Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
♠️ Czarna, półdzika sunia, pomijana przez każdego - za zwykła, żeby ktoś zwrócił uwagę, za dzika na adopcję? Poznaj historię Barbie i pomóż jej!
Poznałam Barbie rok temu w schroniskowym boksie. Była tam już pół roku i nikomu nadal nie dawała do siebie podejść. Miała łatkę psa, który gryzie po łydkach - lepiej się do niej nie odwracać plecami.
Nie wychodziła na żadne spacery, nie dawała się dotknąć... Do tego była czarna i zwykła - pies praktycznie nieadopcyjny, takie umierają w schroniskach zapomniane przez wszystkich.
Ewidentnie ze strony człowieka nie spotkało jej nic dobrego. Kiedy pierwszy raz próbowałam z nią wyjść na spacer sikała ze strachu pod siebie, mimo że podchodziła już do mnie, brała smaczki. Bardzo chciałam, żeby dawała radę wyjść z boksu na spacer, chociaż ten raz na 2 tygodnie.
Bardzo pomagał jej kolega z bosku, który dla odmiany uwielbiał ludzi i swoją piłeczkę. Barbie chodziła za nim krok w krok i w końcu wyszła też na swój pierwszy spacer!
Wiedzieliśmy, że to przełom, dzięki któremu otworzyła się jej jakakolwiek szansa na dom. Nadal wymagała dużo pracy, ale robiła ogromne postępy. Ciężko sobie wyobrazić jaka była moja radość, kiedy po ponad pół roku pracy z Barbie zgłosił się chętny, by dać jej dom stały.
Wydawało się, że wszystko będzie dobrze - dom był doświadczony, miał już psa, dużo czasu, wiedział, że pies nie jest jeszcze oswojony i wymaga pracy. Ustaliliśmy, że początkowo nie powinna wychodzić na spacer, tylko oswoić się z samym życiem w mieszkaniu i swoimi opiekunami. Wszytko powoli i z umiarem. Za parę dni telefon z nowego domu Barbie - wiem już co taki telefon tuż po adopcji oznacza, nic dobrego 😨
Okazało się, że opiekunowie natychmiast chcą Barbie oddać...
Podobno jest agresywna i "za duża". Okazało się, że była już pierwszego dnia znoszona na rękach z 4 piętra na spacer, co musiało ją przerażać! Że warczała, kiedy opiekunka brała psa rezydenta na ręce, bo myślała, że ktoś chce go skrzywdzić. A wielkość była podana w opisie, ale Pani opiekunka skupiła się na tytule ogłoszenia "niewielka sunia". Waży 14 k, dla nas jest niewielka, dom był poinformowany o wadze.
Do tego nagle usłyszeliśmy, że dom jednak nie ma czasu oraz cierpliwości pracować z takim psem (mimo zapewnień, że będzie podczas adopcji) i że generalnie za miesiąc wraca do pracy i nie może się tyle psem zajmować.
Niesamowite jest to jak ludzie potrafią kłamać w czasie adopcji i nie zawsze damy rady to wyłapać... I tak Barbie trafiła do mojego domu, nie mogłam pozwolić, żeby wracała do schroniska. U mnie czeka na dom, który ją pokocha. Cierpliwie pracujemy z nią codziennie i widzimy jak się otwiera i staje się domowym pupilkiem. Gdy to piszę śpi koło mnie na kanapie 🥰
Dlaczego więc ta zbiórka?
Barbie nie była jeszcze na badaniach kontrolnych u weterynarza, za bardzo bała się ludzi. Teraz jest już na to gotowa i musimy sprawdzić jej stan zdrowia, a martwi nas kilka rzeczy.
Przede wszystkim Barbie na zauważalną przepuklinę na brzuszku - coś co jest do operacji, inaczej może być niebezpieczne. Ma też miejscami wyłysienia co może świadczyć o problemach z tarczycą. Do tego martwimy, się czy nie ma guzków na sutkach, co często się zdarza u takich zwierzaków i może powodować przerzuty nowotworowe. Do tego Barbie ciężko oddycha, chrapie bardzo głośno i wydaje nam się, że może mieć problemy z układem oddechowym. To tyle, co sami obserwujemy, a w badaniach może wyjść wiele więcej. Niestety fundacja jest zadłużona po uszy i koniecznie musimy najpierw uzbierać na leczenie Barbie, nie damy rady założyć za nią pieniędzy.
Ładuję...