Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zbiórki czasem trwają długo, nawet miesiącami. Czasem, tak jak w tym przypadku nie udaje się zebrać całej potrzebnej kwoty i trzeba ratować się pożyczkami z innych zbiórek albo od dobrych ludzi.
Na szczęście udało się zebrać większość kwoty i dzięki temu mamy dla Was takie wieści:
Wituś - wkróce wyjeżdża do nowego domu
Amber - przerażona na maxa, też szykuje się do domku
Karmel ma własną rodzinę
Jojo - niestety rak powoli zżera jego ciało... Ratunku już nie będzie ale psiak ma dom tymczasowy, w którym spokojnie dożywa ostatnich miesięcy
Pompon jest gotowy do adopcji i czeka na swoją rodzinę
Popcorn znalazł dom
Rysio również znalazł swoje miejsca na Ziemi
Kleks też długo nie był bezdomniakiem ;)
Podsumowanie 1; Szukamy domu jeszcze dla Pompona
Podsumowanie 2: Wszystko co było w naszej mocy zostało zrobione. Większość zwierzaków trafiła dobry los na loterii. W sprawie Jojo nic więcej nie da się już zrobić - psiak ma przerzuty na płuca, węzły chłonne i inne organy. Pozostało leczenie paliatywne.
Dziękujemy Wam za wsparcie, dziękujemy, że razem z nami ratujecie zwierzaki <3
Wciąż wiszą nad nami zaległe faktury, adopcje możemy policzyć na palcach jednej ręki, inflacja nas dobija. Nie wyrabimy już :(
Codziennie mamy kilka zgłoszeń, większości musimy odmawiać bo nie stać nas na pomoc, nie mamy też wolnych miejsc. Gdy jeden podopieczny wyjedzie natychmiast wjeżdża kolejny. Musimy wybierać komu pomóc. Te, które mają szczęście i znajdzie się dla nich miejsce potrzebują Waszego wsparcia. Bo bez Was nie jesteśmy w stanie pomagać...
Poznajcie więc Karmelka, Witusia, Amber, oraz kociczkę, którejjeszcze nie zdążyłyśmy nadać imienia.
Wituś pojawił się znikąć na wsi pod Sochaczewem. W desperacji w poszukiwaniu jedzenia wszedł na jedno z podwórek nie zwracając uwagi na to, że mieszkały już tam inne psy, które chciały go zjeść. Właściciele na szczęście nie przepędzili psa lecz zaczeli szukać dla niego pomocy. Pomoc znaleźli u nas. Udało nam się złapać psa w klatkę łapkę i jest już bezpieczny pod naszą opieką.
Amber wiele tygodni tułała się po lasach i wsiach. Wiele osób ją widziało jednak nikt nie chciał jej pomóc. Gdy dowiedziałyśmy się o suni nie miałyśmy miejsca i możliwości by jej pomóc jednak gdy tylko jeden z psiaków znalazł nowy dom rozpoczęły się próby łapania wystraszonej suczki. Po wielu porażkach w końcu się udało! Amber jest już pod naszą opieką ale niestety wciąż jest przerażona i nie daje się dotknąć :(
Czarno-białą koteczkę ktoś podrzucił pod blok w okolicach Sochaczewa. Domowa, oswojona kotka kompletnie nie mogła odnależć się na ulicy. Na szczęście jedna z mieszkanek nie ominęła jej obojętnie, nakarmiła i zaopiekowała się zmarzniętym zwierzakiem. Niestety kotka nie może zostać u tej osoby ponieważ na przeszkodzie stoi alergia. Ale jak widać alergia nie stanęła na przeszkodzie by kotu pomóc i szukać pomocy również dalej.
Karmelek - to maly psiak, który grzybom zawdzięcza to, że żyje. To właśnie ludzie, którzy poszli do lasu na grzyby znaleźli małego zagubionego, przemoczonego psiaka. Zabrali go ze sobą ale nie mogli wziąć go do domu. Zadzwonili do nas a my, mimo, że nie miałyśmy miejsca wzięłyśmy malucha. Okazało się, że ma problemy skórne oraz coś ze wzrokiem. Coś więcej będziemy wiedzieć dopiero po diagnozie.
