Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Otworzyłeś tą stronę, więc mam do Ciebie osobiste pytanie:
Czy wierzysz, że w tym pochrzanionym świecie, pełnym niesprawiedliwości, zła i przemocy Anioły istnieją?
Powiesz – jakiś banał, a ja powiem Ci, że się mylisz.
One naprawdę istnieją.
Istnieją i jesteś nimi TY !
Dzięki Tobie dobro zwyciężyło.
Gdyby Cię nie było, gdybyś nie był tym ziarenkiem, które przywraca nadzieję, to nie mogło by się wydarzyć.
Piszę to, byś zrozumiał, jak Twoja decyzja o pomocy była ważna !!!
Ja ważny dla nas i dla czynienia dobra jesteś.
Więc nie przestawaj.
Pomagaj zawsze, gdy tylko możesz, bo Twoje decyzje realnie zmieniają życie najsłabszych.
Czy pomagasz naszym podopiecznym, innym zwierzętom, dzieciom, osobom chorym – to nieważne.
Ważne jest bowiem, żeby nie być obojętnym i po prostu pomagać.
Jesteśmy Ci ogromnie wdzięczne, że pomogliście Lunie.
Dzięki Wam wyjechała do Wrocławia, miała masę badań na najlepszym sprzęcie (tomografy, rezonansy...) i choć już nigdy do końca nie wyzdrowieje i zawsze będzie kotkiem „pampersowym”, to znalazła dom, który kocha ją nad życie i jest dziś bardzo rozpieszczanym kotkiem.
Pamiętajcie, nigdy nie zmienicie całego świata, ale możecie zmieniać świat malutkich istot.
Dziękujemy.
Biuro Obrony Zwierząt APA
Dwa dni temu na stronach kilku grup miłośników kotów pojawił się dramatyczny wpis o Magdzie, obecnie Lunie. Siedmiotygodniowym kociątku, małej kruszynce, która została, z tego co nam wiadomo, wyrzucona z samochodu na parkingu jednego z częstochowskich supermarketów.
Uderzenie o twardy asfalt skończyło się dla tej malutkiej kocinki tragicznie. Doznała złamania kręgosłupa w odcinku lędźwiowym oraz pęknięcia panewki stawu biodrowego. Jak to musiało i musi strasznie boleć. Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak to maleństwo zniosło taki ból.
Pani, która ją zabrała natychmiast pojechała z kruszynką do weterynarza. Tam lekarz weterynarii, podał jej numer telefonu do nas. Niestety, nie posiadał RTG i kicia trafiła do innego gabinetu, gdzie prześwietlenie ukazało te straszne obrażenia. Kobieta skontaktowała się z nami.
Natychmiast, mimo późnej pory podjęłyśmy decyzję, że małą trzeba w trybie pilnym przewieźć do Śląskiego Centrum Weterynarii, jeśli mamy uratować ją od paraliżu. Powiadomiony został oddział intensywnej terapii i zespół chirurgów. Już tylko czekałyśmy na Lunkę. Pani jednak zdecydowała się ją zatrzymać i leczyć we własnym zakresie. Odwołałyśmy akcję.
Następnego dnia na wizycie w lecznicy, okazało się jednak, że Lunka to najbardziej chory kotek na świecie. Poza połamanym kręgosłupem, uszkodzeniem stawu nóżek, ma jeszcze coś, na nazwę czego my drżymy i łzy napływają nam do oczu – panleukopenię. Gorzej być już po prostu nie mogło. Cały świat jakby sprzysiągł się przeciw temu maleństwu.
Stan malutkiej przerósł możliwości jej leczenia przez Panią, która ją uratowała i tak Lunka trafiła do nas. Zanim ją zobaczyłyśmy, na podstawie informacji które miałyśmy, długo analizowałyśmy jej stan. Połamany kręgosłup, paraliż tylnej części ciała, rozgruchotany staw. Za malutka na operację zespolenia. Panleukopenia, która całkowicie wyklucza leczenie urazowe. Serce nam pękało, ale doszłyśmy do wniosku, że najbardziej humanitarną formą pomocy dla tego maleństwa będzie eutanazja.
Po Lunkę pojechała Kamila i… okazało się, że jest bardzo, bardzo źle, ale nie tyle, by małej nie dać szansy.
Jej największy wróg, panleukopenia jest jeszcze w fazie bezobjawowej (obecność wirusa potwierdził rutynowo wykonany test). Lunka ma apetyt i robi normalne kupki. Choroby jeszcze nie widać. Takie kociątka mają największe szanse na wyleczenie, jeśli odpowiednio wcześnie zostanie wdrożone właściwe leczenie.
Dzięki Wam mamy jeszcze Feliserin i Lukna natychmiast dostała celową surowicę. Tego samego dnia zamówiłyśmy serię Virbagenu Omega – też dzięki Wam, bo ofiarowaliście Pani, która ją ratowała 700 zł., a jak wiadomo, Virbagen droższy jest niż złoto. Jedna malutka buteleczka kosztuje 350 zł. (choć dawno nie zamawiałyśmy i to cena sprzed kilku miesięcy, więc może być droższy).
Kruszynka dostaje Virbagen, Feliserin i pozostałe leki z grupy antybiotyków i witamin. Nie ujawnia objawów choroby. Jest aktywna, ciekawska, ma dobry apetyt. Jest więc olbrzymia szansa, że zdążyliśmy.
Pozostaje kwestia kręgosłupa i roztrzaskanej główki stawu biodrowego. Dziś sprawdzaliśmy i czucie głębokie zostało zachowane. Niestety, na tą chwilę kruszynka jest sparaliżowana od pasa w dół. Nie trzyma moczu i kału. Może to być spowodowane uciskiem i obrzękiem. Obecnie, póki leczymy PP niewiele możemy zrobić. Podanie sterydów przeciwobrzękowych przy panleukopenii jest wykluczone. Trzeba czekać.
To jeszcze koci niemowlak, więc wszystko może się jeszcze zregenerować, a Lunka udowodniła już, że jest dzielną i silną dziewczynką, która nie podda się łatwo. Zresztą, nie jedno zwierzę z podobnymi urazami pokazało nam już, że zwierzęce ciało jest pełne tajemnic i wiele z tych, które nigdy nie miały stanąć na czterech łapkach dziś biega i cieszy się życiem.
Mamy nadzieję, że przy odpowiednim leczeniu i rehabilitacji Lunka do nich dołączy dając świadectwo, że nigdy nie wolno się poddawać i co najważniejsze, że każda żywa istota, póki tli się nadzieja zasługuje na szansę.
Kochani, kolejny raz prosimy Was o pomoc w uratowaniu i postawieniu Lunki na nóżki. Za tydzień będziemy wiedzieć, czy udało się nam zwalczyć wirusa i jeśli tak, Lunka pojedzie na długie tygodnie do Śląskiego Centrum Weterynarii, by odzyskać władzę w nóżkach. Nie ukrywamy, że pochłonie to majątek i nie ukrywamy też, że na tą chwilę mamy w Centrum dług w wysokości dokładnie 27 tysięcy złotych za leczenie i rehabilitację naszych podopiecznych.
Tak więc w Was i tylko w Was jedyna nadzieja na przyjęcie Lunki do szpitala. Prosimy – pomóżcie nam uratować tą kruszynkę, przeciw której sprzysiągł się cały świat.
Każdy z Was może pomóc Lunce, choćby złotówką!
[Aktualizacja 17.10.2018]:
Panleukopenia została pokonana!
Ładuję...