Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani!! Każdego roku w schronisku umiera wiele zwierząt - porzuconych, wystraszonych, niechcianych. To człowiek zgotował im ten los! Te istoty nie są niczemu winne i same nie mogą zmienić swojego życia.
Są całkowicie zależne od człowieka, który, niestety, czasem okazuje się bezduszny i okrutny. Ta zima była ostatnią zimą dla wielu samotnych psów i kotów. Niektóre z nich spędziły w schronisku całe życie. Inne miały kiedyś dom, ale zostały wyrzucone jak śmieć, który nic nie znaczy i nikt go nie potrzebuje. Nawet jeśli nie możesz adoptować zwierzaka - możesz ocalić wiele z nich. Wystarczy mała kwota - liczy się każda cegiełka. Dzięki takiej cegiełce Fundacja Animal Care Arkadia będzie mogła przygotować miejsce dla takich potrzebujących istot na swojej prywatnej działce (0,65 ha= 6500 m2) i będzie mogła pomagać kolejnym, skrzywdzonym .
Twoja cegiełka może ocalić wiele istnień !!!
Pod opieką Fundacji jest w tej chwili 8 psów, 16 kotów i 14 ptaków-zeberek spod śmietnika.
Dokarmiamy i sterylizujemy też koty wolnożyjące.
Część psów trafiła do nas ze schronisk :
np. chory na raka 14-letni Impet
17-letni, niewidomy, kulejący Elfik, z chorą trzustką, wątrobą, nerkami, bolącymi stawami.
12-letni Tobiś, który 9 lat wegetował w schronisku bez wolontariatu w Bystrym,
część została uratowana przed uśpieniem :
np. 13-letni Pikuś-Pinio, z chorym serduszkiem.
a część po prostu zabrana z ulicy, gdzie zostały wyrzucone jak niechciane śmieci : np. 11-letni Pikuś,
czy pozostawione bez opieki po śmierci opiekuna: np. 17-letni Pikuś- Homer- z chorą tarczycą.
W tej chwili wszystkie zwierzaki przebywają z nami w mieszkaniu (34 m2). Biorąc pod uwagę fakt, że są to staruszki, niepełnosprawne, często ślepe i z problemami ze stawami, wychodzenie kilka-, kilkanaście razy dziennie po schodach stanowi dla nich nie lada wyzwanie. Dlatego też, kilka lat temu, jeszcze jako osoby prywatne, zakupiliśmy działkę (0,65 ha), zbudowaliśmy ocieplaną altankę i tam właśnie teraz chcielibyśmy zbudować azyl naszym zwierzakom. Niestety, działka wymaga ogrodzenia, postawienia odpowiedniej intrastruktury - kontenery, kojce itp. To umożliwiłoby nam wzięcie pod naszą opiekę kolejnych skrzywdzonych zwierzaków. W tej chwili nasze obecne warunki lokalowe już na to niestety nie pozwalają...
To niektórzy podopieczni naszej Fundacji na ogromnej (150 m×44 m) działce:
16-letni Walter (56 kg) ze schroniska w Katowicach.
17-letni, niewidomy Elfik (20 kg) ze schroniska "Kocham psisko" pod Radomiem.
Malutka Sonia (6 kg), znaleziona zimą prawie zamarznięta, na polach pod Suwałkami.
Pani Ewa, która prowadzi Fundację Animal Care Arkadia, przez wiele lat mieszkała w Grecji, gdzie pomagała zwierzętom. Z Grecji wróciła z 8 kotami z ulicy i 4 starymi psami, też z ulicy. Będąc w Polsce Pani Ewa najpierw przygarnęła 16-letniego Rudka ze schroniska w Raciborzu, który ze względu na zły stan zdrowia nie był wyprowadzany na spacery. Pani kierowniczka schroniska zapytała, czy Pani Ewa zdaje sobie sprawę z tego, ile troski i nakładów finansowych potrzebuje stary pies? To był pies najdłużej przebywający w schronisku. Pani Ewa jednak nie wahała się! Dała staruszkowi dom (na ponad 2 lata), o którym nawet nigdy nie marzył !
Na zdjęciu poniżej jest 11- letni Pikuś. Kiedyś miał on kochający, ciepły dom i dużo tulenia. Niestety jego Pan zmarł, a Pikuś trafił na łańcuch, do zimnej budy. Nie narzekał, gdyż miał przynajmniej co jeść, a i ktoś czasem podszedł i pogłaskał. Pewnego dnia Panią, pod której opieką był Pikuś, zabrała karetka do szpitala. Już z niego nie wróciła, a Pikuś został sam. Pomimo tego, że Pani miała dwóch synów, którzy mieszkali niedaleko, u żadnego z nich nie było miejsca dla zaledwie 7 kg psiaka. Został sam na łańcuchu, przy zimnej budzie. Nasypywano mu suchej karmy, która mogła dłużej stać i nalewano wody. Po pewnym czasie jednak i to zniknęło. Nie było sensu utrzymywać psa więc trafił on na ulicę. Dom i bramę na podwórko zamknięto na klucz, a Pikuś trafił na ulicę.
Chodził po wsi i żebrał. Życie tego psa zostało złamane. Wyrzucony jak nic niewarty śmieć. Pikuś wtedy najchętniej przestałby istnieć, zniknąłby najchętniej z tego świata, ale jak? Chodził od podwórka do podwórka i prosił o jedzenie. I w tym właśnie momencie zjawiła się Pani Ewa z Animal Care Arkadia – ten anioł ratuje właśnie takie zwierzęta. Pozwala im na nowo uwierzyć, że są COŚ WARTE!! Pozwala im uwierzyć, że człowiek ma serce !!! Wspierając zrzutkę pomagasz takim zwierzętom jak Piko.
