Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Amor, jeden z tysięcy bezimiennych kundli, które rokrocznie trafiają do polskich schronisk. Kundli bez przeszłości, za to z nadzieją na przyszłość…
Gdy trafił do schroniska, był wycofany, cały czas siedział w środku boksu. Niesamowicie bał się ludzi, kulił się, był zrezygnowany. Mimo że Amor nie szukał kontaktu z ludźmi, wręcz go unikał, mimo że nie umiał chodzić na smyczy, a nawet się jej bał, ale wolontariusze nie dali się zbyć. Po jakimś czasie Amor zaczął wychodzić na spacery, początkowo bez entuzjazmu. A później już na nas czekał, cieszył się i nawet przytulał. Nie wygląda na to, by ludzie wcześniej byli dla niego dobrzy, to Amor jednak pokochał ludzi. Myśleliśmy, że ktoś też pokocha i jego tak jak my...
Bo przecież schronisko powinno być tylko epizodem w życiu psa, czasem oczekiwania na lepsze jutro. Niestety, w przypadku Amora nie zanosiło się na to, że kiedykolwiek opuści schroniskowe kraty. Jakby trochę wyalienowany, urody nijakiej, ot zwykły czarny, podpalany, duży pies, jakich tysiące… A zdrowie Amora zaczęło się "sypać".
Anioły jednak nad Amorem czuwały, udało nam się znaleźć dom tymczasowy. Amor ma w nim zapewnione dobre życie do końca swoich dni. Wydawało nam się, że może już być tylko lepiej… Ale jak to często bywa, los znowu zakpił z Amora. Zaczęły się problemy ze wstawaniem, ból, apatia… Kolejne badania, kolejne wizyty u weterynarzy, aż do tej ostatniej, która uświadomiła nam, ze życie Amora już nigdy nie będzie łatwe. Amor ma bardzo popsuty kręgosłup w tak wielu miejscach, że nie ma mowy o operacji, natomiast jest ból.
Jedynym sposobem na poprawę jakości życia Amora jest terapia ABPS/IRAP. W skrócie terapia ta "polega na jednorazowym pobraniu krwi od pacjenta, a następnie kilkukrotnych iniekcjach w zmienione miejsce. Często stosowana jako alternatywa dla komórek macierzystych, szczególnie w przypadku pacjentów geriatrycznych, czy też leczenia farmakologicznego". Koszt takiego leczenia to 1500-2000 zł za pierwsze 3 ostrzykiwania co 10 dni, i 200 zł za każde kolejne 4 co miesiąc plus rehabilitacja polem magnetycznym i laserem przez cały czas trwania terapii. Łącznie ok. 4000 zł, nie licząc kosztów dojazdów.
Po wnikliwym przeanalizowaniu wszystkich faktów postanowiliśmy, że musimy mu dać tę szansę, szansę na chodzenie o własnych siłach i życie bez bólu... Nikt do końca nie wie, na jaki czas wystarczy ta terapia, bo jest stosowana od niedługiego czasu, ale musimy spróbować. Amor ma dopiero 8 lat... Jeszcze tyle życia przed nim… On musi chodzić!
Bardzo prosimy o wsparcie dla Amora!
Laden...