Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Ponad 200 000 km powierzchni. Ponad 19 000 000 mieszkańców. To właśnie tam jest – statystycznie – najwyższy współczynnik liczby psów do liczby obywateli. Jeden pies przypada bowiem na 4,8 mieszkańców.
Ale tylko oficjalnie. Nieoficjalnie, problem bezdomności psów jest tam tak wysoki, że nikt nie jest w stanie zliczyć ile żyje ich na ulicach całego kraju. Problem ten osiągnął już stan krytyczny.
Przeczytałam gdzieś ostatnio, że bycie psem w Rumunii to piekło. Dlaczego? Przepełnione schroniska miejskie, z małymi zasobami, nieprzychylność ludzi, którzy traktują je jak zło konieczne, niewyobrażalny głód i brak podstawowej opieki. To tylko ułamek tego, co się tam dzieje. Na nic zdaje się to, że Rumunia jest w Unii Europejskiej. Standardy traktowania tam zwierząt nie są nawet zbliżone do europejskich. Brakuje też świadomości społecznej i edukacji, która pozwoliłaby inaczej spojrzeć na los tamtejszych, bezdomnych zwierząt.
W skutek tego, na ulicach Rumunii żyje setki tysięcy bezdomnych psów i kotów, które nie mogą liczyć na nic od człowieka. Zwierzęta cierpią z głodu, chorób i przemęczenia, a słowo empatia wydaje się tam nie istnieć. Skazane są one na życie w skrajnie trudnych warunkach, a eutanazja bywa tam smutną codziennością. W całej Rumunii dochodzi do przypadków brutalnego traktowania bezdomnych psów, a także do masowego zabijania ich na ulicy. Schroniska, które są nimi tylko z nazwy, są przepełnione i nie są w stanie przygarniać kolejnych, bezdomnych psów. Brakuje w nich miejsca, pożywienia i ludzi, którym dobro zwierząt leży na sercu.
Los rumuńskich zwierząt stał się nam bliższy, gdy włączyliśmy się w akcje ratowania pięciu psów rasy husky, którą zorganizowała Carmen. Carmen to kobieta, która w centrum czwartej, największej miejscowości w Rumunii, prowadzi schronisko dla bezpańskich psów. To właśnie dzięki jej zaangażowaniu mogliśmy ocalić przed eutanazją kolejne istnienia. W samym środku miasta, na osiedlu domków, mieszka wraz z setką psów, które uratowała przed bezdomnością i śmiercią. Niestety, miejsce w którym funkcjonuje schronisko nie spotyka się z przychylnością ludzi. Sąsiedzi skarżą się na hałas i szczekanie psów. Policja, którą wzywają, co rusz nakłada na Carmen mandaty. Ale Carmen się nie poddaje. Wie, że gdyby nie jej pomoc, te wszystkie zwierzaki zostałyby poddane eutanazji. Nie może przejść obojętnie obok żadnego z nich. I tak już trwa wiele lat, dając dom każdemu, kto potrzebuje jej pomocy. Daje psom dach nad głową, bo w Rumunii źle funkcjonuje program adopcji. Czasem może liczyć na pomoc innych organizacji ale to co otrzymuje, to kropla w morzu potrzeb. Mimo to, psy, które są pod jej opieką są zadbane i nakarmione. Carmen oddaje im wszystko. Często kosztem siebie. Jest niedożywiona i bardzo wychudzona. Ponadto boryka się z problemami psychicznymi, praktycznie nie opuszcza swojego domu, bojąc się co może spotkać psy podczas jej nieobecności. Nieustannie żyje w strachu, że inna organizacja zabierze jej zwierzęta i przeniesie do miejskiego schroniska. A tam czeka je tylko śmierć…
Psy, którymi opiekuje się Carmen żyją na małym terenie, mają problemy ze zdrowiem, a środków na badania, diagnostykę i leczenie stale brakuje. Odwiedziliśmy Carmen podczas naszej podróży do Rumunii. Poznaliśmy historię jej i jej zwierząt. Dostarczyliśmy tam już trochę karmy, którą dzięki Wam mogliśmy zakupić. Ale to rozwiązanie krótkoterminowe. Docelowo chcielibyśmy pomóc Carmen zmienić lokalizację i dać jej szansę na rozpoczęcie lepszego życia. Zdajemy sobie sprawę, że to ogromny proces, wymagający wiele wysiłku i środków, ale też najlepsze rozwiązanie. Wierzymy, że z Wami u boku uda się wesprzeć Carmen i setkę jej psów.
400 km od Carmen, w małej, górskiej wiosce żyje Adelina. Ją też dziś poznajecie. To zupełnie inna historia. Ale obie łączy jedno – wielkie serce do zwierząt. No i to, że dzieje się w Rumunii, której realia co do traktowania zwierząt zdążyliście już poznać. Adelina to młoda kobieta, była nauczycielka, która poświęciła swoje życie dla ratowania zwierząt. W domu po babci, w którym mieszka, opiekuje się ponad 50 psami. Ich domem jest zaniedbana działka, na której znajdziesz wszystko.
Panuje tam chaos, bałagan i brud. Adelina nie ma środków, by zmienić to miejsce w prawdziwy azyl dla zwierząt. Brakuje jej na podstawowe potrzeby. Wspiera ją mąż, który pracując za granicą, próbuje utrzymać rodzinę. Niestety, to nie wystarcza, a potrzeby stale rosną. Chcielibyśmy wesprzeć Adelinę i pomóc psom, które są na jej utrzymaniu. Potrzeba dobrej karmy, środków na diagnostykę czy ewentualne leczenie oraz na oczyszczenie terenu schroniska.
Bycie psem w Rumunii to piekło. Na szczęście nawet w tym piekle jest kilku dobrych ludzi, dla których los zwierząt jest najważniejszy. Poznaliście dziś dwójkę z nich – Carmen i Adelinę. Prosimy wesprzyjcie ich trudną walkę o lepszy los psów w Rumunii.
PS. Ta zbiórka powstaje w ramach naszej akcji „Zwierzęta bez granic”, czyli Centaurus pomaga zwierzętom na całym świecie. Działają z nami ludzie z kilkudziesięciu krajów świata i mówimy w 13 językach. To wszystko w wyniku osiemnastu lat działalności Fundacji Centaurus, która rozbudowała swoją sieć kontaktów i siec niesienia pomocy. Wszystkie nasze akcje są przez nas weryfikowane. Nasi działacze utrzymują stały kontakt z ośrodkami i osobami prywatnymi, którym pomagamy. Zwierzęta, których dotyczy ta akcja, znajdują się w Rumunii, a akcja koordynowana jest przez naszego Pawła.
Zdjęcia są wykonywane przez naszych działaczy i koordynatorów na miejscu albo przekazane przez ośrodki i publikowane za ich zgodą. Z góry bardzo dziękujemy Wam za pomoc.
---------------------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to prawie 3000 ocalonych koni, w tym ponad 200 osiołków, parę tysięcy psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Laden...