Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za pomoc i wsparcie <3
Choć Buli do końca życia pozostanie kotem specjalnej troski i do niego uśmiechnęło się szczęście. Jego tymczasowa opiekunka zdecydowała się adoptować kocurka :)
Bardzo długo zastanawiałam się jak opowiedzieć wam tę historię. Historię, w której pełno jest niedomówień, sprzeczności, lęku i niewypowiedzianych słów; historię, która pokazuje nie tylko kolejną kocią tragedię, ale także dramat tych, którzy podszyci strachem próbują pomóc.
W małej wiosce mieszka rodzina. Rodzina, którą socjolog pewnie określiłby mianem „dysfunkcyjnej”. Jak to bywa w takich małych miejscowościach, gdzie każdy każdego zna, sąsiedzi doskonale wiedzą o tym, jakie problemy pojawiają się w tym domu, nikt jednak nie mówi o tym głośno. Wiedzą także, że owa rodzina od lat najprawdopodobniej handluje długowłosymi, białymi kotami i jeśli tak jest, to nie robi tego w sposób legalny. Nikt jednak nie chce się wtrącać, sąsiedzi boją się, bo członkowie dysfunkcyjnej rodziny nieraz odgrażali się, aby nie wtykać nosa w ich sprawy, bo z każdym wścibskim się porachują. Rodzina znana jest doskonale lokalnym służbom mundurowym ze swych występków, bo mimo lęku okolicznych mieszkańców, co jakiś czas ktoś prosi ich o interwencje. I w sumie to by było wszystko, bo więcej sąsiedzi nie chcą opowiadać – boją się o swoje życie, zdrowie i majątek. A nielegalna hodowla kotów? No cóż, w obliczu poczucia zagrożenia, kto by się jeszcze martwił kotami.
Pewnego dnia jednak i w kociej sprawie ktoś nie wytrzymuje i dzwoni do Fundacji Felineus. Rozmawia z nami długo, opowiada nieco więcej szczegółów, choć zaznacza, że nie ma pewności co do wiarygodności tych informacji. Ponoć problemy dysfunkcyjnej rodziny ostatnio coraz bardziej się piętrzyły, a kotami nikt już się nie zajmował. Koty, oczywiście niewykastrowane, rozmnażały się dalej i rozchodziły po wsi, po sąsiadach, bo tam, gdzie się urodziły, nikt ich nie karmił.
Ponoć sprawa była zgłaszana u lokalnych służb, ale nikt nie zainteresował się losem zwierzaków i nie udzielił im pomocy. Tego, czy służby pojawiły się w ogóle na miejscu, czy też z góry odmówiły interwencji w sprawie kotów nie wiemy. Osoba, która zgłosiła się do nas, poprosiła o pomoc, ponieważ jeden z kotów zaczął regularnie przychodzić na teren jej posesji, a jego wygląd sugerował, że nie tylko potrzebuje prawdziwego domu i pełnej miski, ale także pomocy weterynaryjnej. Poprosiła o anonimowość i szybką reakcję, gdyż bardzo bała się pogróżek, jakie kierowali już niejednokrotnie w jej stronę rozmnażacze.
Tym sposobem do jednej z lecznic przyjechał on – biały, długowłosy kocurek. Jak tylko spojrzeliśmy na niego, wiedzieliśmy od razu, że to brat przyjętego przez nas 2 tygodnie wcześniej Blanco. Miejscowość się zgadzała - jedynie miejsce znalezienia kota było inne.
Kocurek otrzymał imię Buli. Nie wyglądał jednak jak piękne, rasowe koty na zdjęciach, lecz jak jedna wielka kupka kociego nieszczęścia. W posklejanym, skołtunionym i brudnym futerku można było znaleźć chyba wszystkie gatunki pasożytów zewnętrznych, jakie mogą zaatakować kota. Populacja wewnętrznych pasożytów także musiała być bardzo pokaźna skutkiem czego kot trafił do nas z potworną biegunką. Lekarze ocenili, że kot jest skrajnie zabiedzony i wymaga obserwacji oraz szczegółowych badań w związku z czym musi pozostać kilka najbliższych dni w szpitalu. Kot był tak głodny, że pierwszą porcję jedzenia, którą dostał w lecznicowej klatce chciał zjeść razem z miseczką.
W kolejnych dniach poznaliśmy wyniki testów i badań. Na szczęście kocur nie jest obciążony kocią białaczką, a parametry biochemiczne utrzymują się w normie. Problemem jest ogromne zarobaczenie oraz anemia.
Kocurek dostał porcję preparatów przeciwpasożytniczych oraz środków wspomagających odporność, zalecono także odpowiednie żywienie. Czeka go jeszcze zabieg kastracji, a w dalszej przyszłości szczepienia. Historia pełna niewypowiedzianych słów… Znieczulica, która zrodziła się z lęku… Prawo, które funkcjonuje tylko na papierze… Ile jest takich domów i takich dramatów w tym kraju? Dziś nie musimy już milczeć na ten temat.
Dziś nie pozwól już nigdy więcej by lęk paraliżował Cię przed czynieniem dobra. Dziś po prostu pomóż, bo możesz to zrobić. W imieniu kociego bohatera tej historii prosimy o każdy grosz.
Laden...