Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Cosiek do pełnej sprawności przeszedł długą drogę! Podczas operacji wyciągnięto mu śrut z kręgosłupa. Początkowo nie trzymał moczu i kału. Przez kila tygodni jeździł na rehabilitację do Łodzi, a następnie trafił na kilkumiesięczny turnus rehabilitacyjny do Gdańska. Przez cały ten okres dostawał zastrzyki z Nivalinu i kilkukrotnie miał robioną specjalistyczną diagnostykę pokazującą stopień uszkodzenia nerów. Z zebranych pieniędzy kupiliśmy mu też specjalne kuwety z bardzo niskim rantem i platformę do wchodzenia na wyższe meble.
Wszystkie starania lekarzy, rehabilitantów i wolontariuszy przyniosły oczekiwany efekt! Cosiek jest obecnie zupełnie zdrowym, sprawnym i niezwykle proludzkim kotkiem. Teraz szukamy mu najlepszego na swiecie domu :)
Patrząc na Cośka codziennie, zastanawiamy się, czy istnieje granica ludzkiego bestialstwa. Kim trzeba być, żeby tak skrzywdzić niewinne stworzenie.
Nasza historia z Cośkiem rozpoczyna się od telefonu z zaprzyjaźnionej lecznicy w pobliskim mieście z informacją, iż trafił do nich kot z niedowładem tylnej nóżki. Został znaleziony przez swych karmicieli na terenie ogródków działkowych. Niestety niepełnosprawny kot nie poradzi sobie wśród zdrowych osobników na wolności, więc postanowili go poddać eutanazji.
Rokowania były złe. Co zrobić z kotem, któremu nie działają jelita, pęcherz i łapy? Ale zaryzykowaliśmy i przyjęliśmy do siebie. Transport, wizyta w klinice weterynaryjnej, badania, wszystko zostało zorganizowane w możliwie najszybszym czasie. I diagnoza – strzał z wiatrówki, śrut utknął w kręgosłupie i poza paraliżem kończyny i ogona upośledził również funkcje fizjologiczne.
W związku z tym, że były widoczne odruchy czucia głębokiego wraz z prowadzącym go lekarzem, postanowiliśmy spróbować i dać mu szansę. Najpierw musiał przejść skomplikowany zabieg usunięcia śrutu. Potem trafił do domu, gdzie tymczasowa opiekunka co dwie godziny musiała opróżniać mu mechanicznie pęcherz moczowy, bo sam niestety tego nie robił. Dzielnie znosił te nieprzyjemne zabiegi, jak również podawanie leków, masaże, ćwiczenia oraz kąpiele. Okazał się wyjątkowo spokojnym i przytulanym kotem. Po tygodniu od zabiegu powróciła mu funkcja opróżniania pęcherza oraz zaczął poruszać ogonem. I to nam dało jeszcze większą nadzieję, że się uda.
Ale jak wszystkim wiadomo, nie może być tylko dobrze i miło. W leczeniu Cośka pojawiła się przeszkoda, której sami nie pokonamy - jest nią bariera finansowa. Poza kosztami zabiegu i leczenia Cosiek potrzebuje ogromnej ilości podkładów higienicznych, dobrej jakości karmy, specjalnej kuwety i rampy do pokonywania przeszkód. Ale najważniejsza jest dla niego rehabilitacja, która nie może czekać. Czas tutaj jest największym wrogiem. Cosiek ma duże szanse na odzyskanie sprawności w nóżce, ale musi regularnie mieć zabiegi rehabilitacyjne. Niestety w naszym mieście nie ma takich usług, więc codziennie przez trzy tygodnie woziliśmy go do Łodzi. Obecnie Cosiek korzysta z turnusu rehabilitacyjnego w Gdańsku, na którym jest codziennie pod okiem specjalistów.
Są już pierwsze niewielki efekty zabiegów, ale dalsza kontynuacja fizjoterapii stoi pod znakiem zapytania. Nie mamy już na to środków finansowych. Czy z właśnie z tego powodu będziemy musieli przerwać zabiegi i zaprzepaścić kilka tygodni ogromnej pracy Cośka? Nie chcemy i nie możemy do tego dopuścić, dlatego bardzo gorąco prosimy Was o wsparcie. Tak bardzo pragniemy oddać mu sprawność, która została mu odebrana w tak okrutny sposób. A kiedy już wyzdrowieje, znajdziemy mu najlepszy dom na świecie, ale bez Waszej pomocy nie wywiążemy się z obietnicy danej Cośkowi. Liczymy na Was!
Ładuję...