Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wsparcie dla maluchów. Kociaki rozwijają się prawidłowo i są pod stałą opieką weterynaryjną. Jedynie jeden kotek jest bardzo maleńki, ale wśród kociaków też zdarzają się krasnoludki.
Obecnie remontujemy dla nich pomieszczenie, aby miały przytulniej. Są przygotowane do adopcji.
Jest nam też bardzo smutno z jednego powodu, bo młoda Pani, która miała zabrac do siebie do domu2 kociaki tydzień temu zmarła :( Szukamy więc dalej odpowiedzialnych domów, gdzie kociakom będzie dobrze i będą szczęśliwe.
Środa – dzień jak co dzień. Zwykłe normalne obowiązki związane z utrzymaniem kocio-psiej gromadki w Kocim Rancho. Czyszczenie misek, karmienie, sprawdzenie, czy z podopiecznymi wszystko w porządku, obowiązkowe głaskanie, bo bez tego się nie obejdzie, a potem sprzątanie kuwet i wymiana wody w miskach na czystą.
W kociej osadzie znajduje się studnia, do której trzeba podejść z wiaderkiem, aby w niej nabrać czystej wody. Nie ma hydrantu, ani pompy. Kocie Rancho jest w fazie organizacji i na wszystko potrzebne są środki finansowe. Niestety, żaden dobry bogaty wujek ani ciocia jeszcze się nie znalazł, aby pomóc w rozbudowie osady dla zwierzaków. Sami, ile możemy, codziennie robimy własnymi rękami, aby zwierzakom żyło się szczęśliwie i wygodnie.
I tak zbliżając się do studni, zauważyliśmy z daleka jakiś karton… Ale też ciche pomiaukiwanie. Nie mieliśmy wtedy już żadnej wątpliwości co do tego, że w środku znajdują się kocięta.
W stercie papieru toaletowego pokazały się malutkie główki i patrzyły zdziwione swoimi chorymi oczkami.
Jeden z kotków musiał wcześniej z pudełka się wydostać, bo znaleźliśmy go nieopodal w trawie kilka kroków dalej...
Hmm… Czy ktoś, kto zostawił te chore maleństwa, to miejsce specjalnie wybrał czy przyszedł z inną intencją, tylko przestraszył się psów, które mógł zauważyć w pobliżu...? W okolicy też grasują lisy i łaski. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdybyśmy się w tym miejscu nie pojawili...
Po ostatniej rozmowie z Dzielnicowym mamy świadomość, że te wsie, które roztaczają się niedaleko kociej osady, niczym nie różnią się od innych. Tutaj zwierzęta traktuje się jak rzecz zbędną i Bóg jeden raczy tylko wiedzieć, co dzieje się z małymi psami i kotkami...
Mając na uwadze fakt, gdzie kociaki zostały zostawione, mamy cichą nadzieję, że nikt nie chciał tym maluchom zrobić krzywdy.
Kiedy je znaleźliśmy, były chore i wszystkie wymagały natychmiastowej wizyty w gabinecie weterynarii. Zaraz też odwiedziliśmy Klinikę, aby zbadać, ile mogą liczyć sobie tygodni i jaki jest ich stan. Maluchy są w różnej kondycji, ale rokowania są dobre. Jedzą same i to jest najważniejsze.
Mogą mieć jakieś 1,5 miesiąca. Na tę chwile dostają kropelki do oczu i antybiotyk z probiotykiem. Kiedy skończą dostawać leki, czeka nas kolejna wizyta w gabinecie, badania, a potem odrobaczenie. Kolejny etap to sterylizacja, bo to cztery kotki. Musimy też podawać im preparaty witaminowe dla juniorów, aby rosły i rozwijały się prawidłowo.
Potrzebujemy dla nich wiele rzeczy, są małe i musimy je oddzielić od dorosłych kotów. Maluchy szukają kontaktu z dorosłymi kotkami, które zamieszkują kocią osadę, ale im się to za bardzo nie udaje. Może z czasem, kiedy podrosną, będą się ze sobą lepiej rozumieć. Na tę chwile tulą się do siebie i razem baraszkują.
Kochani, bardzo Was prosimy o wsparcie. Za wizyty w gabinecie musimy zapłacić, kupić kilka potrzebnych rzeczy dla maluchów, wysterylizować i przygotować je do adopcji. Potrzebna jest Wasza Kochani pomoc, aby maluszki zdrowo i szczęśliwie doczekały dni, kiedy pojadą do swoich nowych, kochających domów. Pomóżcie, prosimy bardzo, bo już teraz nie jest nam łatwo, a kolejne pyszczki do leczenia i wykarmienia mnożą koszty utrzymania.
Bardzo gorąco prosimy Was o wsparcie i udostępnianie apelu. To dla tych maluszków - niech bidulki zdrowieją i mają codziennie pełne brzuszki.
Laden...