Niewidomego, starego- ok. 16- letniego Elfika, który kulał na przednią, lewą łapkę, ktoś podrzucił w okolice prywatnego schroniska "Kocham psisko" (koło Radomia). W schronisku miał bardzo dobrą opiekę. Przebywał w kojcu z kolegą, z którym się bawił, było dużo wolontariuszy, którzy go głaskali i przytulali, ale nie było tego jedynego człowieka, któremu Elfik oddałby swoją miłość z wzajemnością i czułby, że ma dom - swój dom. Pani Ewa dowiedziała się o nim z ogłoszenia. Chciała mu bardzo pomóc - zwłaszcza dlatego, że był stary i dodatkowo całkowicie niewidomy.
Jest pieskiem uległym, przestraszonym, ma braki w uzębieniu, liczne blizny na głowie, kuleje na skutek dawnego urazu, nie widzi w 100%. Mimo wszystko jest bardzo, ale to bardzo kochany.
Kilka miesięcy temu pod opiekę Fundacji Animal Care Arkadia trafił Tobi. Ma 12 lat, z czego 9 lat z jego życia zabrało mu ZŁE SCHRONISKO BEZ WOLONTARIATU w Bystrym (obecnie już zamknięte po tym, jak została ujawniona krzywda przebywających tam zwierząt). Tobi jest przerażony, najlepiej czuje się wtedy, gdy siedzi skulony z odwróconą główką, nie ma nawet odwagi spojrzeć człowiekowi w oczy. Boi się dotyku, boi się jeść w obecności człowieka. Na spacer trzeba wynosić go na rękach, gdyż sztywnieje ze strachu, gdy musi opuścić swoje bezpieczne łóżeczko. "Dajemy mu odczuć, że jest dla nas ważny i jest przez nas kochany" - mówi Pani Ewa.
Kolejny podopieczny Fundacji to Pikuś Homer:
Pikuś - Homer, 17-letni piesek (dodaliśmy imię Homer, gdyż w Fundacji mamy jeszcze jednego Pikusia) nie należał wcześniej do tych kanapowych piesków. Urodził się na wsi, koło Częstochowy. Jego Pan miał 9 psów i kilkanaście kotów. Nie dbał wcale o swoje zwierzęta.
Wszystkie jadły z jednej miski - najczęściej kaszę i resztki z obiadu. Kiedy ich opiekun pił - bywało, że nie jadły cały dzień. Te najsłabsze, zwykle nie miały możliwości dopchać się do miski. Kiedy przychodzili pijani koledzy, psy szczekały, więc niejednokrotnie były kopane czy okładane kijem. Pikuś kiedyś musiał być mono pobity, bo widać ślady na jego szczęce.
Biedak w takich warunkach przeżył 15 lat! Nigdy nie zaznał czegoś takiego, jak miłość i troska człowieka. Nie był nigdy u weterynarza! Jego ogon prawie wyłysiał. Kiedy Pan Pikusia zginął pod kołami samochodu, psiaki zostały same. Udało się znaleźć dom wszystkim młodym, miały ładne ząbki, a Pikuś? No cóż, Pikuś-Homer to staruszek. 15 lat życia to dużo i takich staruszków nikt nie chce. Po adopcji pozostałych piesków Pikuś był tak samotny, że zaczął sypiać z dzikimi kotami. Ze smutku często wył. Jego oczy są nadal bardzo smutne. Boi się podniesionej ręki czy hałasu.
Inni podopieczni Pani Ewy to m.in. niepełnosprawna Helenka. Helenkę Pani Ewa zauważyła w Internecie. Joasia Jakubiec, która ma dom- azyl dla kotów, dała ogłoszenie, że szuka osoby, która zaopiekowałaby się niepełnosprawną Helenką, gdyż wiele godzin dziennie pracuje, a Helenka potrzebuje opróżniania pęcherza co ok. 3 godziny, czego ona nie może jej zapewnić. Natychmiast Pani Ewa napisała, że może się nią zaopiekować.
Powyżej: 17-letni, niewidomy Elfik; 4-letnia, niepełnosprawna Helenka, 14-letni, przewlekłe chory (trzustka) kotek Guciuś - uratowany przed "uśpieniem".
Na zdjęciu powyżej: 4-letnia Helenka z niedowładem tylnych kończyn z "Poczekajki" z Oświęcimia.
Na zdjęciu powyżej: 5-letni Ludwiczek bez oczka z Suwałk, który przez dwa lata, mimo poszukiwań, nie znalazł domu.
Kochani, pomóżmy ratować kolejne potrzebujące zwierzaki !!!
Można przekazywać darowizny również bezpośrednio na konto fundacji,
* Lub na adres :
Ewa Dębicka - Fundacja Animal Care Arkadia
47-400 Racibórz
Ul.Wileńska 15/1
* lub: PACZKOMAT InPost, ul. Opawska 45, 47-400 Racibórz,
tel.506 146 103
* Jesteśmy też na FaniMani !
Potrzeba tak niewiele – tylko pieniędzy i rąk do pracy. Pomóżmy stworzyć miejsce, w którym czworonogi uwierzą na nowo w człowieka!
To człowiek zgotował im ten los i tylko człowiek ten los może odmienić.
Laden...