Zwierzaki potrzebują badań, odrobaczenia, szczepień, czipowania i kastracji. Muszą mieć także co jeść a my niestety jedziemy na oparach. Bez Waszej pomocy nie uda nam się im pomóc a w kolejce na pomoc czekają już kolejne nieszczęścia :(
Kochani, już tak niewiele brakuje nam by spłacić wrześniową fakturę. By wyjść na prostą brakuje już tylko 7 tysięcy złotych.
Kwota zbiórki została zwiększona ponieważ do naszych długów doszło leczenie świeżbowca, odrobaczenie, odpchlenie, czipowanie i kastracja 6 kotów.
A skąd one się wzięły?
Otóż do pewnej rodziny przybłąkała się kotka. Rodziny nie było stać na kastracje koteczki więc zgłosili się z prośbą do gminy. Niestety gmina odmówiła pomocy :( Oczywiście skończyło się to ciążą i urodzeniem 5 maluchów. Dzieciaki podrosły a gdy dowiedziałyśmy się o ich istnieniu miały już kilka miesięcy!
Niewykastrowane 4 koteczki i dwa kocury żyjące w jednym mieszkaniu brzmiały jak przepis na katastrofę. Zdecydowałyśmy więc pomóc zanim z 6 kotów zrobi się ich 60. Nie było wtedy czasu robić zbiórki bo gdy dowiedziałyśmy się o kotkach były już podrostkami. Zaraz mogłby zajść w ciąże.
I tak powiększyłyśmy swój dług.
Już bardzo dużo pieniędzy udało nam się zebrać dzięki Wam. Brakuje już niecałych 7 tysięcy. Tylko tyle brakuje żebyśmy wyszły z długów i trochę odetchnęły.
Czy uda nam się wyjść na prostą? PROSIMY O POMOC
Dzięki Waszemu wsparciu możemy ratować takie małe istotki jak Sarenka.
Sarenka to 10-miesięczna malutka sunia. Waży tylko 7 kilogramów. Jest delikatna, trochę nieśmiała. Otuchy dodają jej inne psiaki więc szukamy dla niej domu, w którym jest już inny, stabilny emocjonalnie pies. Sarenka potrafi chodzić na smyczy. Jest łagodna, i uległa, nie wchodzi w konflikty ani z psami, ani z kotami. Wymaga nauki czystości. Szczytem marzeń byłby dla niej dom z ogródkiem.
Takim smutaskiem była jeszcze niedawno:
Sunia do nowego domu wyjedzie odrobaczona, odpchlona, zaszczepiona, zaczipowana i wykastrowana. Iłów (96-520) woj. mazowieckie, tel. 728-267-534 (nie odpisujemy na SMSy).
Możemy działać tylko i wyłącznie dzięki temu, że wspieracie nasze zbiórki. Mamy wyjątkowo trudny czas, więc nie zapominajcie o nas, prosimy!
Ostatnio sytuacja w fundacji jest tragiczna. Walczymy z nieznanym wrogiem. Nie wiemy co się dzieje a nisi podopieczni chorują jeden po drugim. Ale od początku:
CZĘŚĆ I - jeszcze nie wiemy co nas czeka
Kamyk przyjechał do nas chory na parwowirozę, śmiertelną chorobę wirusową... Wygrał z chorobą jako jeden z nielicznych. Przeżyły tylko dwa szczeniaki. Ma tylko pół roku a kolejny raz walczy o życie, tylko tym razem nie wiemy, co się dzieje. Jest słaby, nie chce jeść, wymiotuje i ma biegunkę. Robimy badania. Nic nie wiadomo a pies dosłownie leje się przez ręce. Mamy nadzieję, że i tym razem Kamyk wyjdzie z tego "obronną łapką"... W tej chwili nie patrzymy nawet ile to wszystko będzie kosztować. Najpierw ratujemy, potem kalkulujemy.
CZĘŚĆ II - pogarsza się
Niestety stan zdrowia Kamyka nie uległ poprawie. Półroczny dzieciak toczy walkę o życie... Czy wygra? Ciężko powiedzieć...
