Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękuję Państwu za udział w zbiórce. Każde nawet najmniejsze wsparcie jest dla tych zwierząt niezwykle ważne.
Dziękujemy w ich imieniu.
Niestety być może to ostatni miesiąc moich zbiórek. Niestety nie mogę przekonać Państwa do potrzeby sterylizacji, do potrzeby leczenia, do potrzeby wykonywania zabiegów czy diagnostyk ratujących życie. Wspierane przez nas zwierzęta umierają. Zabija je brak zrozumienia i bezduszność. Nie będę Państwa oszukiwał. Lepiej, wygodniej, bardziej medialnie jest uratować zwierzę, ze schroniska, odebrać niż pomóc na ulicy.
Codziennie na sterylizację trafiają zwierzęta z miejsc, w których pomagamy. Prawie codziennie sam "przyklepuję" kolejną sterylizację, zabieg, leczenie zwierząt, głównie kotów środowiskowych, ale i psów. Tyle się pisze i mówi o potrzebie, konieczności sterylizacji, ale kto je wykonuje? Schroniska - bo muszą, organizacje - niestety nie wszystkie, a nawet mniej niż powinno.
U nas liczba sterylizacji jeśli nie rośnie, to na pewno utrzymuje się na tym samym poziomie. Kilkuset. To bardzo dużo na organizację, która z założenia zajmuje się zupełnie czymś innym. Naszym podstawowym priorytetem jest nie tylko opieka hospicyjna, ale zapobieganie bezdomności kotów i psów, a to oznacza wydatki na zabiegi. Zwierzę, które trafia na zabieg, wymaga bardzo często dodatkowych badań, często okazuje się, że jest po prostu chore lub wymaga dodatkowego zabiegu - ekstarkcji zębów, zabiegu chirurgicznego, leczenia. Spędza wtedy w lecznicach, czy domach opiekunów po zabiegach kilka dni, tygodni. Zdarza się, że zwierzak nie może iść do adopcji, nie może wrócić do środowiska, musi zostać. To wiąże się z kolejnym kotem pod opieką.
Sara została wyrzucona z auta. Kilkumiesięczny kociak, stał się zwierzęciem bezdomnym. Jest chora, być może umiera. Czy takiego kociaka można zostawić bez pomocy? A to tylko jeden "nowy" kociak w miejscu, gdzie jest ich kilkanaście. Takich miejsc jest kilka, tych, którym pomagamy. I w każdym z nich pojawia się co chwila kolejny porzucony, urodzony, bo komuś nie chciało się sterylizować.
Coraz więcej też sterylizujemy psów właścicielskich. Staramy się pomagać opiekunom, gdyż wielu znalazło się w trudnej sytuacji. Są też trudne przypadki, gdzie potrzebne jest długotrwałe leczenie lub drogi zabieg. Każde zwierzę może zachorować, a te, które nie mogą iść do adopcji, są zazwyczaj przewlekle chore. Mało kto jest w stanie udźwignąć długotrwałe leczenie jednego podopiecznego, a jak jest kilkanaście?
Ogromnym problemem jest wykarmienie kotów środowiskowych. Wiele skupisk liczy po kilkanaście kotów, a jest ich kilkadziesiąt. I znowu wszędzie się powtarza jak mantrę - karmić jak najlepiej. Ale to znowu są koszty. A opiekunami środowiskowymi są z reguły osoby samotne, starsze, z niewielkimi zarobkami. Nie widziałem nigdy nikogo w garniturze przy punkcie karmienia. W chwili obecnej wspieramy w ten sposób kilkaset kotów.
Gdy jakiś zachoruje, kółko się zamyka. Potrzeba środków na leczenie.
Nie ukrywam, że na topie są zbiórki na zwierzęta ratowane, ale chyba zapomniano o tym, że bezdomność zaczyna się na ulicy. Koty środowiskowe to koty właścicielskie, zbiegłe i wyrzucone. Niesterylizowane kotki i kocury zasilają szeregi cierpienia. Niekarmione koty wędrują, ginąc w poszukiwaniu jedzenia lub padając ofiarą wypadków.
Idaho akurat jest u nas, ale to kot z ulicy, któremu coś obcięło łapki. A są przecież inne urazy, wymagające leczenia i zabiegów chirurgicznych.
I jak zwykle powiedzą Państwo, że powtarzam się ze zdjęciami, że piszę o tym samym. A o czym mam pisać jak w kółko jest to samo. Sterylizacje, zabiegi, leczenie. Niczym innym się nie zajmujemy, nie mamy, nie mam na to czasu, bo bezdomność w Polsce trwa i w skali kraju się nie zmienia. Ciągle zwierzęta cierpią.
Nie wiem, czy dobrze przekazałem, co chciałem, ale bez Państwa pomocy nie mogę pomagać. Ciągle ktoś mi zarzuca, że nic nie robię, albo co ja właściwie zrobiłem, w kontekście tego, że nie robimy interwencji. Nie robimy, bo nie mamy czasu na interwencje. Tyle jest pracy do zrobienia. Dziękuje za każde wsparcie, bo jest w tej chwili ogromnie potrzebne. Nie naszym podopiecznym, ale zwierzętom z ulicy i na ulicy, w domach opiekunów i w małych przytuliskach.
Jacek
Laden...