Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
[Aktualizacja: 26.05.2017]
Kajtek od czasu, kiedy do nas trafił, bardzo się otworzył na ludzi. Nie jest już kłapiącym zębami strachliwcem a uśmiechającym się psim przytulakiem. Umie pięknie podawać łapę, rozumie komendę siad. Uwielbia aportowanie, a o głaski domaga się sam - wystawiając przy tym brzuszek. W domu zachowuje czystość, nic nie niszczy.
Niestety, nikt o niego nie pyta, nikt do tej pory nie zdecydował się na podarowanie mu ciepłego kąta, dlatego przedłużamy zbiórkę na utrzymanie w pchełkowym domu tymczasowym (karmę, witaminy, preparaty na pasożyty zewnętrzne i wewnętrzne). Kajtuś jest już po kastracji, został zaszczepiony na choroby wirusowe, odpchlony i odrobaczony.
Aby zachęcić ludzi do jego adopcji, chcemy skorzystać z porad szkoleniowca i nauczyć Kajtka psich sztuczek. Jest bardzo podatnym psiakiem na naukę. Kto wie może sprawdzi się w psich sportach? A w ten sposób skradnie komuś serce.
__________
„Załatwimy go za flaszkę wódki” - zaproponowali. Czy tyle warte jest psie życie na wsi niedaleko Lublina? Oto smutna historia Kajtka. Zwierzak wiódł radosne i szczęśliwe psie życie. Miał swojego Pana, a jego Pan miał swojego psiego przyjaciela. Pan kochał go i mimo podeszłego wieku zajmował się nim najlepiej jak umiał. Pan nie był zamożny, ale tym co miał, dzielił się ze swoim wiernym, jedynym i oddanym towarzyszem. Niestety, pewnego dnia ich przyjaźń się zakończyła. Powodem była śmierć. Śmierć Pana.
Wierny czworonożny przyjaciel został sam. Bez ciepłej ręki, bez dobrego słowa, bez miłości. Na szczęście szybko znalazł się człowiek, który nie pozwolił, aby Kajtkowi stała się krzywda. To był syn właściciela – Pan Tadeusz. Człowiek, który często wyjeżdża za chlebem za granicę. Wiedział, że nie ma możliwości opiekowania się Kajtkiem, dlatego szukał pomocy. Prosił wśród znajomych, w gminie, w schroniskach. Prosił, aby ktoś zaoferował psu ciepły kąt. Odmawiano mu nawet w fundacjach. Podobno Kajtek nie jest łapiącym za serca potrzebującym - to zwyczajny, czarny kundelek…
Pan Tadeusz stracił już nadzieję, że uda mu się zapewnić bezpieczny dom dla przyjaciela jego ojca. Niespodziewanie zgłosiła się pewna Pani, chciała zaopiekować się Kajtkiem. Jakaż była radość znalezienia bezpiecznego domu! Niestety, nie trwała zbyt długo. Okazało się, że w nowym domu Kajtek miałby być psem łańcuchowym, przy budzie. Pan Tadeusz odmówił i szukał dalej. Tak się poznaliśmy. Płakał do słuchawki, gdy do nas dzwonił. Stracił wszelką nadzieję. Nie mogliśmy odmówić i teraz pod swoją opieką mamy 4-letniego, cudownego, czarnego 14-kilogramowego pieska z krótkim ogonkiem.
Kajtek całe życie mieszkał w budzie. Nie był nigdy odrobaczany ani zabezpieczany przed pchłami i kleszczami, nie był szczepiony przeciwko chorobom wirusowym, nie jest również wykastrowany. Nie potrafi chodzić na smyczy, jest psem lekko wycofanym, ale nie agresywnym. Sytuacja, w której się znalazł, na pewno go przeraża, tak samo jak przeraża go wchodzenie do domu. Będziemy nad nim pracować. Nie wiemy, jak dużo minie czasu, zanim w pełni otworzy się na człowieka. Będziemy go socjalizować, a potem szukać dla niego domu.
Prosimy, pomóżcie Kajtusiowi. Zanim będziemy mogli oddać go nowym opiekunom, musi odbyć szereg zabiegów, w tym kastrację, szczepienia, odrobaczania, zabezpieczenie przeciw pasożytom zewnętrznym. Kajtek do tej pory jadł to samo, co jego Pan. Na zmianę sposobu żywienia zareagował bardzo źle, dlatego musimy go karmić dietą weterynaryjną typu gastro. Ze względu na brak zaufania do ludzi będzie potrzebował pracy z behawiorystą. Niestety, lista potrzeb jest długa i kosztowna. Bez Państwa pomocy nie będziemy w stanie sprostać temu trudnemu zadaniu. Błagamy o pomoc dla Kajtka, który przeżył cios: śmierć opiekuna; którego później nikt nie chciał, nikt nie kochał, każdy rozczarowywał i traktował jak ciężar… A to przecież cudowny psiak, który kocha, który dla swojego człowieka zrobiłby wszystko.
Laden...