Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie tak miało być ;(
Walczyliśmy do samego końca... lekarze wyczerpali wszystkie możliwości :( Niestety organizm Dajany poddał się... Dziękujemy każdemu kto wsparł kotkę, dając nam szansę na podjęcie wszystkich kroków celem ratowania życia. Bo choć przegraliśmy, wiemy, że zrobiliśmy wszystko co można było zrobić.
Żegnaj Dajano - spotkamy się kiedyś w tym lepszym świecie.
26 grudnia Dajana odeszła w kocim szpitalu :(
Mimo ogromnych wysiłków lekarzy nie udało jej się pomóc. Parametry nerkowe pięknie spadły po lekach i kroplówkach, ale szalejąca w organizmie białaczka nie dała za wygraną.
Hemoliza krwi postępowała w takim tempie, że nie pomogła nawet transfuzja.
Mogliśmy już tylko skrócić jej cierpienie i pozwolić odejść za tęczowy most. I choć boli to bardzo, wiemy, że podarwowaliśmy jej 6 lat szczęśliwego życia.
*Ponieważ koszty leczenia wzrosły zostawiamy zbiórkę. Może uda się uzbierać na pokrycie wszystkich faktur.
W bożonarodzeniowy poranek Dajana poczuła się bardzo źle. Słabła z każda minutą. Pojechaliśmy z nią do dyżurowej lecznicy - dobrze, że w Rzeszowie takie dyżury są. Lekarze po zbadaniu kotki podjęli decyzję o jej hospitalizacji. Dajana została więc w szpitalu.
Wiemy, że koszty tej walki będą ogromne, tym bardziej że wizyty dyżurowe w takie świąteczne dni są dodatkowo płatne. Ale nie możemy pozwolić jej cierpieć. Dlatego bardzo potrzebujemy i bardzo prosimy Was o wsparcie, bo sami nie damy rady...
Dajana pod opiekę fundacji trafiła w 2018 roku. Była kolejnym, stodołowym miotem wioskowej kotki. Tak naprawdę, wraz z matką i bratem, trafiły do nas w celu wyleczenia, kastracji i miały wrócić na wolność. Ale tak się nie stało. Mama okazała się być fajnym miziastym kotkiem i bardzo szybko znalazła dom. Niestety Dajana i jej brat nie miały tyle szczęścia, bo stroniły od człowieka, a dodatkowo okazało się, że oboje są Felv pozytywni (wynik potwierdzony badaniem PCR).
Po długim leczeniu udało się je wykastrować, zaszczepić i miały wieść spokojne życie w domu tymczasowym fundacji, w którym czuły się bardzo dobrze.
Ale jak wszyscy wiemy, białaczka to podstępny wróg. Dajana bardzo długo czuła się dobrze. Pewnego dnia nie przyszła na śniadanie. To nie oznaczało nic dobrego. Bo choć nadal stroniła od ludzi i była nieufna, na jedzonko przychodziła zawsze.
Znaleźliśmy ją w budce drapaka, zaplutą, z gorączką.
Szybka wizyta w lecznicy i diagnoza - potężny stan zapalny dziąseł, zęby koniecznie do ekstrakcji. Kicia dostała leki przeciwzapalne i przeciwbólowe oraz antybiotyk, a my z niecierpliwością czekaliśmy na wyniki badań.
Kolejny dzień nas załamał - wyniki Dajany były bardzo kiepskie (załącznik). Oprócz stanu zapalnego Dajana miała bardzo złe parametry nerkowe i anemię. Sytuacja była patowa, bo wiedzieliśmy, że musimy wykonać zabieg usunięcia zębów, ale stan nerek nie bardzo na to pozwalał.
Po tygodniu leczenia, kiedy Dajana poczuła się lepiej, lekarze podjęli decyzję o zabiegu. Wykonane to zostało w osłonie wlewów i hospitalizacji.
Niestety to był dopiero początek walki. Leczenia wymagają nerki, mamy też podejrzenie aktywnej białaczki. Zatem nasza codzienność w tej chwili to wlewy, podawanie leków i suplementów, dokarmianie.
Ze względu na specyfikę kota to będzie bardzo trudna walka. Ale musimy spróbować. Życie już nie raz pokazało, że koty są niesamowite i potrafią wyjść z choroby nawet wtedy, kiedy już nikt nie daje im szansy.
Będzie to też walka bardzo kosztowna. Jeśli ktoś kiedykolwiek leczył kota nerkowego i dodatkowo z białaczką, to wie, jak drogie są niektóre suplementy. Dlatego prośba - pomóżcie nam powalczyć o Dajanę.
*Kwota zbiórki zakłada pokrycie kosztów dotychczasowego leczenia, zabiegu, diagnostyki oraz zakupu suplementów. Jeśli uda się Dajanę wyprowadzić na prostą, kwota zostanie zwiększona.
Ładuję...