Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, Ciapek jest psiakiem, który w życiu przeszedł zbyt wiele, by ufać ludziom. Możliwe że na swej drodze nigdy nie spotkał człowieka, który okazałby mu odrobinę empatii, odrobinę czułości, nie wykonał w jego kierunku przyjaznego gestu. Prawdopodobnie szczenięcy wiek przeżył jako wiejski burek, do szczekania. Pilnował króliczej fermy. Co się stało, że sam skończył w króliczej klatce?
Upchany w za małej klatce, niemogący nawet załatwić się poza klatką, spał we własnych odchodach, ledwo czując świeże powietrze, gdy zawiał wiatr w jego kierunku. Przez kraty obserwował zewnętrzny świat, rosnącą trawkę, ćwierkające na wolności ptaszki, może nawet gdzieś przebiegł lis czy zając. A Ciapkowi zostało tylko wspomnienie swobodnego życia.
Nie pomogło wycie, piszczenie, człowiek nie miał litości ani współczucia. Gdy przechodził najwyżej walnął w klatkę, by uciszyć skamlenie. Czystej wody też brakowało, czasem nawet nie było jej wcale. Ile miesięcy Ciapek przeżył w takim stanie? Tego nie wiemy.
A gdy w końcu trafił, mimo że do kojca, to jednak do dobrych osób w Azylu, wtedy było już za późno. Życie, jakie miał nauczyło go, aby od człowieka trzymać się z daleka. Mocno się to w nim zakorzeniło.
Przez lata nie wychodził poza kojec w azylu, w którym czuł się bezpiecznie, bał się zewnętrznego świata, to co poza bezpieczną przestrzenią, gdzie człowiek pojawiał się dość rzadko. Kiedyś nawet była wolontariuszka, która godzinami wysiadywała w kojcu, aby Ciapek troszkę się otworzył na ludzi, ich obecność, to jednak nic nie zmieniło, trzymał się z daleka, miał duży kojec, drzewka w nim, więc człowiek był zbędny nie rozumiał, co dobrego może mu przynieść.
Dwa lata temu Ciapek przeniósł się do kojca przy podwórku, na którym cały czas coś się dzieje, kręcą się ludzie. Z czasem oswoił się z naszą obecnością, nauczył się, że można za nic dostać przysmaczka, że człowiek może oznaczać coś dobrego. Bliższy kontakt jednak wciąż był niemożliwy.
Przez lata pogodziliśmy się z takim stanem rzeczy. Mieliśmy masę innych psiaków, na których się skupialiśmy. Gdy pojawiła się owa wolontariuszka ze świeżym spojrzeniem – ona dała nadzieję i szansę na odmianę na stare lata. Przenieśliśmy Ciapka do hotelu, gdzie miał nabrać zaufania do ludzi na tyle, by znaleźć domek.
Rozstanie z siostrą, która dzieliła z nim lata nieszczęścia, było dla obojga bardzo ciężkie. Wierzymy jednak, że to poświęcenie to OSTATNIA szansa, z której musieliśmy skorzystać. Wszystko zaczynało się układać. Życie jednak bywa okrutne. U Ciapka w hoteliku opiekunka wyczuła guza. Ciapek pojechał na badania. Guz został zoperowany, wyczyszczone ząbki z kamienia. Niestety przed nami teraz dni grozy.
Wycinek guza pojechał na badania, Ciapek wrócił do nas na czas leczenia, by w znanym sobie środowisku dochodzić do siebie, by oszczędzić mu stresu. Czekamy w napięciu na wyniki badań. Bardzo się boimy co będzie dalej. Czy to rak, czy to już koniec, czy wszystko było na marne? Przed nami najgorsze chwile. Do tego dochodzą opłaty za leczenie, które do tanich nie należy.
Czy możemy… Nie, MUSIMY Was błagać o pomoc w opłaceniu badań, jakiekolwiek by nie były dalsze losy, rachunki pozostaną te same. Prosimy Was o wsparcie dobrą myślą i groszem dla Ciapka.
Ładuję...