Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzisiaj zbiórki koniec, ale postanowiłam ją jeszcze o miesiąc przedłużyć. Codziennie ktoś jest z nami, codziennie są wpłaty.
Czy warto nam pomóc? Myślę, że tak. Ale wiadomo, nie jestem obiektywna.
Tylko tak naprawdę to pomoc dla naszych podopiecznych. To o ich dobrostan walczymy
Czy warto było leczyć za wszelką cenę, leczyć, nie mając funduszy?
No i pytanie - czy teraz bym postąpiła tak samo? Wiedząc, to co wiemy teraz - że długi nas będą wykańczać, że Runa będzie upadać z powodów finansowych...
Odpowiedź nie jest łatwa - zdroworozsądkowo nie powinno się podejmować działań, na które nas nie stać, szczególnie że jest się odpowiedzialnym za zwierzęta i wszystko odbija się na całym towarzystwie, nie na mnie, a na wszystkich moich podopiecznych.
Ale jak spojrzeć w oczy choremu, umierającemu czy cierpiącemu zwierzakowi i odmówić pomocy, na którą faktycznie nie ma pieniędzy. Zdoworozsądkowo powinno się odpuścić. Ale to nie jest film czy książka, nie stoi się z boku, Musisz zadecydować tu i teraz. I wiesz, że to zła decyzja, ale robisz to. Za wszelką cenę chcesz ratować, ratować, dopóki jest szansa. Robisz to z powodu emocji, robisz to, co serce podpowiada, a nie zdrowy rozsądek. I zapewne to zły wybór, ale pewnie znów to bym zrobiła, a może i zrobię z Waszą pomocą?
Dziękuję serdecznie wszystkim za wpłaty. To wielka pomoc z Waszej strony. Spłaciliśmy kolejne faktury. Ale z długów nie wyszliśmy...
Wszyscy wiemy, jak trudne czasy mamy. Czy takie małe organizacje jak RUNA mają szanse na przetrwanie? Nie wiem.
My znaleźliśmy się w zaklętym kręgu. Próbujemy wciąż. Ale los Fundacji może być już przesądzony. Nadal są stare faktury niezapłacone, wciąż przybywa nowych, Dług się nie zmniejsza.
Skąd długi? Mamy bardzo dużo wydatków, głównie wydatków weterynaryjnych. Profilaktyka, leczenie internistyczne to duże koszty. A konsultacje specjalistyczne, szpital, operacje – ceny nas wprost zabijają. U nas niestety występują bardzo trudne przypadki, bardzo rzadko spotykane.
Oczywiście koszt eksploatacji też ogrywa dużą rolę. W dodatku przez urzędy i dostawców mediów, Fundacja nie jest traktowana jak organizacja charytatywna, tylko jak firma dochodowa. RUNA nie ma pomocy ze strony gminy, starostwa, rządu. Nie wspierają nas celebryci. Nie jesteśmy medialni...
Dziękujemy, że mamy Was. To dzięki Wam możemy działać!
jadę z Mafi do lecznicy
na ubezpieczenie na samochód - nie ma
na okulistę dla Rufiego, Marcela, Mafi - nie ma
na operację Bankiego /a właściwie dwie lub dwie w jednej/ - nie ma
na dwie operacje Gabriela - nie ma
na weta dla Wanilii, Bonda, Franka, Sophie, Fiony, Maurycego - nie ma
na usg Dyzia - nie ma
na leczenie FIPa u Marcela - nie ma
na szczepienia wirusówek u wszystkich - nie ma
na żwirek, jedzenie, rózności 'domowe' i 'oborowe' - nie ma
a co jest? - kosmiczne /dosłownie/ długi u wetów. i nie tylko.
Za samo dokarmianie kopytnych uzbierało się już 5tys do spłaty
Uzbieraliśmy niespełna 24% kwoty potrzebnej. Wygląda na to, że nie damy rady...
Nie przyjmuję nowych zwierząt. Chcę należycie zadbać o obecne pod moją opieką, dla których jesteśmy prawdziwym domem A i tak jest to wielkie wyzwanie.
Ale co zrobić w sytuacji, kiedy zgłoszą mi kota cierpiącego, któremu wszyscy odmówili pomocy - i urzednicy z powodu zlekceważenia, i inne organizacje - z powodu przepełnienia.
Kręcimy się w kółko. Spłaciliśmy kilka faktur, ale przybywa nowych długów. Wszystko 'zjada' weterynarz.
Nie mamy najmniejszej szansy przetrwać, jeśli nie spłacimy długów. Nie jesteśmy medialni w najmniejszym nawet stopniu. Nie mamy specjalistów od PR, nie mamy sponsorów, dotacji, zatrudnionych foundraiserów. Kto w ogóle wie o takiej małej biednej fundacji borykającej się z masą problemów.
Jesteśmy sami i Wy - nasi Darczyńcy, dzięki którym wszystko się jeszcze kręci. Możemy liczyć tylko na osoby prywatne, które nas wspierają. Każde 5 zł, każda złotówka ma znaczenie!
