Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, przegraliśmy. Boberka pokonała sepsa :(
Rany wypełnione ropą moczące się w powodziowej, pełnej zanieczyszczeń wodzie - to nie było dobre połączenie. I choć wydawało nam się, że najgorsze za nami - RTG nie pokazało żadnych złamań, rany zostały oczyszczone, antybiotyk wdrożony, a boberek wracał u nas do sił, jadł pięknie gałązki i załatwiał się w kuwecie z wodą... To w weekend nastąpiło błyskawiczne pogorszenie. Bobrzy maluch zaczął odmawiać jedzenia, słaniać się na nogach i przelewać się przez ręce... W ruch poszła kroplówka, inkubator, ale było już za późno - odszedł nam na rękach :(
Tak bardzo liczyliśmy, że będzie dobrze. Że przekażemy Wam pozytywne informacje, a boberka po wyleczeniu zawieziemy do zaprzyjaźnionego ośrodka, by miał towarzystwo innych bobrów. Jesteśmy zrozpaczeni, choć wiemy, że tak wyglądają realia ratowania dzikich zwierząt - nie zawsze się udaje. Przepraszamy.
Do ofiar powodzi możecie doliczyć więc jego - małego boberka z Odry :(
_______
Dziękujemy Wam za wsparcie płynące z wielu stron. Nadmiar środków ze zbiórki boberkowej przeznaczymy na ratowanie innych dzikusków, którymi opiekujemy się w ośrodku: jeży, lisów, zajęcy, nietoperzy, ptaków i wszystkich innych, które trafiają do nas każdego dnia.
Ratujemy boberka - ofiarę wczorajszej fali powodziowej... Błąkał się między przechodniami, śmiertelnie zmęczony i ranny.
To jeszcze dziecko, a ostatnia noc była dla niego bolesnym doświadczeniem... Prawdopodobnie zbyt silny prąd odłączył go od rodziców (mamy nadzieję, że są cali i zdrowi!), a potem mocno pokiereszował, a jakby tego było mało - maluch został dotkliwie pogryziony.
O 7 rano, wyczerpany walką, wyszedł na brzeg w samym centrum Wrocławia - na Mostach Pomorskich. Czołgał się pomiędzy przechodniami i rowerzystami, ba, wzbudził taką sensację, że wpadły też media zrobić o nim materiał...! Ktoś zarzucił na niego bluzę, cyk fotka, zaniósł w krzaki, cyk, fotka. Uff, uratowany!
No... nie. Dobrze wiecie, że na tym ratunek się nie kończy, prawda? Nie można pozostawić takiego dzieciaka na pastwę losu - czy wiecie, że bobry do trzeciego roku życia mieszkają z rodzicami? Czy wiecie, że taki "zagubiony" bóbr to sygnał, że wydarzyło się coś złego? Czy wiecie, że zdrowy bóbr nie dałby się tak po prostu złapać w bluzę? Aha, rana na grzbiecie była dobrze widoczna (widzimy ją nawet na zdjęciach, które dodały media!), cuchnęła już ropą, a korytarze drążyły larwy much...
Co bardziej zawzięte osoby zaczęły maraton telefonów. Niestety, służby po dzisiejszej nocy miały ogrom zgłoszeń i nie udało im się dojechać. Kochane panie jednak nie spuszczały malca z oka - a ten był już tak blisko barierek, że prawie wpadł do wody...
Bobrze dziecko coraz bardziej opadało z sił, aż zaszyło się w krzakach przy ulicy Maxa Borna. Panie trafiły w końcu na numer do Ekostraży, a my przyjechałyśmy najszybciej, jak się dało!
Boberek już u nas. No i ratujemy - tak na serio! Niestety: rana wygląda fatalnie, sączy się z niej ropa, musieliśmy pozbyć się też larw much, dokładnie wszystko oczyścić. Mały bardzo płacze - może z bólu, a może z tęsknoty za rodzicami? W badaniu palpacyjnym czujemy niestety złamania.
Po kroplówce i lekach przeciwbólowych dzieciak trochę odżył, zaszył się w nazrywanych w Parku Swojczyckim gałązkach i nawet już pałaszuje zieleninę ☺️
Jutro jedziemy na RTG, więc będziemy wiedzieć więcej.
A niezłomnym paniom i panu, którzy czuwali nad bobrzym dzieckiem od rana przez bite sześć (!) godzin... Ogromnie dziękujemy. Dziękujemy, że ta pomoc nie zakończyła się śmiercią w krzakach pomiędzy butelkami piwa i innym śmieciem, a maluch dostał szansę na realne ratowanie. Mają Państwo piękne serca ❤️
RATUJ Z NAMI BOBRZE DZIECKO Z ODRY!
Laden...