Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Daisy już nie cierpi... Kilka minut temu zasnęła na zawsze. Kolejny weterynarz powiedział to samo co tylko utwierdziło nas w podjęciu "tej" decyzji... Serce nam pęka ale najważniejsze jest to, że Daisy już nic nie boli...
______________________________________
1.10.2020r.
Czekamy jeszcze na drugą fakturę za wizyty, leki, badanie oka, usg i prześwietlenie. Reszta zebranych tu pieniędzy zostanie przeznaczona na leczenie oraz sterylizacje i kastracje zwierząt bezdomnych i tych w potrzebie. Dziękujemy.
Wielu z Was pyta jak czuje się Daisy.
A no Daisy czuje się dobrze jak na swój stan. Ma bardzo ładny apetyt, z wielką przyjemnością wychodzi na spacer. Uwielbia głaski i przytulaski. Jednak dziś rano zobaczyłam, że guz zaczyna pękać dlatego musimy już się żegnać... Mimo wszystko jestem spełniona bo Daisy dostała od nas wszystko na końcówce życia co tylko najlepsze! Przez te kilka dni skradła nasze serca w domu tymczasowym i zdążyliśmy ją pokochać w tak krótkim czasie... Jedyne czego żałuje, to tego, że nikt wcześniej nie zwrócił się do nas o pomoc...
Kochani to nie śniło się nam nawet w najgorszych snach...
Zabieg odwołany!
DAISY ma nowotwór złośliwy oka!
To nie ropień jak przypuszczano wczesniej, po wstępnych oględzinach. Nowotwór złośliwy oka jest wynikiem przerzutu ze śledziony... Wykonanie wcześniej planowanych zabiegow może tylko pogorszyć jej stan. Ile jej jeszcze zostało? Nie wiemy! Nikt tego nie wie! Doktor powiedział, że dopuki ma apetyt i "dobrze" się czuje nie trzeba podejmować "tej" decyzji...
Marzymy aby resztę życia spędziła na kanapie u boku kochajacych ją ludzi ale czy znajdziemy takich, którzy poświęcą jej swój czas? Szacowane 3 miesiące?
Ze względu na ogromny sukces w zbiórce środków na planowane wcześniej leczenie Daisy nowej rodzinie zapewniamy dożywotnią opiekę weterynaryjną oraz dożywotni zapas karmy oraz wszystkiego co będzie tylko niezbędne w opiece nad Daisy. Błagamy! Niech tylko ktoś ją pokocha!
Myśleliśmy, że wszystko już widzieliśmy... Jednak się myliliśmy. Oto nasza nowa podopieczna - Daisy. Nowy "nabytek" po kolejnej interwencji.
Daisy, jak większość psów na wioskach, mieszkała całe swoje życie na łańcuchu przy budzie. Obok miała kolegę, również mieszkającego w takich standardach. Kiedy ją zobaczyliśmy, nie mogliśmy uwierzyć, jak to możliwe, że ona jeszcze żyje. W takim stanie?! Nasze pierwsze pytania to:
Dlaczego nikt nie zabrał jej do weterynarza, kiedy już coś zaczynało się dziać?!
Dlaczego nie została zabrana do domu?!
Otóż miejscowy weterynarz był i stwierdził na miejscu, że to rak oka i sunie powinno się uśpić. Dzieci mają alergię, więc Daisy nie mogła przebywać w domu... Rodzina nie zgodziła się na uśpienie, jednak nie zaczęła też leczyć suni ze względu na brak funduszy. Po długich rozmowach udało nam się przekonać właścicielkę, że najlepszym rozwiązaniem jest oddanie suni pod naszą opieką, my ze swojej strony zobowiązujemy się zrobić wszystko, co tylko będzie możliwe, żeby jej pomóc. Teraz najlepsze - nie mamy gdzie jej zabrać... Ale ja jak to ja, najpierw biorę, później się martwię i tym sposobem powiększyłam sobie grupkę podopiecznych o trzynastego psa. Nie mogło być inaczej!
Nie mogłam spać wiedząc, że nikt prócz nas nie udzieli jej jakiejkolwiek pomocy. Udało się - sobota (19.09). Jadę po Daisy z samego rana, łatwo nie było, ale finalnie udało się! Mam ją! Dalej jedziemy prosto do weterynarza, a tam zimny prysznic... Daisy ma raka śledziony, powiększone węzły chłonne, przepuklinę, kilkanaście guzów na listwach mlecznych no i ogromny ropień na oku...
We wtorek czeka nas operacja usunięcia śledziony, sterylizacja oraz badania i może również zabieg oka. Na chwilę obecną jesteśmy na antybiotykach. Potrzebujemy Waszego wsparcia. Koszta będą ogromne, ale nie chcemy o tym myśleć, najważniejsze jest to, żeby Daisy już nie cierpiała!
Ładuję...