W dodatku pochorowały nam się kolejne dwa psiaki - Mini i Pawełek. To dwa strachulce, których możecie nie kojarzyć nawet jeśli u nas byliście. Poszczekają i chowają się do budy... Ale dla nas to tak samo ważne psiaki, nasze dzieci, o które na co dzień dbamy. Nie wiemy, co się dzieje, nie możemy ustalić przyczyny. Psy gasną w oczach a my nie wiemy co się dzieje. Badania za badaniami...
Mamy ostatnio ciężki okres... Gdy tylko zaświeci się światełko w tunelu i myślimy, że będzie lepiej - zaraz dzieje się coś złego. Sił nam już brak. Ale nie możemy się poddać, bo to nie o nas chodzi a o te kochane bezdomniaki...
CZĘŚĆ III - DRAMAT
DRAMAT! ADOPCJE I PRZYJMOWANIE PSÓW WSTRZYMANE DO ODWOŁANIA. Takiej sytuacji nie mieliśmy nigdy! Kolejne psy chorują a my mimo licznych badań u wielu weterynarzy nadal nie wiemy, z czym walczymy. Tym razem padło na Żabkę, kruchą seniorkę, która, zanim do nas trafiła całe swoje życie spędziła na łańcuchu. Miałyśmy jej udowodnić, że życie jest piękne, że można być szczęśliwym a tymczasem nie umiemy jej pomóc. Robimy, co możemy...
Sprawdzamy i wykluczamy wszystko po kolei.
CZĘŚĆ IV - choroba zbiera pierwsze żniwa
Nie udało się uratować Kamyka. Niestety dla tego małego słabego ciałka to było już za wiele. Gdy do nas przyjechał był chory na parwowirozę. Wtedy wygrał z chorobą. Już miał jechać do ortopedy ze swoimi zwyrodnieniami w łapkach gdy... znów zachorował. Ciągłe wymioty, brak apetytu, brak sił. Robiłyśmy badania, początkowo podejrzewano zapalenie jelit, ale podejrzenia okazały się błędne. Potem zaczęły chorować kolejne psiaki. Żadne leczenie nie przynosi skutku, wciąż nie wiemy z czym walczymy...
CZĘŚĆ V - KOLEJNE CHORE PSIAKI
Wciąż nie znamy przyczyny zachorowań. Leczenie nie działa. Badania nic nie wykazują. Chorują kolejne trzy psy; Pestka, Dżery i Morus.
CZĘŚĆ VI - KOLEJNA ŚMIERĆ
Straciłyśmy Pawełka... Niestety nie dałyśmy rady mu pomóc. Pawełek, razem z kilkoma podopiecznymi ostatnio zachorował. Wciąż nie wiemy co wywołało chorobę, ale wiemy jedno; psy mają zapalenie trzustki, na które są leczone. Jednak skupiamy się nie tylko na leczeniu chorych już psów, ale na szukaniu przyczyny by kolejne psiaki nie chorowały.
Wciąż patrzymy w te skrzywdzone, lecz ufne oczka i zastanawiamy się co jeszcze możemy zrobić
Błagamy Was o pomoc w dalszym leczeniu i diagnostyce tych, które wciąż walczą o życie..
CZĘŚĆ VII - LECZENIE PRZYNOSI PIERWSZE EFEKTY
Żabka i Mini poczuły się odrobinę lepiej, zjadły nawet pierwszy posiłek od długiego czasu.
Czy to już meta w walce z nieznaną chorobą? Czy uda nam się ustalić co wywołało zachorowania? Czy już nikt nie zachoruje?
Te pytania wciąż zostają bez odpowiedzi. Jedno jest pewne; koszty leczenia już są ogromne, a to nie koniec. Prosimy, pomóżcie nam w leczeniu chorych psiaków, które wciąż walczą o życie. BEZ WAS NAPRAWDĘ NIE DAMY RADY. Zbiórka musiała zostać zwiększona ze względu na wciąż rosnące koszty leczenia i badań.
Dziękujemy, że z nami jesteście!
Miałyśmy dać sobie trochę czasu, trochę wytchnienia po ostatnich trudnych tygodniach w naszym fundacyjnym życiu. Lecz życie nie zna próżni - w miejsce psiaków, które odeszły lub wyjechały do nowych domów natychmiast musieliśmy przyjąć nowe bidy.
