Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim. KICIUŚ JEST JUŻ ZDROWY PO KASTRACJI I CZEKA NA ADOPCJE
Kochani, w trakcie ogarniania naszych zakatarzonych podopiecznych, dostaliśmy telefon z Owczarni. Pojechałyśmy po kota, który powłóczył nogami i jeszcze dwa dni temu zwiewał przed nami mimo to. Dziś już nie dał rady. Warczał i syczał, ale dał się zapakować do kontenera i przywieźć do kliniki. Nie rusza tylnymi nogami, nacisk na pazury nie wywoływał w kocie żadnej reakcji. Cały grzbiet ma w ranach, z których sączy się ropa. Nie wiemy, kiedy ani przez kogo został pogryziony? Zaatakowany? Pobity? Leży i ostatkiem sił daje znać, że mu źle, ropa z niego cieknie, śmierdzi to straszliwie, boli go niewyobrażalnie. W okolicy klatki piersiowej lekarz znalazł śrut. Nie wiemy, co ten kocur przeszedł, ale jedno jest pewne – łatwego ani przyjemnego życia to on nie miał.
Nie wiemy, czy uda się nam go uratować, ale dołożymy wszystkich sił. I oczywiście kot zostaje w naszym domu tymczasowym, dostał antybiotyk, robimy mu badania krwi. Przed nami godziny opatrywania ran i obserwacji, czy uda się nam go – i to dosłownie – postawić na nogi.
Kot nazywa się Kiciuś. Pewne jesteśmy tylko jego płci. Wiek określić jest trudno, bo Kiciuś jest strasznie odwodniony. Skrajnie wychudzony i zaniedbany. Na tę chwilę rachunek wyniósł 405 zł (faktura na zdjęciu). Musimy to opłacić, żeby można było go dalej leczyć, żeby można było postawić Kiciusia na nogi, pomóc mu i pokazać, że świat nie składa się z samego zła, ale są też dobrzy ludzie.
Prosimy, pomóżcie nam! Już dawno nie trafił do stowarzyszenia kot tak bardzo potrzebujący troski, opieki i miłości. Nie możemy go zawieźć przecież! Wystarczy, że do tej pory nie spotkało go od ludzi nic dobrego, trzeba to zmienić. Możemy to zrobić, ale tylko z Waszą pomocą!
Laden...