Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W imieniu Dubisi dziękujemy za ogrom Waszego wsparcia. Nie chcemy zapeszać, ale chyb a udało się pokonać najgorsze demony. Dubisia czuje się dobrze, kończymy leczenie płucniaków. Mamy nadzieję, że już niebawem kotka znajdzie swój nowy, kochający dom.
Prośbę o pomoc dla Dubisi otrzymaliśmy mailowo. Kobieta, która ją znalazła starała się za wszelką cenę znaleźć dla niej pomoc.
Kotka była przybłędą, którą któregoś dnia bardzo chorą, spotkała przed swoim domem. Zabrała ją na wizytę do weterynarza na własny koszt. Okazało się, że kotka ma gorączkę i koci katar, a co gorsza jest w ciąży. Mimo podawania leków kotka wciąż była słaba. Kobiecie nie udało się także znaleźć dla niej domu bądź opiekuna, który mógłby się nią zająć. Sama nie była w stanie zrobić nic więcej, również z powodów finansowych. Dlatego o pomoc zwróciła się do nas. Razem ze szczegółową informacją o kotce otrzymaliśmy także zdjęcie. Kotka naprawdę wyglądała na chorą i słabą, nie było więc czasu do stracenia.
W kolejnej wiadomości poprosiliśmy kobietę, by przywiozła kicię do wskazanej lecznicy. Jeszcze tego samego wieczoru Dubisia była już w najlepszych rękach. Lekarze natychmiast przystąpili do działania. Wykonali kotce szereg badań. Okazało się, że koci katar to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Tak naprawdę Dubisia trafiła do lecznicy w stanie zagrożenia życia! U kotki zdiagnozowano rozległe zapalenie płuc, co gorsza podejrzewano również martwą ciążę. Jej stan nie pozwalał jednak na wykonanie jakiegokolwiek zabiegu w znieczuleniu.
Przez kolejne dni Dubisia otrzymywała silne antybiotyki i leki przeciwzapalne. Cały czas przebywała w szpitalu, a jej stan był monitorowany. Na szczęście w kolejnych dobach jej oddech się wyrównywał, a stan ogólny poprawiał. Problem stanowiła jednak ciąża. Lekarze wciąż podejrzewali, że może to być martwa . Co gorsza, gdyby w takim stanie kotka zaczęła rodzić jej szanse na przeżycie byłyby marginalne…
Przypadek Dubisi konsultowało kilku lekarzy, wszyscy jednak zgodnie doszli do wniosku, że najmniejszym ryzykiem dla kotki jest wykonanie zabiegu kastracji aborcyjnej. Choć dla wszystkich była to niesamowicie trudna decyzja, bo wciąż zagrożone było życie kotki.
Tych trudnych decyzji można było uniknąć, gdyby ktoś wykastrował swoją kotkę i nie skazywał jej na poniewierkę. Bo co do tego, że Dubisia była kotem wychowanym przy człowieku nikt nie miał wątpliwości. Mrucząca, miziasta, ugniatająca łapkami i wodząca wzrokiem za człowiekiem. Z drugiej strony zadajemy sobie pytanie, co by było gdyby Dobra Dusza nie wypatrzyła potrzebującej kotki. Co gdyby tak uparcie nie szukała dla niej pomocy? Dla Dubisi ta pomoc przyszła w ostatniej chwili, ale mamy nadzieję, że mimo wszystko na czas. Na szczęście kotka przeżyła zabieg i po kolejnej dobie obserwacji lekarze wypisali ją do domu. Zamieszkała w jednym z naszych domów tymczasowych i już od pierwszych chwil podbiła serce naszej wolontariuszki. Niezwykle grzeczna, domagająca się pieszczot. Mimo ogromu bólu i cierpienia wciąż ufnie zapatrzona w człowieka.
Niestety nasze radość nie trwała długo. W 3 dobie po zabiegu Dubisia dostała duszności, mimo tego, że cały czas regularnie przyjmuje zapisane leki. Po raz kolejny trafiła więc do szpitala, gdzie lekarze walczą o każdy jej oddech i o jej życie!
Ta historia jest trudna od samego początku. Jest zbiorem rozterek, dylematów i kolejną heroiczną walką o życie. Jednak mimo to wierzymy, że to jedno kocie życie uda nam się ocalić i że nie zostawicie nas w tej walce samych. W imieniu Dubisi prosimy o pomoc!
Laden...