Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Śpiewał.
Historia Barytona jest bardzo smutna. Urodził się na Ukrainie, na ulicy, jako kolejny spośród tysięcy bezdomnych psów. Jakoś dotrwał do wieku dorosłego. Walcząc z głodem, zimnem, strachem przed ludźmi i koniecznością żebrania, żeby przeżyć. Wiele widział - psy zabijane, katowane, umierające w bólu. Takie było jego życie. I Jego też cierpienie w końcu dopadło. Może to byli „dog hunterzy” (ludzi, którzy na Ukrainie parają się „rozrywkowym” i „zawodowym- na zlecenie”- zabijaniem bezpańskich psów), a może to byli „młodzieńcy, którzy muszą się wyszumieć”…
Pies został kilkukrotnie postrzelony. Jakby tego było mało - uciekając w bólu, w przerażeniu- wpadł pod auto! Został najprawdopodobniej uderzony w głowę. I tak otępiały z bólu, w szoku, bezradny położył się na poboczu… I już nie mógł wstać. Kule utknęły blisko kręgosłupa, Baryton leżał sparaliżowany, czekając na śmierć, która nie nadchodziła. Za to był ból i przerażenie.
Tak znalazła psa Marina - jedna z niewielu osób, które pomagają bezdomnym psom na Ukrainie (tam nie ma schronisk, fundacji, bezdomne zwierzęta nie mogą liczyć na pomoc). Wzięła go do schroniska, gdzie jest prawie 600 psów! Pies dostał podstawową opiekę, zimny kojec i regularne posiłki. To i tak wiele w porównaniu z tym, co miał wcześniej. Pewnego dnia pies wstał, choć wszyscy byli przekonani, że to się nigdy nie stanie, a Baryton pozostanie psem niepełnosprawnym!
Jakimś cudem na którymś z filmików z wieloma psami wypatrzyła go Jagna. Jej uwagę zwrócił pies podobny do wilczka, który stawiał nieporadne kroki na sztywnych łapach. Był nieporadny, ostrożny, ale stał, chodził, jego stan był stabilny. Jagna zdecydowała się go wziąć do Polski na dom tymczasowy, poszukać mu domu, który zadba o psa w jego stanie (Marina mimo największych starań może zapewnić mu schronienie i jedzenie oraz podstawową opiekę).
Jednak po przyjeździe okazało się, że stan psa bardzo się pogorszył. Przestał jeść, wstawać, na dotyk zaczął reagować agresją i piszczeniem. Cały czas leży. Nie reaguje na wołania, dźwięki, na otoczenie. Po badaniach okazało się, że pies ma niedoczynność tarczycy oraz dirofilariozę. Oprócz tego wciąż ma w ciele kule, których nie udało się wyjąć. Martwimy się też, czy nie dzieje się coś z jego głową. Baryton pilnie potrzebuje diagnozy neurologicznej i intensywnego leczenia na mikrofilarii i leczenia endokrynologicznego.
Proszę, pomóżcie nam go ocalić! On już tyle wycierpiał!
PS Kiedy uda się psu pomóc i w pełni zdiagnozować, to Baryton będzie szukał domu stałego! - to gwoli wyjaśnienia.
Laden...