Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ta pełna bólu, chorób i ciągłej walki o życie i zdrowie historia zaczęła się w czerwcu 2023 r. Wtedy przyszedł na świat wraz ze swoim rodzeństwem on - Bidulek.
Nasze drogi skrzyżowały się pod koniec czerwca 2023 r., gdy podczas powrotu z karmienia kotów wolnożyjących, jedna z nas dostrzegła na jednej z posesji malutkiego biało-rudego kociaka. Mały kiwał się na przodu i tyłu siedząc na jakimś kartonie. Za dźwiek ciciania zerwał się i zygzakiem, ostatkiem sił, podbiegł pod bramę zderzając się z nią. Wtedy ukazał się nam widok nędzy i rozpaczy. Pyszczek kociaka, nosek i oczka były w ropie, ziemi i oblepione jajami much, całymi pakietami jaj much!
Kociak nic nie widział, nie mógł też oddychać noskiem i ledwo trzymał się na łapkach. Okazało się, że biegł do bramy zupełnie na oślep. To był bieg po życie... Jego życie! I tak zaczął się ten maraton!
Początek był trudny, bardzo trudny. Kociak nie mógł sam jeść, nie umiał w sumie jeszcze jeść. Miał zaledwie 2-3 tygodnie gdy został przez nas uratowany. Powinna go jeszcze karmić przecież matka... Mały był tak chory, zaglucony, z biegunką, z nadżerkami w pyszczku, że żyliśmy w ciągłym strachu wyczekując kolejnego dnia.
Infekcja nie dawała się pokonać mimo różnego rodzaju antybiotyków, leków na odporność. Zanim trafił do naszego Domu Tymczasowego spędził prawie 4 miesiące w lecznicowej klatce. W badaniach wyszła mu bakteria zapalenia płuc oporna na leczenie, wyszła mu też mykoplazma. Leczenie mykoplazmy przez 6 tyg. nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. W niecały tydzień po zakończeniu oddawania antybiotyku Bidulek ponownie miał już infekcję - był znowu zaglucony, flegma zalegała mu w gardle, miał ropny, bordowy wysięk z oczu, ciągle kichał.
I tak jest do dziś! Minęło kolejne kilka miesięcy, kocurek ma już prawie rok i od chwili znalezienia walczymy z infekcjami albo z biegunkami bowiem leki wyjaławiaja mu jelita. Wspomagamy go ciągle lekami i suplementami na odporność. Niestety nic nie pomaga, a jeśli pomaga to tylko na chwilę. Dlatego dostaliśmy skierowanie do specjalisty na endoskopię. Doktor podejrzewa, że powodem tych problemów jest polip.
Dziś Bidulek ma zabieg. Prawdopodobnie będzie to rhinoskopia i jednocześnie też bronchoskopia. Będzie mu też robione kolejne RTG klatki piersiowej i pobierane będą wymazy do cytologii/histopatologii. Co dokładnie - okaże się na stole operacyjnym. Koszt takiego zabiegu to dla nas ogromny wydatek. Nie dźwigniemy go finansowo a wręcz będzie gwoździem do naszej trumny. Mamy na chwilę obecną zaledwie kilkaset złotych na koncie i dług w stowarzyszeniowej lecznicy na ok. 6-7 tys. Plus kilka innych zaległych faktur.
Mimo to zdecydowałyśmy się na zabieg. Najważniejsze żeby pomóc Bidulkowi i dowiedzieć się co jest przyczyną tego wiecznego zaglucenia. Prawdopodobnie uda nam się zapłacić za zabieg w ratach, na pierwszą ratę mamy właśnie te kilka stów...
Dlatego prosimy Was o pomoc! Kolejny raz, wiemy... Ale bez Was nie jesteśmy w stanie pomagać. Bez Was Bidulek nadal miałby problemy z oddychaniem i wieczną infekcją. Dla nas liczy się każda wpłata, nawet ta najmniejsza. Za każdą będziemy wdzięczne z całego serca ❤️
Pomożecie? Prosimy!
Laden...