Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Carusia ślicznie dziękuje wszystki za pomoc :)
Udało się wygrać batalię z paskudnymi pasożytami. Kotusia ma za sobą także pierwsze szczepienie. Czuje się znakomicie i już niebawem zacznie rozglądać się za nowym domem.
W ostatnich dniach „wiosna” zawitała do nas na dobre. Dlaczego słowo wiosna zostało ujęte przez nas w cudzysłów?
Bo mamy na myśli nie tylko ciepłą aurę za oknem, ale przede wszystkim ilość zgłoszonych potrzebujących kotów w ostatnich dniach… Zgłoszenie o małej kici, błąkającej się przy domu w podrzeszowskiej miejscowości, otrzymaliśmy tuż przed Wielkanocą. Niestety osoba zgłaszająca nie miała możliwości zaopiekowania się znajdką. My z kolei w okresie świątecznym nie mieliśmy jak przyjąć kotki pod opiekę.
Część naszych wolontariuszy prowadzących domy tymczasowe wyjechała na okres świąt. Bo w końcu my też jesteśmy tylko ludźmi, oprócz kotów mamy też swoje rodziny i inne zobowiązania. Wśród tych, którzy zostali w mieście, nie było wolnego miejsca…
Przez kilka kolejnych, świątecznych dni, zarówno my, jak i osoby zgłaszające kotkę, udostępnialiśmy ogłoszenia gdzie się da, by znaleźć jej bezpieczne miejsce. Niestety na próżno… Kotka co prawda trzymała się obejścia, ale znikała co rusz w sobie tylko znane strony. Dopiero wieczorem, w Wielkanocny poniedziałek, kiedy jedna z naszych wolontariuszek wróciła do Rzeszowa, zaoferowała jej pomoc. Tego samego wieczoru także, kotka trafiła pod nasze skrzydła i mig rozkochała w sobie swoją nową opiekunkę. Kotka okazała się być sympatycznym, rozmruczanym przytulaskiem, domagającym się pieszczot. Aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł tak po prostu się jej pozbyć…
Ale być może właśnie to, co okazało się za chwilę, było przyczyną? Już pierwszego wieczoru okazało się, że kotka ma biegunkę i podwyższoną temperaturę ciała. Jej oczka szkliły się, a trzecie powieki były wysunięte. Dlatego jeszcze w domu zrobiono jej test na panleukopenię – wynik na szczęście okazał się negatywny. Dostała także lek przeciwgorączkowy.
Następnego dnia z samego rana wolontariuszka pojechała z małą Carą (bo tak kotka dostała na imię) na wizytę do lecznicy. Gorączka na szczęście nie wróciła. W badaniu pani doktor stwierdziła sztywne jelita, a za prawdopodobną przyczynę tego stanu podała zarobaczenie. Zalecono więc preparat przeciwpasożytniczy, a także wspomaganie probiotyczne i dietę. Niestety wynik kolejnego badania dał większy powód do niepokoju. Na teście FeLV/FIV, przy białaczce pojawiła się kreska.
Testy paskowe bywają jednak mylne, dlatego by jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć diagnozę wysłano próbkę do dokładniejszego badania metodą PCR. Do laboratorium pojechała także próbka krwi na morfologię.
* wyniki pozostałych badań oraz karta wizyty w załącznikach zbiórki
Malutka Cara z pakietem leków i zaleceń wróciła do domu tymczasowego. Przez większą część dnia kotka była aktywna, zaczepiała opiekunkę i jadła z apetytem. Niestety wieczorem mimo podania środków, biegunka zaczęła się nasilać, a kotka straciła apetyt. Wolontariuszka bacznie obserwowała Carę, zastanawiając się, czy nie trzeba będzie z nią jechać na wizytę dyżurową, jeśli jej stan nie ulegnie zmianie. Ale właśnie wtedy, około 22, dostała wiadomość od Pani doktor, u której była rano na wizycie.
Laboratorium wysłało wynik morfologii krwi, z której wynikało, że Cara ma anemię, a w erytrocytach obecne są ciałka Heinza. Takie objawy najczęściej wskazują na zatrucie organizmu, np. cebulą lub wędlinami. Czyżby ktoś poczęstował małą kotkę „smakołykiem” ze świątecznego stołu? Ten scenariusz wydawał się bardzo prawdopodobny, bowiem wielu ludzi wciąż nie wie o tym, że dokarmianie zwierząt ludzkim jedzeniem może skończyć się dla nich tragicznie. Na szczęście malutka Cara była już w dobrych rękach.
Pani doktor dokładnie rozpisała dawkowanie i interwały czasowe do podania antidotum, którym w tym przypadku jest acetylocysteina – lek dostępny bez recepty, stosowany w leczeniu kaszlu. Wolontariuszka miała go w swojej domowej apteczce. Podała go kotce i nastawiła budzik, by nad ranem, zgodnie z rozpiską, podać kolejną dawkę. Po podaniu zaledwie 2 z 6 zaleconych dawek uporczywa biegunka ustała! Po kolejnych kilku godzinach kotka zainteresowała się także jedzeniem.
Malutka Cara wciąż jest w trakcie leczenia. Przed nią kontrolne wizyty i badania. Mamy jednak nadzieję, że choć bezdomność i poniewierka mocno odbiły się na jej zdrowiu, uda nam się jej pomóc. Zrobimy wszystko by zapewnić jej miłość i najlepszą opiekę, a w przyszłości znaleźć kochający dom.
Jednak wciąż jesteśmy dopiero na początku tej drogi, którą bez Waszego wsparcia trudno będzie nam pokonać. Dlatego w imieniu małej Cary bardzo prosimy o grosik wsparcia i udostępnienie naszej zbiórki. Będziemy wdzięczni za każdą okazaną pomoc.
Laden...