Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dorotka ze swoją mamą Fifką spacerują po łące. Pogoda jest deszczowa, ale widać, że wcale im to nie przeszkadza. Zresztą dla Fifki, przy jej chorobie, taka pogoda jest zbawienna i zmniejsza nasilenie objawów RAO.
Fifka i Dorotka nie poszły do kucykowego przedszkola, bo Fifka jest za duża. Ani jej nie byłoby tam dobrze, ani mieszkającym z nią kucykom. Więc na razie dzielą pastwisko z naszym głównym stadem.
Bardzo się cieszę, że je uratowaliśmy! Dorotka jest uroczym źrebakiem i na pewno i mi i Wam wiele radości sprawi przyglądanie się, jak rośnie pod opieką mamy. Dziękuję Wam z całego serca, że Fifka i Dorotka są tutaj. Bez Was nic z tego co robimy nie byłoby możliwe.
Wchodzę za handlarzem do szopy i od razu wita mnie radosne rżenie Dorotki – małego źrebaczka, wyraźnie bardzo ucieszonego na nasz widok. Słyszę też coś jeszcze – ciężki, świszczący oddech jej mamy, Fifki. Wiem, co on oznacza. Fifka ma COPD – ciężką, nieuleczalną chorobę płuc.
Wyciągam rękę do małej Dorotki, a ona zupełnie się nie boi. Daje się pogłaskać, jest radosna i ciekawska. Kiedy próbuję zrobić zdjęcie, Dorotka wsadza mi pyszczek w aparat i przeszkadza jak tylko może.
Jej mama, Fifka, stoi prawie nieruchomo. Każdy oddech to dla niej ogromny wysiłek, więc nie zostaje jej już siły na nic więcej. Próbuje tylko osłaniać swoją córeczkę, ale bezskutecznie, bo Dorotka jest za bardzo rozbawiona i zbyt energiczna. To chyba dlatego oczy Fifki są przepełnione smutkiem. Fifka wie, że brakuje jej sił, aby ochronić córeczkę. Kiedy głaszczę ją po pięknej, szlachetnej głowie, spogląda na mnie ze smutkiem a w jej oczach widzę prośbę o pomoc. Nie dla niej. Dla Dorotki.
Handlarz mówi, że Fifka długo nie pociągnie, dlatego jak najszybciej chce je obie odwieźć do rzeźni. Wiem, że ma rację. Jeśli nie dostanie leków, będzie jej coraz trudniej oddychać i w końcu się podda… Żeby tak się nie stało, Fifka musi jak najszybciej dostać silne leki, sterydy i inhalacje.
Wiecie, że zwykle ratuję mniejsze zwierzęta – kucyki i osiołki. One są tańsze od dużych koni, więc łatwiej jest zebrać pieniądze. Ale przecież nie zostawię tu tego ufnego źrebaczka i jego chorej mamy. Muszę przynajmniej spróbować ich uratować.
Handlarz nie chce odkładać na później odwiezienia ich do rzeźni. Mówi, że każdy dzień to dla niego ryzyko. Ale w końcu zgadza się poczekać dwa dni na zaliczkę. Musimy jutro do wieczora zebrać i wpłacić handlarzowi 4000 złotych. Wiem, że to prawie niemożliwe. Ale musimy spróbować.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Laden...