Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo... Ból, utrata słuchu, a to dopiero początek ich życia...

Powinny się bawić, dokazywać, a muszą walczyć z chorobą. Nie tak powinno wyglądać kocie dzieciństwo... Skarpetka, Agrafka, Zamszyk i Guziczek przyjechały do nas pozornie wyglądając całkiem dobrze, jedynie Skarpetka przy przyjęciu miała obdrapane uszka i kładła je na boki, jednak okazało się, że to tylko pozory.

Maluchy mają świerzbowca usznego. Jest tak rozsiany, że Agrafka niemal całkowicie straciła słuch. Przy czyszczeniu uszu końca nie było widać, Skarpetka ma poranione kanały słuchowe, a Agrafce po wyciągnięciu wielkiego czopa z jednego ucha dosłownie lała się krew. 

Maluchy dostały do uszu butlę środka do czyszczenia i po tubce maści. Koszt jednego opakowania to 85zł., a maluchów jest aż czwórka. Musimy zaaplikować też wcierki na kark i przy tej gromadce to również spory wydatek. Czeka nas też dalsza diagnostyka i konsultacje Agrafki, musimy zrobć wszystko, by malutka odzyskała słuch. To przecież jeszcze malutkie dziecko...

Poza tym czeka nas cała pozostała profilaktyka. Same podwójne szczepienia czwórki kociąt to 800zł. Myśleliśmy, że to będzie szybka akcja adopcyjna, a maluchy chwila moment rozjadą się do nowych domów, niestety czeka je minimum dwutygodniowe leczenie (w przypadku Agrafki i Skarpetki na pewno dłuższe). Ze względu na to, że świerzbowiec jest zarażliwy maluchy muszą przebywać w szpitalnej izolatce. 

Wiem, proszę o wiele, jednak dla tych maluchów Wy jesteście szansą na lepsze jutro. Teraz jest źle, boli, swędzi, piecze, a do tego ciągle musimy te uszy czyścić i smarować, jednak wierzę, że uda nam się przywrócić maluchom kocięcą radość. Pomożecie?