Kastracja suczki właścicielskiej

Zanim nas zjecie... psy na wsiach były i będą. Nie zapewnimy wszystkim kanapy i luksusów. Niestety liczymy się z tym, że pełna miska, opieka weterynaryjna i dach nad głową choćby w postaci garażu czasem musi wystarczyć.

Takie są realia.

Walka z bezdomnością jest jak walka z wiatrakami. Dlatego czasem trzeba się cieszyć z małych rzeczy - na przykład z tego, ze ktoś chce wykastrować swoją suczkę.

I właśnie mamy taki przypadek. Dostałyśmy prośbę o opłacenie kastracji suczki właścicielskiej, która już niestety rodziła. Ale już więcej rodzić nie będzie bo właściciel zgodził się na kastrację ale niestety go na nią nie stać.

Jeśli byśmy tupnęły nóżką i powiedziały, że to nie nasz kłopot to konsekwencją byłyby kolejne porody.

Więc już do meritum; prosimy Was o pomoc w opłaceniu kastracji i czipowania tej czarnulki.

Pięknie prosimy, pomóżcie nam ratować świat ;)