Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Chcemy Wam opowiedzieć o dwóch kociczkach. Historie mają różne, ale łączy je jedno, miejsce w którym żyły. W fundacji prócz zajmowania się znajdywaniem domów dla oswojonych, bezdomnych kotków zajmujemy się też łapaniem dzikich kotków na zabiegi sterylizacji i kastracji. Pewnego dnia złapaliśmy pięć kotków na takie zabiegi. Powiemy Wam szczerze, że co do długowłosej Arizonie to za bardzo nie mieliśmy wątpliwości, że jest oswojonym kotkiem, bo złapać dała się w ręce, nie trzeba było nawet klatki. Za to Luizjana zachowywała się jak dziki kotek i gdyby nie Pani Karmicielka to pewnie nikt z nas by nie podejrzewał, że mała jest, a właściwie była domowym kotkiem.
Arizona urodziła się jesienią zeszłego roku w miejscu w którym ją złapaliśmy, nigdy nie miała domu. Jej rodzeństwo jest całkowicie zdeklarowane jako kotki pragnące żyć możliwie najdalej od ludzi a ona od kociaka była inna. Cała kocia rodzina to krótkowłose buraski a ona jedna taka puchata i jako jedyna zwyczajnie lubi ludzi. Z adaptacją do domowych warunków nie miała zupełnie żadnych problemów, w kociarni od razu załapała co to kuweta.
Luizjana pojawiała się zdaniem Karmicielki jakoś na początku stycznia. Była maleńka, miała kilka miesięcy i uciekała przed każdym. W okolicy nie ma innych kotów, więc szans na to, że się tam urodziła nie było, bo Karmicielka pomimo swojego zaawansowanego wieku perfekcyjnie odróżnia „swoje dzikuski”. Wydaje nam się, że Luizjana musiała być nietrafionym prezentem gwizdkowym… Malutka przez pierwsze dwa dni bała się nas, bała się lecznicy, no bała się wszystkiego. A trzeciego dnia jakby sobie przypomniała, że jest domową kotką i zaczęła sama do nas zagadywać i nastawiać łepek do miziania.
Obie koteczki lubią ludzi, dobrze odnajdują się w warunkach domowych i zasługują na to, żeby mieć prawdziwy dom. Zanim jednak do domu by mogły trafić musimy je wysterylizować, zaszczepić, przebadać w kierunku kocich chorób zakaźnych, odpchlić i odrobaczyć. Jesteśmy naprawdę bez grosza, tak naprawdę to martwimy się nawet o jedzonko dla naszych podopiecznych, ale przecież nie możemy wyrzucić na ulicę miłych, oswojonych kotów… Błagamy pomóżcie nam uzbierać fundusze dla Luizjany i Arizony…
Laden...