Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sunia znalazła wymarzony stały dom
Happy, bo tak nazwaliśmy naszą nową podopieczną, niewiele ma wspólnego ze słynnym powiedzeniem „Don't worry be happy”. Walczymy, by jej los się odmienił, a ona wreszcie była zdrowa i szczęśliwa jak na imię przystało.
Kiedy wszyscy życzyli sobie „Happy new year”, nasze „maleństwo” tułało się wyrzucone na drogę w okolicy Wołomina. To nie był dobry początek roku, można rzec. Porzuconej, pokaleczonej, z rozdartym sercem nadchodzący nowy rok miał przynieść zapomnienie w warszawskim schronisku. Na szczęście na swojej drodze spotkała ludzi, którzy zapragnęli odmienić jej los. Happy to pies w typie Bernardyna, która już na pierwszy rzut oka była w fatalnym stanie. Miała gigantyczne otarcia na łapach, oraz inne sączące się rany na ciele. Wymagała natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Nie wiadomo, co było powodem jej licznych ran na nogach, czy sprawił jej ogromny ból człowiek, czy jest to reakcja alergiczna - jedno było pewne - cierpiała.
Ból fizyczny i ból psychiczny było widać w jej smutnych, wielkich oczach, które straciły nadzieję i sprawiły, że stała się apatyczna. Rozpoczęliśmy antybiotykoterapię, miała załączone sączki, a my ciągle potrzebujemy wyspecjalizowanej hipoalergicznej karmy, która poradziła by sobie z jej zapaleniem na skórze. Ciągle czekamy na resztę wyników badań. Kiedy już zaczęliśmy widzieć światełko w tunelu, a Happy zaczęła stawiać pierwsze niepewne kroki okazało się, że po zagojeniu ran czeka ją jeszcze zabieg usuwania...śrutu. Niewyobrażalne jak ludzie obeszli się z tym przyjaznym i spokojnym psem. Niewyobrażalne dla nas okrucieństwo, a stało się chlebem powszednim naszej biednej Happy. Nie możemy dopuścić do zatrucia organizmu ołowiem, dlatego zbieramy na konieczną operację. Dodatkowo badania wykazały podejrzenie ropomacicza i konieczną w tym momencie sterylizację ratującą życie. Koszty są ogromne, bo do wszystkiego dochodzą leki, specjalistyczna karma, oraz leczenie kliniczne.
Dziś Happy po raz pierwszy zamachała ogonem i ma ochotę wyjść z klatki. Niezwykłe, że po tym wszystkim co człowiek jej zgotował, nie przestała wierzyć w ludzi i czeka na pomocną kochającą dłoń. Dłoń, która zabierze ją ze sobą i zmyje wszystkie nieszczęśliwe wspomnienia w jej życiu. Wierzymy że wyzdrowieje i nadając jej imię Happy liczymy że będzie ono pierwszym krokiem do nowego szczęśliwego życia.
Laden...