Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani Darczyńcy! Przekazujemy wspaniałe wieści o Lucku - psiak zakończył leczenie już jakiś czas temu. Rana w końcu się zagoiła, miał również usunięty śrut.
Ogromnie Wam dziękujemy za zaangażowanie i udzieloną pomoc dla Lucka. Najgorsze za nim. A to nie koniec nowinek! Lucuś pojechał z kliniki prosto do domu adopcyjnego. Zamieszkał w domu z ogrodem i ma za towarzysza kolegę.
Bardzo Wam dziękujemy za pomoc dla Lucusia. To dzięki Waszej pomocy udało się zapewnić staruszkowi pobyt w klinice i leczenie.
Lucek pozdrawia z adopcji!!
Pierwszy dzień w nowym domu:
I kilkanaście dni później
(sprawy przybrały idealny obrót ;)
Historia Lucusia to opowieść o tym, jak brzdęk pieniędzy potrafi skutecznie uciszyć sumienie nawet osobie, która z racji wykonywanego zawodu powinna mu pomóc.
Mały Lucek, jeszcze chwilę temu bezpański, włóczył się w okolicy Nowej Soli. Dziś walczy o powrót do zdrowia we wrocławskiej klinice.
Gdy kilka dni temu zadzwonił nasz telefon interwencyjny, nie mogliśmy uwierzyć w to, co usłyszeliśmy. Opowieść o tym, jak weterynarz zoperował bezdomnego psa, a następnie, nie czekając nawet na zdjęcie szwów, wyrzucił go na ulicę, wydawała nam się kompletnie absurdalna. Wręcz niemożliwa. Przecież weterynarz to ktoś, kto powinien zwierzakowi pomóc, a przynajmniej nie zaszkodzić. I o ile wycięcie guza tą pomocą było, to już pozbycie się psa z kliniki zanim doszedł do siebie urąga wszelkim standardom.
Osłabiony Lucuś wrócił tam skąd przyszedł. Do swojego przydrożnego rowu. Dniami obserwował pędzące obok samochody, wypatrując, czy ktoś się koło niego zatrzyma, pokocha, przygarnie. Nocami wędrował samotnie po okolicy, szukając jedzenia.
Lucek to cudowny, starszy psiak o bardzo łagodnym usposobieniu. I choć tak wiele przeszedł, nadal wpatrzony jest w ludzi. Dziś tylko patrzy z większą obawą i smutkiem.
Lucusia przewieźliśmy bezpośrednio do kliniki. Na karcie informacyjnej czytamy - ropiejąca rana pooperacyjna, luźne szwy, obrzęk tkanek. Piesek przebywa pod całodobową opieką lekarzy. Został dokładnie przebadany i dziś już wiemy, że miał wyjątkowo ciężkie życie. Bezdomny, mały kundelek był celem wielu ataków. Niejednokrotnie przeganiany, był również żywą tarczą. Lucuś, jakby było dla jednego psiaka zbyt mało nieszczęść, jest nafaszerowany śrutem.
Kochani, sprawa pani weterynarz, która Lucusia operowała, jest w toku. Chcieliśmy wyjaśnić, usłyszeć, że to pomyłka, więc skontaktowaliśmy się z kliniką. Nie ma tam woli rozmowy, jest tylko rzucanie słuchawką. Będziemy drążyć temat. O tym, że tak toczył się los Lucusia wiemy od osoby, która go nam zgłosiła. W miarę rozwoju sprawy będziemy Was informować.
A dziś prosimy o wsparcie dla małego Lucusia. O pomoc w pokryciu kosztów leczenia, pobytu w klinice, a potem opłaceniu dobrego domowego hotelu, w którym będzie spokojnie oczekiwał na dom stały – taki z prawdziwego zdarzenia.
Wierzymy, że liczba tragedii, jakie dotknęły Lucusia, już się wyczerpała i gdzieś tam czeka na niego jego dobry człowiek i własny kawałek nieba. Gdzieś tam, tuż za rogiem, jest szczęście, którego do tej pory nie miał.
Laden...