Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przepięknie dziękujemy Wam za pomoc, kwota była ogromna, bez Was nigdy nie dalibyśmy rady.
Mamusia i kocięta szukają swoich domków na zawsze :)
Urodziłam się mniej więcej rok temu w domku, od zawsze mieszkałam z ludźmi. Wiecie jak to jest w domku – jest ciepło, nie pada na głowę deszczyk i nikt niemiły nie przyjdzie i nie zrobi Wam krzywdy. Dom jest takim miejscem, gdzie każdy – i człowiek i zwierzątko czuje się bezpiecznie.
I ja się tak czułam, byłam pewna, że nigdy mnie nic złego nie spotka. Słyszałam opowieści innych kotków o tym, że ludzie czasem wyrzucali na ulicę kotki jak te zaszły w ciążę. W moim przypadku nic takiego się nie stało. Zostałam wyrzucona na ulicę, jak moje maluszki miały kilkanaście dni… Leżałam w kartonie koło śmietnika i naprawę nie wiedziałam, co zrobić. Nie potrafię niczego upolować do jedzenia, jedzonko zawsze dostawałam od ludzi. Bałam się odejść na krok od moich sześciu córeczek. Bałam się, że ktoś może im zrobić krzywdę, że może mi je zabrać, albo że zmarzną. Tak bardzo nie chciałam, żeby pierwszą rzeczą, jaką w życiu zobaczą moje dzieci był karton i śmietnik. Nie wiem, dlaczego mnie wyrzucono, przecież ludzie musieli wiedzieć, że sobie nie poradzę, że nie ważne jak będę się starać, to moje córeczki mogą umrzeć. I powiem Wam szczerze, że naprawdę nie wiem, co by z nami było, gdyby nie znalazła nas miła Pani. Tak trafiłyśmy do cioć.
Muszę dwa tygodnie pomieszkać w lecznicy, a potem będę mogła przeprowadzić się do domku, gdzie wychowam maleństwa. Wiem, że nasze drogi się w końcu rozejdą, ale ciocie mi obiecały, że znajdziemy dla nich dobre domki, takie prawdziwe, nie takie jak ten mój. Chciałam Was poprosić o pomoc, bo ciężko jest utrzymać jednego kotka, a co dopiero mnie i sześć moich córeczek, ciocie nie mają tyle pieniążków…
Nazwaliśmy ją Daenerys, mama sześciu małych smoczątek, których obecnie jedynym zadaniem jest sen przy mamie i spożywanie ogromnych ilości mleka. Daenerys jest młodziutka, nie wiemy, czy ma nawet roczek, zakładamy, że to jej pierwsze kocięta. I od razu sześć. Jest bardzo zmęczona, ale dzielnie je myje, karmi i po nich sprząta. Nigdy nie zrozumiemy jak można rozmnożyć nierasową kotkę, a kiedy urodzi, wyrzucić ją na ulicę. Mimo przeżyć Daenerys kocha ludzi. Wdzięczy się, pokazuje brzuszek do głasków, pozwala brać na ręce kocięta i patrzy na nas z całkowitą ufnością, a zna nas kilak dni. Obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy w tym roku przyjmować kociąt, bo zwyczajnie nas na nie stać, ale przerażonej mamie wyrzuconej w kartonie pod śmietnik nie potrafiliśmy odmówić…
Błagamy Was, pomóżcie nam, sześć maluszków to ogromny koszt, nie damy sami rady. Kocięta i mamę musimy odrobaczyć, mamę zaszczepić raz, a maluszki dwukrotnie, musimy wykonać całej rodzinie testy na choroby zakaźne, opłacić ich pobyt w lecznicy i jak tylko przestanie karmić, musimy wysterylizować Daenerys. Wiemy też, ile zjadają kocięta, chyba taniej byłoby opłacić im rok studiów…
Laden...