Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po badaniu rezonansem wiemy, że Chomiczek ma w główce martwicze obszary, nie wiemy czym są one spowodowane. Badanie płynu mózgowo-rdzeniowego nie wykazało ani obecności toxoplazmozy ani grzybów na co trochę liczyliśmy. Od kilku dni kocurek dostaje nowy, kolejny lek i prosimy Was o mocne kciuki, żeby jego ataki ustały. Dziękujemy Wam pięknie za opłacenie jego badań :)
Nawet nie wiecie jak mi jest głupio – jeden zwykły kot co chwilę prosi Was o coraz większe pieniążki… Przecież za moje badania i leczenie powinni zapłacić ludzie, u których żyłem od kociątka. Tylko oni mnie już nie chcieli, zostawili mnie na działkach i nigdy nie przyjechali sprawdzić, czy i jak sobie radzę…
Opowiadałem już Wam o sobie, o tym jak się bałem samiutki na tych działkach, o tym jak marzę o prawdziwym domku, a teraz boję się nie tylko o to, że domu nie będę nigdy już miał, ale i o to co w ogóle ze mną będzie. Mam co jakiś czas ataki padaczki, kręcę się w kółko, syczę nieświadomie, czasem nawet nie wiem, że robię siusiu… Wiem, że można się mnie przestraszyć, ale ja nigdy nie zrobiłem nikomu krzywdy, ja nie syczę na człowieka, ani na kotki, ani na pieski, bo ja wszystkich bardzo lubię, tylko jakoś tak się robi, że posykuję. Jak się coś do mnie powie, albo się mnie pogłaszcze to przeważnie atak mija, ale nie zawsze.
Dostaję leki, ale nie zadziałały tak jak lekarz od kocich główek chciał i trzeba mi zajrzeć specjalną jakąś maszyną do główki – zobaczyć, dlaczego ja takie ataki padaczki mam. Boję się. Boję się tego co takie badanie pokaże, że może ja jestem tak bardzo chory, że nie da się mi pomóc… Chcę Wam to wszystko powiedzieć, chcę, żebyście wiedzieli i żeby Wam nie było przykro, że zmarnowaliście pieniążki na kotka, dla którego i tak nie ma już ratunku.
Na razie mieszkam w domku tymczasowym, z ciocią, która mimo tych moich problemów się mną zajmuje, czasem pomaga mi i wujek. Nadal chciałbym mieć swój dom, taki na zawsze, ale teraz chyba to częściej myślę o tym, że chciałbym być zdrowy, bo takiego to mnie nikt nie zechce, no i wiecie… chciałbym przeżyć…
Ataki epilepsji u Chomiczka były dla nas zaskoczeniem, są lekkie i zdarzały się na tyle rzadko, że na początku nikt ich nie zaobserwował, myśleliśmy, że czasem on brudzi w klatce to taki z niego prosiaczek, nie wiedzieliśmy, że porozrzucane miski to efekt ataku… Kiedy pierwszy raz lekarze zobaczyli jak Chomiczek puszy ogon, parzy nieprzytomnym wzrokiem przed siebie, posykuje i kręci się w kółko odruchowo się odezwali i atak się przerwał, ale wiadomo było, że jest coś naprawdę nie tak jak powinno. Zrobiliśmy mu test na toxoplazmozę, owszem, musiał ją przechodzić, bo ma dość wysokie przeciwciała, zrobiliśmy USG, które wykazało, że kocurek jest zdrowiutki, zbadaliśmy mu dokładnie krew, ale wyniki były w normie. Chomiczek dostał leki, ale ataki nie ustępują, może nawet są częstsze.
Bardzo chcemy mu pomóc, spróbować uratować mu zdrowie i życie. Jedynym badaniem, którego do tej pory nie zrobiliśmy jest rezonans magnetyczny, czyli takie obejrzenie mózgu, na którym widać aktywność każdego obszaru. Powiemy wprost – nie wiemy, czy mózg Chomiczka zniszczyła toxoplazmoza, czy ataki są efektem urazu, czy jakiegoś zapalenia, czy też coś w jego główce rośnie albo jest to kwestia autoimmunologiczna.
Błagamy Was kolejny raz o pomoc, z oszczędności udało nam się zapłacić za leki dla malucha, ale kwota badania rezonansem magnetycznym jest tak ogromna, że sami sobie nie poradzimy.
EDIT: W rezonansie magnetycznym widoczne są niewielkie obszary martwicze w mózgu Chomiczka… Nie znamy ich pochodzenia i nie wiemy, czy zmiany powodują ataki epilepsji czy są konsekwencją ataków… Poza tym innych zmian nie ma. Niestety, żeby prawidłowo pieszczoszka zdiagnozować musimy zbadać mu płyn mózgowo – rdzeniowy. Koszt badania to 600 zł… Zwiększyliśmy zbiórkę o taką kwotę i błagamy Was o pomoc…
Laden...