Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nie tak to miało się skończyć
Dzisiaj nad ranem w objęciach swojej ukochanej Małgosi, Brysia odeszła
Nie ma słów, które opisują ból jaki w tym momencie wszyscy przeżywamy
Małgosiu, bardzo Ci dziękujemy za walkę o tak schorowanego psiaka jakim była Brie. Dzięki Tobie odeszła kochana i szczęśliwa.
Dziękujemy wszystkim darczyńcom, którzy wspierali Brie. Długi i kosztowny proces leczenia pozwolił przywrócić odrobinę komfortu w ostatnich miesiącach życia Brie. Dzięki zebranym środkom opłaciłyśmy szereg badań i konsultacji, a także leczenie dziewczynki i zabiegi.
Brie ma 9 lat, w dniu znalezienia ważyła niespełna 6 kilogramów. Dzisiaj waży 8 kg i powoli zaczyna otwierać się na ludzi. Historia Brie jest bardzo smutna.
W pierwszych dniach maja w okolicy Krakowa wspaniała osoba znalazła przy ruchliwej drodze biedną, przerażoną i skrajnie wyczerpaną westinkę. Nigdzie nie było żywej duszy, tylko ten biedny, przerażony piesek, słaniający się na łapkach.
Pani wzięła sunię do swojego domu, usunęła grubą (około 1cm szerokości) warstwę czarnej wydzieliny zgromadzonej wokół oczu suczki. Brie była bardzo słaba, zataczała się, miała duże trudności z chodzeniem, wchodzeniem po schodach dlatego, Pani bez chwili namysłu pojechała z nią do lekarza.
Po badaniu weterynarz stwierdził, że psinka ma około 9 lat, jest bardzo słaba, odwodniona i wygłodzona – mogła nie jeść nawet 3 dni, ma dziąślaki oraz problemy z oczkami -prawdopodobnie słabo widzi. Pan doktor podał zastrzyki na wzmocnienie i polecił podawać mokrą karmę w małych porcjach co 2 godziny.
Po powrocie do domu okazało się, że psinka liże okolice pazurka od wewnętrznej strony łapy – pazur miał około 1,5cm długości, był zagięty i wbity w opuszek łapy.
Brie zasnęła około 18 i przespała bez przerwy do 8.30 rano.
W dniu 2 maja w godzinach wczesno wieczornych Pani zawiozła suczkę do jednej z cioć Fundacyjnych, przekazując ją pod naszą opiekę. W tym samym dniu zadzwoniła kobieta podająca się za właścicielkę suczki – poinformowała, że jest na weekendowym wyjeździe w górach i może przyjdzie jutro, albo pojutrze, że suczka ma około 9-10 lat, jest niewidoma i głucha, że mieszka na dworze od 7 lat, na nieogrodzonej posesji.
Po przyjeździe do naszej Bożenki suczka zaczęła intensywnie wymiotować i dostała drgawek. Próbowałyśmy kilkukrotnie dodzwonić się do osoby podającej się za właścicielkę, ale bezskutecznie. Kobieta sama oddzwoniła po pewnym czasie do naszej Dominiki. Podczas rozmowy zapewniała, że suczka ma aktualne szczepienia, że pół roku temu miała robione wszystkie badania.
Ponieważ musimy mieć pewność, że pies oddawany jest rzeczywistemu właścicielowi, Dominika poprosiła o przesłanie książeczki zdrowia i innych dokumentów potwierdzających słowa rozmówczyni. Przesłane dokumenty wskazują, że suczka ostatnie obowiązkowe szczepienie miała w 2014 roku, a ostatnie badania w marcu 2019 roku.
Przesłane dokumenty są poucinane, miejscami nieczytelne, nie mamy nawet pewności że dotyczą suczki. Również przesłane przez kobietę zdjęcia nie dają pewności, że jest na nich suczka, którą Fundacja się zaopiekowała.
Dodatkowo w czasie rozmowy właścicielka powiedziała, że suczka nie widzi i nie słyszy, że trzymana jest na nieogrodzonej posesji, jest starszym psem i pomimo swoich ułomności przebywa razem z większym i dominującym psem – kobieta sama powiedziała, że suczka mogła uciec, bo drugi pies jej „dokuczał”... Rzekomo suczka miała uciec od teściów, ale jednocześnie kobieta o znalezieniu suczki wie z portalu Facebook – nie poinformowali jej teściowie, co rodzi pytanie, czy suczka nie była czasem pozostawiona sama na kilka dni na podwórku.
Tłumaczenie, że pies uciekł teściom jest nielogiczne – suczka została znaleziona wczesnym rankiem, sama, kilkaset metrów od wskazanego domu, a jej stan zdrowia i tempo poruszania nie pozwalało na pokonanie takiej odległości (nawet w linii prostej) w standardowym dla psa czasie. Odległość od domu w linii prostej (na pewno w linii prostej się nie poruszała) to kilkaset metrów. Bardzo niepewny i chwiejny chód suczki nie pozwoliłby jej na szybkie pokonanie tej odległości, a nawet pokonanie jej normalnym chodem psa. Suczka została znaleziona odwodniona, wygłodzona, w bardzo złym stanie.
W dniu 3 maja Brie została przewieziona do siedziby Fundacji z uwagi na zły stan zdrowia.
Nie zdecydowałyśmy się oddać psa do schroniska z uwagi na konieczność zapewnienia suczce szybkiej i kompleksowej opieki weterynaryjnej i całodobowej opieki. Zabrałyśmy sunię również dlatego, że osoba twierdząca, że jest właścicielem, kończąc rozmowę wskazała, że jeszcze zastanowi się, czy psa odebrać.
4 maja Brie została zawieziona do weterynarza, który stwierdził m.in. zmętnienie oczu, brak reakcji na światło, guzki na powiekach, duży kamień nazębny i chorobę dziąseł, napiętą wątrobę, wysięk śluzowato – ropny z pochwy, chwiejny chód, długie pazury, ciemną wydzielinę w uszach.
W dniu 5 maja suczka była dalej diagnozowana, przeprowadzono badanie USG, które ujawniło zły stan nerek, zmiany w śledzionie (do dalszej kontroli radiologicznej), początek choroby Cushinga. Kolejne badania przeprowadzone w dn. 8 maja potwierdziły, że suczka jest w złym stanie, cierpi na przewlekłe schorzenia nerek i płuc.
Bardzo Was prosimy kochani o wsparcie dla Brie. Czeka nas długi proces diagnostyki i ustabilizowania stanu zdrowia suczki. Pomóżcie nam ratować tę biedną białą damę.
Laden...