Czy to czas się pożegnać? Czy to koniec Runy? Nie wiemy, czy fundacja może dłużej istnieć...
Fundacja Runa od ponad 10 lat zajmuje się ratowaniem zwierząt. Do fundacji trafiają bardzo często te przypadki, które są w bardzo złym stanie, którym pomocy odmówili inni, a skrzywdzone zwierzęta są skazane na śmierć. Sylwia przekazała tym zwierzętom całe swoje życie, w każdym aspekcie. To ona sama, jedyna opiekuje się zwierzętami 24/7, nie ma nikogo do pomocy fizycznej. Podopieczni Runy to "pacjenci specjalnej troski", większość to stali rezydenci, ponieważ ze względu na swoje choroby, nie mogą być przekazane do adopcji. To tu powinny przeżyć spokojną starość i odejść bez cierpienia. To nie tylko koty i psy, ale również zwierzęta kopytne, nad którymi opieka pochłania wiele czasu, ale też pieniędzy.
To właśnie kwestie finansowe stawiają Runę i Sylwię pod ścianą. Długi codziennie tylko rosną, a opieka nad tyloma zwierzętami nieustannie wymaga dużych nakładów finansowych. Fundacja jest zadłużona w każdej możliwej kwestii - prąd, wywóz śmieci, leczenie, jedzenie dla zwierząt i wiele wiele więcej. Często my - przyjaciele fundacji - pomagamy Sylwii, tworząc zbiórki, posty i prosząc Was o pomoc, jednak wiele razy Sylwia była zmuszona do wypłacenia środków ze zbiórki, której celem było np. kupienie nowego auta, ponieważ na rękach umierał jej jeden z kotów czy psów.
Takie sytuacje zdarzają się często. Życie zwierząt jest przecież ważniejsze niż nowe auto. Jednak jaki jest finał takiej sytuacji? Dług w lecznicy i brak możliwości zrobienia tego, na co zbiórka była przeznaczona.
Najpoważniejsza kwestia dotyczy lekarzy i lecznic weterynaryjnych. Niestety, mamy tak wiele długów, że niedługo zabraknie nam miejsc, które będą chciały nas jeszcze przyjmować. Nie będziemy mieli gdzie leczyć, a obecnie mamy bardzo ogromne długi, które nawarstwiają się i z każdym dniem jesteśmy w gorszej sytuacji. To moment, w którym nigdy nie byliśmy, istnienie fundacji jest poważnie zagrożone.
Każdego dnia pojawia się konieczność wizyty u weterynarza - jednak nie jest to zwykłe odrobaczanie, są to poważne przypadki, operacje, których koszty sięgają nastu tysięcy złotych, tylko w pojedynczym przypadku. Nie mamy pieniędzy dosłownie na nic.
Psy nie są zabezpieczone przeciwko kleszczom, kończy się karma, a poważne zabiegi zwierząt są niepewne. Nie chcemy, by był to koniec. Jednak Wasza pomoc to dla nas ostatnia deska ratunku. Zbiórka została utworzona na dużą kwotę, musimy opłacić katastrofalne długi.
Ale czy będzie jakieś później...? Jeśli to nie pomoże to będzie koniec fundacji Runa... Poniżej przedstawiliśmy kilka, wybranych sytuacji, z ostatnich kilku miesięcy, żeby móc przedstawić z czym Sylwia mierzy się codziennie.
Banki
Niedawno trafił do nas pies - Banki. Był okropnie zagłodzony i zaniedbany, do granic możliwości. Od razu trafił do szpitala. Po ustabilizowaniu czekała go bardzo trudna operacja usunięcia wszystkich zębów. Następna operacja to nowotwór śledzony, na szczęście badania histopatologiczne wykluczyły nowotwór złośliwy. Przed nim jeszcze dwie operacje - przepukliny i prostaty.
Blake
Przejęliśmy pod swoje skrzydła i ratowaliśmy z całych sił bezdomnego kota Blake'a z białaczką. Stan w jakim do nas trafił był tragiczny mógł być to rzut białaczki, a mogło to być zatrucie. Trzy transfuzje oraz leczenie szpitalne niestety nie pomogły. Blake odszedł, ale koszty leczenia pozostały.
Lucky
Lucky to mały piesek, znaleziony w Mławie z wieloma ranami, prawdopodobnie od pogryzienia. Dwa tygodnie w szpitalu walczył o życie, gdzie przeszedł kosztowną operację.
Kilka miesięcy temu walczyliśmy już kolejny raz z panleukopenią. Koszty leczenia przerosły nasze koszmary, a życie straciło wtedy aż 6 naszych kocich podopiecznych. Takie sytuacje moglibyśmy wymieniać bez końca, prawie wszyscy nasi podopieczni przeszli swój koszmar i to w Runie poznali czym jest miłość i bezpieczeństwo.
Ładuję...