Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wtorkowy wieczór, zaprzyjaźniona z Fundacją karmicielka jedzie do lecznicy ze swoimi podopiecznymi. Na jezdni, pomiędzy jadącymi po przeciwległym pasie ruchu TIRami, dostrzega przebiegającą jasną „plamkę”. Niestety „plamki” nie widać po drugiej stronie ulicy. Gdy przejeżdża jedno auto już wiadomo dlaczego „plamki” nie ma – leży nieruchomo na środku jezdni. Karmicielka bierze przelewające się przez ręce malutkie ciałko i jedzie do lecznicy. Kotek się nie rusza, lekarz nie robi nadziei na przeżycie.
Zabezpiecza zwierzę przeciwbólowo, wykonuje RTG i USG. I zaskoczenie – kotu właściwie nic się nie stało: nie ma złamań, nie ma krwotoku wewnętrznego, zaczyna reagować na otoczenie, a nawet syczeć na zbliżającego się człowieka. „Jedyna” oznaka, że nastąpił wypadek to stłuczone płuco, które nie wymaga interwencji chirurgicznej. Lekarz weterynarii ostrzega jednak, że nie należy się cieszyć przedwcześnie, ponieważ później mogą jeszcze pojawić się różne następstwa kolizji. Ale na razie wszyscy są szczęśliwi, że kotek przeżył.
Okazuje się, że kicia to ok. 4-5 miesięczna kociczka tricolor, która jest bardzo ubrudzona pyłem węglowym, dlatego otrzymuje imię Carbonara. Troszkę wystraszona, ale spokojna zostaje zabrana do domu karmicielki.
I na tym kończą się dobre wieści. Na drugi dzień pojawiają się objawy neurologiczne: źrenice są nierówne, nie reagują jednakowo, lewa przednia kończyna jest bezwładna i prawie wcale nie ma w niej czucia głębokiego. Kociczka dostaje antybiotyk, zastrzyki poprawiające przewodnictwo nerwowe, kroplówkę na wzmocnienie. Zostaje również zabezpieczona przeciw pasożytom zewnętrznym i wewnętrznym.
W domu będzie miała ćwiczenia, które mają zapobiec zanikowi mięśni i zachować sprawność stawów. Niestety rokowania nie są najlepsze – istnieje duże prawdopodobieństwo, że łapkę trzeba będzie amputować. Do tego dochodzi dodatni wynik FelV – białaczka. Ale nie chcemy się poddać i bardzo pragniemy pomóc malutkiej, która cudem uniknęła śmierci.
Udało nam się wysłać Carbonarę do Gdańska na profesjonalną rehabilitację, która daje nadzieję na przywrócenie sprawności łapki. I choć wiemy, że „jedna jaskółka wiosny nie czyni” to kicia, po dotychczasowym leczeniu i ćwiczeniach, zareagowała już miauknięciem przy uciśnięciu łapki w okolicy łokcia. Leczenie będzie długie i daleka droga do pełnego wyzdrowienia dlatego prosimy o pomoc w jego opłaceniu. Maleńka tak bardzo zasługuje na wszelką pomoc.
Laden...