Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Beza czyje się dobrze. Oczywiście do końca życia musi być na lekach i odpowiedniej diecie. Nie cierpi, wróciła jej radość życia. Na zdjęciu z przyjaciółką wyciągniętą z Radys pół roku przed likwidacją tego przybytku. Dziękujemy
Beza jest rezydentką w naszym hospicyjnym domu tymczasowym od stycznia 2014 r. Błąkała się wraz z drugim pieskiem po Białej Piskiej (1 km od Radys). Ponoć były uciekinierami z tej mordowni, ludzie mówili, że miały charakterystyczne sznury z nr. Ale to wiemy tylko z opowiadań. Na pewno miała już bilet w jedną stronę.
Niestety jej towarzysz nie miał tyle szczęścia, został złapany i pomimo poszukiwań przepadł w czeluściach tego piekła. Dzięki łańcuszkowi ludzi dobrej woli i młodziutkiej dziewczynce, która szukała dla nich pomocy Bezie się udało. Już wtedy miała stare złamanie łapki, łapka jest krzywa. Do nas miała trafić tylko na kilka dni. Miała jechać do innego, fundacyjnego schroniska. Dobrego, ale jednak schroniska. No właśnie - miała. Tylko radość Bezy z domu i kanapy była tak ogromna, że nie potrafiliśmy jej odesłać. Zamiast niej pojechały 2 inne suczki wyciągnięte z Radys.
Ostatnio Beza zaczęła zachowywać się inaczej, chować się, odmawiała jedzenia. Natychmiast do weterynarza i seria badań. Wyszło paskudne zapalenie trzustki. Antybiotyki, kroplówki, dieta. Na początku niczego poza otowaną piersią kurczaka i chudą wołowinką nic nie chciała jeść. Po paru dniach zaczęła też jeść ryż z warzywami i mięsem. Po jeszcze kilku dniach spróbowała karmy Gastrointerstinal Low Fat. Do końca życia, mamy nadzieję, że jeszcze długiego, musi być na enzymach trawiennych i karmie trzustkowej. Musimy zapłacić za badania, leki, kupiliśmy karmę na ok. 2 miesiące, potem trzeba kupić nowy worek.
To zdjęcie sprzed 8 lat, kilka dni w domu. Jak można było oddać do schroniska, no jak...?
Laden...