Bono - porzucony i błąkający się pies

Zareagowaliśmy natychmiast, kiedy otrzymaliśmy zgłoszenie o błąkającym się przy ulicy psie w bardzo złym stanie. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jego stan przeszedł nasze wyobrażenie. Apatyczna kulka nieszczęścia prawie bez sierści, za to ze skorupą na pyszczku i poszarpanymi uszami, pozwoliła się ściągnąć z drogi.

Nikt z pobliskich domostw nie przyznał się do zguby. Zabraliśmy psa do weterynarza. Jego ciało dręczy nieleczony świerzbowiec, ogromna ilość pcheł. Zaogniona skóra, liczne rany i strupy, przerośnięte pazury, utrata około 40% sierści, znaczne wychudzenie... Czeka go dalsza diagnostyka. Nawet nie chcemy myśleć, jak czuło się to biedactwo, bo oczy wyrażały tylko krzywdę i ból…

Został zabezpieczony, ale jego leczenie wymagało będzie kąpieli, starannej pielęgnacji oraz odizolowania go od innych zwierząt. Leczenie będzie długotrwałe. Zanim znajdziemy mu dom, musi pozostać pod naszą opieką co najmniej dwa miesiące. Przez ten czas nie może trafić do nowego domu, ponieważ jego choroba jest silnie zaraźliwa. Dzięki wam możemy zmniejszyć ogrom cierpienia wywołany chorobą i zmienić jego życie raz na zawsze!

Staramy się, ile sił w naszych wolontariackich sercach, ale nasze domy nie są z gumy… Prosimy, pomóżcie nam go wyleczyć, bo nie mogliśmy zostawić go na ulicy...