Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam - wspaniałym Pomagaczom - Baltazar uzbierał większa sumę niż zakładana <3 jesteście wspaniali, macie wrażliwe serca!
Dzięki zebranym funduszom opłaciliśmy badania krwi Baltazara - nasz dzielny przyjaciel poczuł się źle, okazało się, że miał podwyższone parametry wątrobowe. Zakupiliśmy potrzebne leki i specjalna karmę (w tym płynną dietę dla rekonwalescentów, bo kiedy Baltazar nie chciał jeść, można było karmić go ze strzykawki). Opłaciliśmy jego pobyt w hoteliku (ale wciąż szukamy domu tymczasowego, żeby Baltazar mógł poznać smak prawdziwego Domu). Opłaciliśmy też leki na serduszko, którze Baltazar musi otrzymywać dożywotnio.
DZIĘKUJEMY ZA POMOC DLA BALTAZARA <3
Jakbyście mieli zobrazować ludzką ZNIECZULICĘ, to jakby ona wyglądała? My, w niedzielę 6 stycznia, bardzo dosadnie przekonaliśmy się, jakie ma oblicze. Otóż wygląda ona jak pies, którego znaleźliśmy w opolskiej dzielnicy Grudzice przy ul. Młodej Polski.
A pies ten miał na pysku ogromny guz. Guz, który pękał, krwawił, z którego sączyła się ropa, który okropnie śmierdział (ciężko opisać jak bardzo). Guz, który sprawiał niesamowite cierpienie i ból. A oprócz tego, pies ten jest był chodzącym szkieletem. A zamiast sierści miał kołtuny, posklejane własnymi odchodami, pełne pcheł, brudu i słomy.
Właśnie tak wygląda znieczulica. Bo guz nie wyrósł na psiej głowie nagle, dzień wcześniej. Bo pies nie schudł do samych kości w jeden dzień. I coś nam mówi, że nie pojawił się w okolicy akurat w tę niedzielę, tylko musiał być tam już wcześniej widywany. A może nawet gdzieś tam mieszkał..? Ktoś musiał patrzeć na pogłębiające się cierpienie psa. I NIE REAGOWAŁ. Nie zrobił nic, żeby mu pomóc.
Pies dostał na imię Baltazar. I wygląda na to, że dostał też od losu szansę na nowe życie. Żeby dowiedzieć się, czy będzie możliwe usunięcie guza, musieliśmy skonsultować Baltazara ze spacjalistami i poddać go badaniom. Miał on wykonane badanie krwi, prześwietlenie płuc (żeby wykluczyć ewentualne przerzuty), USG, tomograf komputerowy.
Jeździliśmy z nim do weterynarzy w Opolu, Wrocławiu i pod Wrocławiem. Przez cały ten czas , Baltazar dostawał antybiotyki i leki przeciwbólowe, a także leki na serce, ponieważ ono mocno nie domaga. Miał marny apetyt, był karmiony z ręki, bo guz bardzo utrudniał mu jedzenie, więc nie przybierał na wadze.
W końcu nadszedł termin operacji, bardzo ryzykownej, ze względu na ogólny stan Baltazara. Ale to było jego "żyć albo nie żyć". Ale udało się... Baltazar bardzo dobrze zniósł narkozę i nareszcie nie ma tego wstrętnego, ogromnego guza! Z dnia na dzień odzyskuje siły.
Jesteśmy przeszczęśliwi, że Baltazarowi udało się pomóc. Bardzo dużo osób mu kibicowało i wsparło go finansowo, dzięki czemu pokryśliśmy koszty wszystkich badań.
Ale przecież to jeszcze nie koniec. Jeszcze wciąż potrzebujemy Waszej pomocy. Zbieramy środki na: pokrycie kosztów operacji (ok. 500 zł - czekamy na fv), zakup leków na serce (ok. 200 zł/m-c), opłacenie pobytu w hoteliku (400 zł/m-c), zakup probiotyku i suplementów, które pomogą odbudować jego wyniszczony organizm (ok. 150 zł), zakup dobrych mięsnych puszek (ok. 150 zł), opłacenie badań kontrolnych i zabiegu kastracji w niedalekiej przyszłości (Baltazar ma powiększoną prostatę) (ok. 400 zł)
Pomóżcie Baltazarowi stanąć na nogi. To taki dzielny i kochany pies! Jego życie właśnie zaczyna się na nowo!
Laden...