Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bazylek ma 2,5 miesiąca. Podrzucono go wraz z dwiema siostrami pod dom 90-letniej schorowanej kobiety, która dokarmia bezdomne koty.
Szukaliśmy im domu tymczasowego, bo tam gdzie kociaki mieszkały nie było bezpiecznie: korytarz starej kamienicy, towarzystwo spod ciemnej gwiazdy...
Zanim udało się coś znaleźć stała się tragedia: Bazylka ktoś kopnął albo uderzył. Kociak zaczął tracić przytomność, dostawać ataków padaczkowych, warczał jak pies, rzucał się, gryzł.
Szybko zabraliśmy stamtąd całą trójkę kociąt. Bazylek trafił do całodobowej kliniki. Od razu otrzymał leki, zrobiono badania. Po chwilowym wyciszeniu następnego dnia miał silny atak padaczki, a kolejnego dnia - następny.
Zawiozłam go na konslutację do neurologa, któy podczas badania stwierdził, że kociak nie widzi na lewe oko. Podejrzewamy, że to wszystko to efekty urazu, który spowodował obrzęk, a ten ucisk na nerwy.
Dzisiaj Bazylek czuje się lepiej, ale cały czas jest na OIOMie pod okiem lekarzy. Ma apetyt, zaczyna się bawić. Cały czas musi dostawac leki neurologiczne, dlatego za kilka dni zostanie przeniesiony do innej lecznicy, która będzie kontynuować leczenie.
A my musimy zapacić za tydzień bardzo drogiego szpitala i komplet badań. Będziemy wdzięczni za każą złotówkę i każdego sms-a. A jeśli ktoś zechce Bazylka adoptować - zapraszamy do kontaktu mailowego.