Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy z całego serca za wasze wsparcie okazane Zbysiowi. To dzięki wam mogliśmy przeprowadzić pełną diagnostykę i wdrożyć leczenie. To dzięki wam Zbyś w końcu żyje bez bólu i cierpienia. Być może nie zostało mu już wiele czasu, ale każdy kolejny dzień jest dla niego szczęśliwym dniem.
Dziś Zbyś niczym nie przypomina tego zabiedzonego, potarganego bezdomnością kocura z dnia znalezienia. Dziś jest piękny, dumny i radosny.
Niedziela, dla wielu spokojny dzień relaksu i odpoczynku. Ale dla Fundacji Felineus każdy dzień to walka o dobrobyt zwierząt, więc zawsze pojawia się pytanie, czy "odpalać" komputer i patrzeć co się dzieje, czy w końcu odpocząć. I choć wielu naszym wolontariuszom przydałby się tzw. "reset" ciężko nie zaglądnąć na mejla - bo z tyłu głowy zawsze "siedzi" myśl, że być może jakiś kot potrzebuje pomocy. A intuicja czasem zaskakuje...
To właśnie ta intuicja podpowiedziała, że trzeba zajrzeć, sprawdzić. I nie zawiodła.
"Od kilku miesięcy w okolice mojego mieszkania przychodzi kotek a'la pers. Zaropiałe oczy trochę miał, ale był dość sprawny i nie był aż tak zaniedbany, żeby interweniować. Jakiś czas go nie było i jak go dziś zobaczyliśmy to... Masakra... Czy jest jakaś szansa, żeby ktoś z waszej fundacji się nim zajął?"
Reasumując - dostaliśmy zgłoszenie o kocie, który już bardzo długi czas przychodzi w okolice domów na jednym z rzeszowskich osiedli, ale w ostatnim czasie czuje się coraz gorzej. Jak zwykle w takich sytuacjach wolontariuszka odbierająca mejla zastanawia się, kto jest najbliżej. Kto mógłby podjechać, sprawdzić... I jest - zgłasza się Asia... Jedzie na miejsce, z pomocą zgłaszającego bez problemu zabierają kota do transportera.
Kotu leci ropa z oczu, ma problem z chodzeniem, ewidentnie bolą go łapy. W oczy rzuca się jego zaniedbany stan. Futro pełne kołtunów, pcheł, kleszczy i brudu. Jadą prosto do lecznicy.
"W weterynaryjnej poczekalni otwieram transporterek. Głaskam czule kota i mówię mu, że teraz będzie dobrze, że lekarze ulżą w jego bólu. Kot zaczyna mościć kocyk i mruczeć. Zauważam też, że nie ma zębów. Możliwe, że to koci staruszek. Kot ewidentnie miał kontakt z człowiekiem, lubi być głaskany musiał być kiedyś domowy. Komuś pewnie się znudził - dlaczego? Bo stary? Bo chory? Bo zbyt wiele opieki wymagał? Ja już chciałabym zabrać go do domu, położyć na miękkim łóżku i przytulić. Jednak kot musi zostać w weterynaryjnym szpitaliku, gdzie lekarze będą walczyć o jego zdrowie i być może życie."
Asiu dziękujemy za szybką reakcję i pomoc.
Kot, na razie bezimienny jest w trakcie diagnostyki. Rokowania ostrożne. Koszt akcji zakłada na razie tylko koszty wizyty dyżurowej, pełnych badań, walki z pasożytami i pobytu szpitalnego przez dwie doby. Jeśli będziemy znać więcej szczegółów, pojawią się aktualizacje.
Na razie prosimy o dużo wsparcia psychicznego i pomoc w pokryciu kosztów, które zawsze pojawiają się jako pierwsze - te diagnostyczne, z równie drogie jak dalsze leczenie. Wierzymy, że uda nam się wspólnie pomóc kotu i ulżyć w cierpieniu.
Laden...