Jego los leży w naszych rękach. Od cierpienia uwolni go tylko leczenie lub... eutanazja

Jedno z oblicz bezdomności, z którym musimy się mierzyć niemalże codziennie... Kocurka zgłosiła mi karmicielka, u której nieszczęśnik pojawił się nagle szukając zapewne pomocy. Rana, którą widać jeszcze gorzej śmierdzi, niż wygląda. Wyobraźcie sobie zapach psującego się mięsa.

Kocurek musiał bardzo cierpieć. Został zaopatrzony w silny antybiotyk i leki przeciwbólowe, jest po  badaniach krwi, RTG. Rana okazała się tak zaawansowana, że padło podejrzenie nowotworu... W pobranej cytologii z rany - bardzo możliwy nowotwór złośliwy. Ale bez jednoznacznych cech.  Wszystkie wyniki ma dobre, nie ma również przerzutów. Nie jest stary, jest za to oswojony i współpracuje przy czynnościach weterynaryjnych.

Niestety, kocur musi mieć amputowaną łapę, gdyż inaczej nie uda się zachować odpowiedniego marginesu. A my musimy teraz zebrać potrzebne środki na leczenie kocura, inaczej pozostaniemy z kolejnym długiem.

Ciężko znieść ciężar psychiczny, finansowy i logistyczny tych wszystkich sytuacji, a nasze działania silnie związane są z Waszą pomocą. Bardzo o nią prosimy...