Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Luka i Popiołka są bezpieczni!
Dziękujemy Ci w imieniu rodzeństwa. Przyjechało już na nasz folwark, gdzie mogą w spokoju odpocząć po podróży i oswoić się z nowym miejscem. Poczuć, że są tu całkowicie bezpieczni i nie ma się czego bać. Że ten boks, suchy, przytulny, pachnący sianem, będzie tylko ich już na zawsze. Że też mogą spacerować po słonecznym wybiegu, kryć się w cieniu wiaty i pod szumiącymi gałęziami drzew, że mogą szukać w kieszeniach stajennych pysznych marchewek i jabłek i nie muszą bać się ręki wyciągniętej w ich stronę. Wiemy, że minie jeszcze trochę czasu, aż oswoją się z tym wszystkim, ale to dzięki Wam mają na to szansę. To dzięki Wam mogą żyć i tym życiem się cieszyć.
Dziękujemy Ci z całego serca!
Zrób głęboki wdech.
Stoisz przed drzwiami obory, gdzie się umiera.
Najpierw umiera nadzieja.
Potem godność.
Albo razem..
Już obojętne.
Śmierć to śmierć.
Zawahałeś się?
Pójdę pierwsza.
Idź za mną.
Nie to, że mam więcej odwagi.
Ja już tam byłam.
Uważaj na betonowy próg.
Za nim wszystko już jest inne.
Spójrz.
Stoję i głaszczę grzywę Popiołki.
Podejdź.
Dotknij i poczuj, jaka jest ciepła, jak się trzęsie.
Tak ją nazwałam.
Kara na skroniach, przyprószona siwizną, wtulona w siostrę Lukę stoi w rogu i wpatruje się w każdy mój ruch.
Nie dziw się temu spojrzeniu.
Chwile temu ta obora widziała rzeźnię.
Handlarz zadzwonił, że ma matkę i dwie jej córki.
Z upadłego gospodarstwa.
Ale gdy dzwonił dziś rano, mówił już innym tonem.
Nieskładnymi zdaniami mówił o matce, że stara, źle stanęła, że się wystraszyła, pobiegła i noga gdzieś została.
Potem już mieszał słowa i wersje.
„Wezwałem Pani weterynarza, daliśmy na uspokojenie i śmy załadowali, bo bydle iść nie chciała. Nie było co myśleć” - rzuca krótko, a ja czuję, jak do oczu napływają mi łzy.
Dotknij Luki.
Stoi równie przerażona.
Wtula się w kraty i ścianę, mało ich nie przebije.
Całe życie razem.
Razem pójdą w śmierć.
„Śmy wywieźli, bo wiesz Pani, tak się robi, a te jej dwie źrebice to żem zostawił, jak Pani nie weźmiesz to też wywiozę, bo to dzikie i głupie, nerwy tylko z nimi” - dodał wychodząc i trzasnął drzwiami obory.
Popiołka próbuje cichutko rżeć.
Słyszysz?
Próbuje, bo boi się wydać dźwięk.
Tu nikt nie ma prawa się odezwać. Te baty i drewniane drągi nie stoją dla ozdoby. Za to jest cierpienie.
I gdy patrzę na ich cięgi na plecach to wiem, że niefortunnie rżały nie raz..
Rozglądam się po stodole, wdycham odurzający zapach amoniaku.
Tylko te mury były świadkiem.
Gdy stara matka złamała nogę, zapewne nikt żadnego weterynarza nie wezwał.
Zbędne koszta.
Bajka napisana dla nas.
Dla mnie.
Dla Ciebie.
Pewnie zawlekli starą kuckę na samochód i wywieźli.
A dalej poszło.
Bez kamer, bez świadków.
Z tak ogromnym bólem, że nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić.
Czuję jak zaciskają mi się dłonie, a łzy wysychają.
Chyba nie chcę znać szczegółów.
Robię kilka zdjęć.
Niemal słyszę tykanie zegara, gdy czuję za sobą oddech zniecierpliwionego handlarza.
Wiatr trzaska starymi oknami.
Wkoło robi się coraz bardziej ponuro.
Jakby ta śmierć ciagle wisiała tu w powietrzu.
Zaglądam w te wielkie, czarne ślepia przerażonej Popiołki.
Nie wiem co czuła widząc to wszystko, co tu zapewne robili wyciągając na siłę jej matkę.
Czuje, że mnie to przerasta.
Tak, wiem.
To są konie.
Małe, kucowate.
Ale gdy stoję tu przy nich, słyszę jak wali im serce i widzę jak poszerzają się źrenice, to jestem naocznym świadkiem jak bardzo one odczuwają.
A gdy widzę jak Popiołka wciska się w siostrę Lukę i trzęsie, jestem świadkiem jak bardzo się do siebie przywiązują.
Nie, to nie są tylko zwierzęta.
Kiedyś Theodor Adorno napisał, że „Oświęcim zaczyna się wszędzie tam, gdzie ktoś patrzy na rzeźnię i myśli: to tylko zwierzęta”.
Norbert wpada do obory w momencie, gdy próbuję poluzować sznurkowy kantar, który wżyna się w głowę Popiołki.
Negocjował.
Bo handlarz szykował już samochód dla sióstr.
Musimy dać dziś do wieczora 1200 zł zadatku za siostry, za Lukę i Popiołkę.
To nie przechowalnia.
Tu konie trafiają na godziny, czasem dzień.
Zaraz potem jadą dalej.
Tam gdzie czeka już tylko śmierć.
Bo na nie nikt już na tym świecie nie czeka, wiesz?
Nie mają nikogo.
Są po nic.
Mają tylko mnie, tu, z obiektywem.
I Ciebie, tu na progu i tam po drugiej stronie, gdy to czytasz.
Wsiadamy do auta.
Wyjmuję termos, koc i kilka kartek.
Sama nie wiem po co te kartki.
Kątem oka patrzę jak handlarz podprowadza stary, zardzewiały samochód i spuszcza trap na wieczorną ceremonię.
Piszę tu do Ciebie i słucham, jak trzaskają okna obory.
A gdy dobrze się wsłucham, słyszę jak walą serca Luki i Popiołki.
Proszę, bądź tu ze mną dla nich.
Nikogo na tym świecie nie mają.
I mają tylko kilka dni, by zdobyć Twoje serce.
Lub zginąć.
---------------------------------------------
Dlaczego kwota wykupu różni się od docelowej? Dzięki Waszej pomocy zbieramy nie tylko na ocalenie życia, ale też na późniejszy transport, badania i pierwszą opiekę weterynaryjną oraz kowala.
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to prawie 2500 ocalonych koni, w tym ponad 200 osiołków, parę tysięcy psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń +48518569487 - Karolina
Laden...