Spalili jego dom, właściciela zatrzymano. Miesiąc żył sam na pogorzelisku...

Miesiąc temu w Lipnie w woj. kujawsko-pomorskim doszło do incydentu. Płonęła przyczepa kempingowa. Po ugaszeniu pożaru strażacy znaleźli zwęglone zwłoki mężczyzny. Nie był to właściciel posesji.

Właściciel - poparzony - wyszedł z przyczepy o własnych siłach, finalnie został zatrzymany. Służby wstępnie założyły, że doszło do podpalenia, trwa śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. W mediach o sprawie zrobiło się głośno.

Media pisały, służby pracowały. I w tym wszystkim wszyscy nie zauważyli albo zapomnieli o nim... Nieduży psiak, któremu spłonął dom, którego właściciela zatrzymano i który wreszcie pozostał całkiem sam, żyjąc tak przez miesiąc na zgliszczach - resztkach tego, co kiedy było jego domem. Posesja ogrodzona. Przeżył tylko dzięki sąsiadom, którzy od czasu do czasu przez ogrodzenie go dokarmiali i dawali mu wodę.

Jak można było go nie zabezpieczyć? Jak można było go nie zauważyć i zostawić, czy było to w ogóle możliwe? To osobne pytania, na które nam ciężko znaleźć odpowiedź i zrozumienie... najważniejsze, że udało nam się zabrać Churchilla, bo tak go nazwaliśmy.

Wg tego, co dziś usłyszeliśmy, Churchill miał widoczne ślady poparzenia, zwłaszcza na nosku. Chcemy go również zbadać pod kątem skutków zdrowotnych pożaru, oprócz koniecznego leczenia, profilaktyki, badań, kastracji i szczepień, które są zaplanowane w najbliższym czasie. Wg weterynarza ma ok. 3 lat. 

Prosimy o pomoc w badaniach, leczeniu i utrzymaniu Churchilla. W jego przypadku często przywoływane przez nas powiedzenie - przejść piekło na ziemi - ma nie tylko metaforyczny wymiar. Wszystkim pomagającym serdecznie dziękujemy z głębi karmelowego serca. W imieniu naszym a przede wszystkim Churchilla.

Fundacja Psa Karmela