Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Arya już po sterylizacji, biega szczęsliwa i czeka na domek!
Dziekujemy z apomoc aby Arya mogła być już w pełni gotowa gdy znajdzie się wymarzona rodzina.
Witajcie, dobrzy ludzie. Jestem Arya - takie dostałam imię od moich nowych ludzkich cioć. Wcześniej nikt mnie nigdy nie wołał, dopiero tu dowiedziałam się, że każdy piesek ma swoje imię, takie tylko dla siebie. Bardzo mi się to spodobało. Wreszcie nie muszę biegać za każdym, kto krzyknie "ej". Zawsze się nabierałam i podbiegałam do każdego i prawie zawsze za to obrywałam.
Ludzie rzadko byli dla mnie mili, a ja tak bardzo lubię ludzi! Czasem dostawałam od nich jedzonko, ale takich ludzi było naprawdę mało i nigdy nie wiedziałam, którzy to. Wychowałam się wśród ludzi, ale nigdy nie czułam się kochana. Nikt nigdy nie odwzajemnił mojej miłości, choć tak bardzo się starałam pokazać, że jestem milutka.
Pewnego dnia zostałam całkiem sama w obcym miejscu na czymś, co ludzie nazywają cmentarzem. Przychodzili tam spokojni ludzie, którzy nie rzucali we mnie kamieniami ani mnie nie gonili. Udawali tylko, że mnie nie widzą i cicho odpędzali. W końcu pewien pan mnie dostrzegł, zaczął głaskać i przynosić codziennie jedzonko, nigdy jednak nie zabrał mnie ze sobą.
Robiło się coraz cieplej. Cieszyłam się i nawet nie najgorzej mi się żyło i mogłabym tam nawet już zostać, mimo że ziemia, na której spałam, wciąż była bardzo zimna. Zaczęły za mną jednak chodzić obce pieski, z którymi nie chciałam się bawić, ale one tego nie rozumiały. Tych piesków robiło się coraz więcej i coraz bardziej na mnie skakały, choć ja bardzo nie chciałam i nawet zaczęłam uciekać z mojego miejsca do ludzi, szukać pomocy. Trwało to dość długo, te pieski mnie męczyły. Zlitował się nade mną pan, który przynosił mi jedzonko, zabrał mnie do siebie i teraz te niedobre pieski patrzyły na mnie tylko przez ogrodzenie. Już myślałam, że jestem bezpieczna u pana, który mnie lubił i dawał jedzonko.
Pewnego dnia jednak przyjechały po mnie jakieś panie i zabrały mnie tutaj. Początkowo bardzo się bałam, podróż, nowe miejsce, dużo psiaków. Nie było to duże podwórko, ale inne pieski mówią, że tu się czeka na nowe domki. Ciocie są bardzo miłe i codziennie wychodzę na spacerki, jestem głaskana, a one mi opowiadają, że niedługo zamieszkam w swoim domku z bardzo miłymi ludźmi.
Najpierw jednak muszę dostać zastrzyki przeciw różnym chorobom, przejść operację, żebym nie miała dzieci. Bardzo bym nie chciała, aby miały takie życie jak ja, tyle piesków błąka się po ulicach. Bardzo proszę razem z ciociami abyście pomogli nam opłacić pana doktora.
Nawet najmniejsza kwota zbliża mnie ku lepszemu, bezpiecznemu i spokojnemu życiu!
Laden...