Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Za pieniądze ze zbiórki udaje się zakupić dla Pani Teresy i jej stada karmę. Co miesiąc wydajemy prawie 500 zł na puszki i suchą karmę.
Za sterylizacje i kastracje dorosłych kotów zapłaciła Gmina! :) Za zebrane pieniążki każdy kot został odpchlony i odrobaczony preparatem stronghold.
Od Pani Teresy zabraliśmy łącznie 9 kotów. Niektóre do tej pory czekają na domek.
Dziekujemy z całego serca za pomoc!
Sytuacja jest ciężka, a wręcz dramatyczna. Dostaliśmy zgłoszenie, albo można nawet powiedzieć, że prośbę... błaganie o pomoc. Dla 11 dorosłych kotów i ponad 13 maluszków. Miejscowość oddalona od nas o 40 km. Dosłownie koniec świata... Prowadzi tam wąska dróżka i jest tylko kilka domów. Ogólnie gmina Białogard.
Kobieta, która ma dobre serce i kocha koty ponad wszystko sama żyje w okropnej biedzie 😞 Jej warunki bytowe pozostawiają wiele do życzenia... Myślę, że nikt by nie chciał tak żyć. Ale Pani Teresa nie narzeka... Prosi jedynie o pomoc dla kotów. Nie swoich kotów. Kotów, które przygarnęła, bo dziwnym trafem znajdowały się pod jej domem. Czyżby ludzie wiedzieli, że nie przejdzie obojętnie i pomoże? Było 7 dorosłych kotek. W tamtym roku Pani Teresa prosiła o pomoc gminę w postaci sterylizacji i kastracji. I co usłyszała ? Jak to w gminach - nie ma funduszy. I co miała wtedy zrobić? Wyrzucić koty? Oczywiście dalej się nimi opiekowała. Śpią sobie w łóżku, mają zawsze pełna miskę, bo Pani Teresa sama nie zje, ale koty ZAWSZE nakarmi. Serce nam pęka... Przez to, że gmina odmówiła pomocy na świecie pojawiły się maluchy. Ponad 13 kociaków (dokładnie nie wiemy ile, bo jedna kotka urodziła gdzieś na strychu i ciężko tam się narazie dostać).
Pani Teresa znowu napisała do gminy. Przy okazji pisma o zapomogę socjalną... Dopisała prośbę o pomoc dla kotów... i co usłyszała? Że ma zadzwonić do koszalińskich fundacji! Niestety nikt nie pokierował Pani Teresy do Wydziału Ochrony Środowiska. Po tej wiadomości sama zadzwoniłam do Urzędu Gminy... oczywiście to nie takie proste. Fundusze w gminie są ograniczone. Nie mogę się doprosić projektu programu opieki nad zwierzętami na rok 2020 (z powodu koronawirusa projekt jeszcze nie jest zatwierdzony). Osoba, odpowiedzialna za zwierzęta kazała Pani Teresie napisać kolejne pismo... Już teraz my się tym zajmiemy. My to pismo napiszemy.
Dzisiaj byliśmy zobaczyć koty i zawieść karmę. Oczywiście, nie mogliśmy wrócić z pustym kontenerem. Jeden miot (kotka i cztery kociaki) jest chory. Oczka są częściowo zaklejone, kichają. Gdybyśmy nie zabrali ich od razu... Za kilka dni mógłby być już dramat. Pani Teresa powiedziała nam, że kilka kociaków już nie żyje. Dwa urodziły się martwe, a kolejne tez gdzieś umarły. A wystarczyła rok temu sterylizacja siedmiu kotek. Teraz koszty leczenia, sterylizacji i późniejszych szczepień i odrobaczeń kociaków, aż boje się myśleć. Nie mam pojęcia też, co będzie dalej z maluchami, które tam zostały.
My nie mamy już miejsca, żeby zabrać. Mamy pod opieka już 3 kocie mamy z dzieciakami. Nie upchniemy już ani jednego miotu więcej. Będziemy walczyć o otrzymanie z gminy skierowań na sterylizacje. Ale Wasza pomoc też jest potrzebna... Jutro zamówimy jeszcze mokrą karmę dla kotów. Musimy zabrać jednego kota, którego widzicie na zdjęciu, do lekarza. I to prędko. Ma ropę w uchu. Tak jak napisałam... Do rodziny mamy 40 km w jedną stronę.
Ja już nie wiem... Nie wiem, czy damy radę. Jak będziemy może pojutrze u Pani Teresy, to zrobimy transmisje na żywo, żebyście mogli zobaczyć, jak w rzeczywistości wygląda sytuacja. Na dzień dzisiejszy prosimy o wsparcie. Jak zwykle bez Was nie damy rady...
Laden...