Poznajcie historie naszych nowych podopiecznych i pomyślcie, czy zasługują na waszą pomoc. Walduś przybłąkał się na pewną posesję w stanie agonalnym... Na jego głowie powstał ogromny ropień, który pękł i pozostawił po sobie cieknącą dziurę w głowie. W ranę wdało się zakażenie, kot walczy o życie. Jak do tego doszło? Nie wiemy - najprawdopodobniej został zaatakowany przez psa lub innego kota. Nawet nie chcemy zakładać innej możliwości, że ktoś skrzywdził go celowo.
Jojo ostatkiem sił przyczołgał się do posesji dobrych ludzi. Przyszedł i padł... na więcej nie starczyło mu sił. Psiak wychudzony, odwodniony, zapchlony. W okolicy pośladkowej, ogona oraz grzbietu rozległe odparzenia... A między nogami obijało się ogromne jądro zajęte przez nowotwór... Na ciele liczne larwy much, które wydobywały się także z odbytu! Pies umierał na oczach ludzi, do których przyszedł prosić o pomoc. Dobrzy ludzie zawieźli psiaka do weterynarza gdzie otrzymał pierwszą pomoc oraz dalsze wskazania do badań. Jego stan jest stabilny ale wciąż wymaga pomocy. Na tę chwilę trzeba zrobić przede wszystkim echo serca, rozszerzone badania krwi, USG jamy brzusznej i oczywiście, jeżeli stan zdrowia pozwoli - natychmiast wykonać kastrację. Mamy nadzieję, że uda nam się udowodnić mu, że życie może być piękne, że można żyć bez bólu.
Pompon przez dwa miesiące tułał się pod Sochaczewem. Trafił do nas po pogryzieniu przez psy... w wyniku tego starcia prawie stracił oko :( Na szczęście udało się je uratować, ale rany po pogryzieniu jeszcze długo będą się goić. Mimo bólu jaki mu towarzyszy, psiak ze spokojem znosi wszelkie zabiegi i leki jakby wiedział, że to wszystko dla jego dobra...
Popcorn i Rysio zostali znalezieni zupełnie przypadkiem przez nasze wolontariuszki. W polu kukurydzy dziewczyny dostrzegły psa, który atakował małego kotka. Natychmiast zainterweniowały, by rozdzielić zwierzaki. Rysio okazał się malutkim, bezbronnym kocim dzieciakiem. Popcorn z kolei psim podrostkiem. Dziewczyny próbowały się dowiedzieć do kogo należy psiak, ale mieszkająca obok kobieta powiedziała, że jest bezdomny. Po czasie okazało się jednak, że psa dostały dzieci od jej (byłego?) męża, ale ani kobieta, ani dzieci nie chciały się nim zajmować więc wyrzuciły psa poza posesję... Oba zwierzaki trafiły pod naszą opiekę.
Kleks został uratowany dzięki straży pożarnej, która dostała zgłoszenie o kotku niepotrafiącym zejść z wysokiego drzewa. Strażacy ściągnęli przerażonego kocurka na dół, a następnie maluch trafił pod nasze skrzydła.
Ostatni podopieczni byli zupełnie nieplanowani. Nie miałyśmy teraz sił ani środków, by pomagać kolejnym zwierzętom w potrzebie. Nie było nam dane odpocząć ani chwili, ale nie żałujemy. Wiemy, że jesteśmy potrzebne tu i teraz i nie mamy czasu na myślenie o odpoczynku.
Teraz musimy skupić się na tym, by WSZYSCY PRZEŻYLI. To dla nas najważniejsze. Musimy wszystkich podopiecznych przebadać, wyleczyć, odpchlić, odrobaczyć, a następnie zaszczepić, zaczipować i wykastrować.
Ze względu na stan zdrowia Waldka, Jojo i Pompona leczenie będzie kosztowne... Ale musimy dać radę. Innej możliwości nie widzimy. Dlatego bardzo liczymy na waszą pomoc, bo bez Was ta walka nie byłaby możliwa.
Ładuję...