcy podarowali mu życie jakiego nie miał przez całe 10 lat swojego życia.
Dziękujemy darczyńcom za to, że dzięki nim Chrapek otrzymał szansę na to, aby zobaczyć jak to jest mieć dom, jak to jest być kochanym. Dzięki uzbieranym funduszom mogliśmy go leczyć i kupić mu czas... Dziękujemy!
Chrapciu, odpoczywaj Kochany... Do zobaczenia kiedyś...
Kochani, część z Was zna historie Chrapka, ale przypomnę w możliwie najkrótszym skrócie. Chrapek trafił pod opiekę ALS Pomoc dla Zwierząt kilka lat temu, jako że nie był szczeniakiem, ani malutkim yorczkiem - telefon w sprawie jego adopcji nie dzwonił.
Pod koniec 2020 roku zaczął gorzej się poruszać, sierść bardziej zmatowiała, jego dotychczasowy vigor zniknął...
Pojechałyśmy na wizytę do kliniki, po dokładnych badaniach, gdzie zrobiono poszerzone badanie krwi, USG usłyszeliśmy - chłoniak!
Chłoniak to przecież wyrok. Dlaczego? Przecież on nie ma nawet domu - skąd tyle nieszczęść w tak małym ciele? Cholerna niemoc blokowała nam myśli, wiedziałyśmy, że na sterydach będzie z nami max. kilka tygodni. Chrapek mieszkał w boksie kojcowym, chciało nam się wyć, znając diagnozę i najbliższy scenariusz.
STOP - nie, nie, nie, nie poddamy się, ze łzami w oczach, resztkami nadziei opisałyśmy historię, która dotknęła naszego przyjaciela. Historię, w której jednocześnie błagamy, aby ktokolwiek mógł zabrać Chrapka do domu, gdzie będzie mógł choć przez chwilę poczuć się członkiem rodziny. Nigdy tego nie poczuł, nigdy nie był dla nikogo ważny - to rozrywało nam serca...
Kilka dni później dzwoni telefon - "chce zaopiekować się Chrapkiem, chce być jego pierwszym i ostatnim prawdziwym domem".
To jakiś cud, łzy szczęścia leciały nam strumieniami, spotkałyśmy się w klinice, opiekunka musiała się zapoznać z leczeniem, schematem chemioterapii, i przede wszystkim z Chrapkiem. Wtedy jeszcze nie wiedział ze nie wraca do swojego kojca, dom, ciepły posiłek, ciepłe legowisko, głaski, spacerki - to czekało na niego na miejscu.
Chrapciowi bardzo spodobały się domowe warunki, dobrze znosił cotygodniowe podawanie chemii, dotychczasowe węzły chłonne zaczęły zanikać.
Pycholek się cieszy, ma apetyt, Chrapciu dostał nowe życie! Ma koleżankę do spacerowania i wylegiwania się na działce, uwielbia tarzanie się w trawach, dzielnie połyka tablety, które, póki co są niezbędne w jego życiu.
Patrzcie na tego kawalera - tyle w nim radości! Jest strasznie zapatrzony w swoją nową mamę - chodzi za nią krok w krok.
Jesteśmy pod stałą opieką specjalistów. Ostatnio Chrapcio gorzej się poczuł, rozwolnienie, temperatura, niestety nie mogliśmy podać chemii, gw. schematu, okazało się, że dopadło nas zapalenie trzustki. Jej regeneracja musi potrwać, a brak chemii powoduje nawroty węzłów chłonnych.
RTG wykazało, iż węzeł podrzuchwowy nie pozwala Chrapkowo normalnie oddychać, oddechy są szybsze i płytsze, dlatego jutro jedziemy do Wrocławia podać trudno dostępną chemię, ta nie obciąży chorej trzustki. Musi być dobrze, nie przyjmujemy innego scenariusza.
Chcemy podziękować wszystkim, którzy zareagowali na apel w sprawie karmy dla Chrapa. Jesteście kochani, dziękujemy!
Finansowo jesteśmy sporo na minusie, szereg badań, podawane chemie to ogromne koszty.
Prosimy w imieniu Chrapulka o wsparcie, nawet najmniejsze złotówki mogą uzbierać kwotę do spłacenia faktur. Jestem bardzo związana z tym małym poczochrańcem, wystarczy, że spojrzy tymi guziczkami... Razem z jego mamą obiecałyśmy sobie, że będziemy błagać cały świat, ale uzbieramy potrzebne środki.
Nadchodzi piękne lato, to jego pierwsze takie słońce, mamy plany pokazać Chrapkowi wiele ciekawych miejsc, trzymajcie za niego kciuki.
Ładuję...