Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Luka jest bezpieczny!
A to wszystko dzięki Wam! Dziękujemy Wam z całego serca za wsparcie dla tego dzielnego konia. Luka jest już z nami, a gdy tylko się zjawił, zajął się nim nasz nieoceniony lekarz weterynarii i kowal. Dziś Luka może już przejrzeć na oczy, dostrzec, jak bardzo zmieniło się jego życie. Już zawsze będzie bezpieczny, o jego zdrowie będą dbać najlepsi specjaliści, a on sam nie musi się martwić już o nic. Dziękujemy Wam w imieniu Luki!
Gdybym napisała, że Luka spogląda błagalnie w obiektyw, skłamałabym. Bo oczy Luki są tak obrzęknięte, że prawie niewidoczne. Nie widzi mnie, obiektywu ani starej stodoły w której teraz mieszka. Żyje dziś w ciemnościach.
Ale nie martw się. Jego dni są bardzo policzone. Ciemności niedługo znikną. A wraz z nimi Luka.
Handlarz, do którego przyjechałam, zwozi tu konie z całej Europy. To jeden z większych dostawców dla ubojni, konie długo tu nie stoją. Nie wiem co się stało Luce. Może protestował przy załadunku, może przewrócił się w trakcie jazdy, może „dyskutował” z ludźmi albo się bronił i obito go czymś twardym. Gdy pytam handlarza, milczy. Nie zamierza ze mną rozmawiać. Tu nie mam prawa zadawać pytań. Ubojnia weźmie Lukę od ręki. W odróżnieniu od organizacji pomagających zwierzętom oni dysponują kwotami na takie śmiertelne inwestycje od ręki. Handlarz nie ma żadnego interesu czekać, aż fundacja zbierze na wykup. To trochę łaska, trochę dla świętego spokoju. A może dla ratowania sumienia. Bo ratując konia ratujemy nie tylko konia. Ratujemy wiarę w to, że mamy na coś wpływ. Przekonanie, że pieniądze nie są wszystkim w tym świecie też ratujemy. No i w samych sobie wzniecamy nadzieję, że ten świat ma więcej serca, więc warto w nim trwać.
Gdy patrzę na Lukę i dotykam jego ciepłych chrap zastanawiam się, co takiego się stało, o czym milczy potężny mężczyzna w skórzanej kurtce schowany za moimi plecami. O czym milczą wszyscy tak bacznie obserwujący mnie, Lukę i zerkający na zegarki.
Sam Luka stoi jak wryty i cichutko dyszy. Próbuje rozglądać się na boki i nieporadnie kręci głową uderzając co chwila o obskurną ścianę. Słyszę tylko jego oddech i uderzenia grubej liny o beton, które odmierzają kończąca się cierpliwość handlarza.
Odsuwam się, nie chcę, żeby byli zniecierpliwieni gdy dotkną się do Luki. Mężczyzna zawiązuje linę wkoło głowy i szarpie mocno za sobą. Luka zrywa się w panice do tyłu, ale drugie szarpnięcie przywraca go do porządku. Staje wyprostowany i wysoko wymachując nogami przed siebie stawia kroki, jak żołnierz idący za rozkazem. Odchodzi, popuchnięty, obity, jakby szedł na szafot. Odchodzi tak dumnie, choć nawet nie widzi gdzie idzie, a za nim kroczą ludzie, którzy go skazali. Tak bardzo obojętni. I tą obojętnością nie tylko jego zabiją. Zabiją nadzieję, że w życiu chodzi o coś więcej. Bo przecież chodzi, prawda?
Zniknął. Zniknął Luka. Zniknęli mężczyźni. Zatrzasnęły się wrota. Zamknęłam obiektyw. Tylko tyle, co mogłam zrobić, to zrobić mu kilka zdjęć. Nagle na pustym podwórzu zapadła cisza, lekko rozsiąpił się deszcz, a ciemne chmury rozpędzały się po niebie chaotycznie. Popatrzyłam na małe okienko, za którym stał Luka. Teraz zupełnie sam, wpatrzony w swoją ciemność. W myślach obiecałam, że po niego wrócę. Obiecałam, że napisze Wam o Luce i jego wielkich, pięknych oczach które skryły się za całym bólem, jakiego doznał.
Cena za życie i transport Luki to 11 200 zł. Mamy przedłużony czas do 22 lutego. Bez Was żaden cud się dla niego nie wydarzy. Dlatego w jego imieniu proszę, zatrzymaj się. Przeczytaj o Luce. I pomóż jeśli możesz.
--------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, 100 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Laden...